Do eksplozji doszło na moście Krymskim w sobotę rano. Ruch na nielegalnie wybudowanej przeprawie jest całkowicie wstrzymany. Uszkodzona jest jego infrastruktura zarówno drogowa, jak i kolejowa. Paliwowa panika. Na Krym nie jeżdżą pociągi, ruch aut jest niemożliwy Agencja Ukrinform donosi, że na półwyspie wybuchła paliwowa panika. Na stacjach benzynowych ustawiają się długie kolejki aut. Mieszkańcy m.in. Sewastopola i Symferopola najpewniej obawiają się, że wkrótce nie będą mieli czym uzupełnić baków. Rosyjski Narodowy Komitet Antyterrorystyczny oświadczył, że na moście doszło do eksplozji samochodu ciężarowego. Ogień natychmiast zajął przejeżdżający obok pociąg z siedmioma cysternami z paliwem. Koleje Rosyjskie wstrzymały wszystkie połączenia na Krym. Okupacyjne władze półwyspu twierdzą, że są w stanie zorganizować promy, dzięki którym będzie można przedostać się na kontynentalne tereny Rosji. Ukrinform zauważa jednak, iż mieszkający na Krymie zdają sobie sprawę, że nie nastąpi to szybko. Statki nie mogą przepłynąć przez cieśninę Kerczeńską W okolicach częściowo zniszczonego mostu błyskawicznie zaczęły tworzyć się "korki" na morzu - mimo że z map, na których widać bieżącą pozycję większych i mniejszych statków wynika co innego. Most Krymski działa od 2018 roku, cztery lata po przeprowadzonej przez Kreml aneksji półwyspu. Zjawił się tam wówczas Władimir Putin i to on był pierwszą osobą, która przejechała przez przeprawę po jej otwarciu. Moskwie zależy na sprawnym funkcjonowaniu konstrukcji, ponieważ dzięki niej jest w stanie transportować sprzęt wojskowy oraz żołnierzy do baz zlokalizowanych na okupowanym półwyspie. Stamtąd jest w stanie atakować Ukrainę. W minionych miesiącach informowaliśmy w Interii o wybuchach, do jakich dochodziło na Krymie. Stało się tak między innymi 30 września, w czasie, gdy Władimir Putin ogłaszał aneksję kolejnych terytoriów Ukrainy.