W poniedziałek ze Stanów Zjednoczonych przybyły do Ukrainy pierwsze czołgi Abrams. Wiadomość ta nie uszła uwadze Kremla. Głos w sprawie zabrał Dmitrij Pieskow. W rozmowie z dziennikarzami rzecznik Władimira Putina pospieszył z zapewnieniem, że ani Abramsy, ani inny rodzaj broni wysyłany do Kijowa, "nie może w żaden sposób wpłynąć na istotę specjalnej operacji wojskowej, jej wynik". Czołgi Abrams w Ukrainie. Rosja wściekła - Nie ma takiego panaceum ani rodzaju broni, która może zmienić równowagę sił na polu bitwy - powiedział Dmitrij Pieskow. Rzecznik przyznał, że amerykańskie czołgi Abrams są "poważną bronią", ale natychmiast zapewnił, że "zostaną zniszczone". - Pamiętacie, jak prezydent mówił o innych czołgach wyprodukowanych w innym kraju, że płoną z miłości. No cóż, te też będą płonąć - stwierdził Pieskow. Zachodnie czołgi na polu bitwy w Ukrainie W styczniu Stany Zjednoczone ogłosiły, że przekażą Ukrainie 31 czołgów Abrams. Decyzja ta stała się impulsem do dostarczenia Kijowowi przez europejskich partnerów niemieckich czołgów Leopard 2. Jak dotąd, zdaniem "The Washington Post", Ukraina otrzymała mniej niż połowę obiecanych Abramsów. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że obecnie amerykańskie czołgi "są przygotowywane w celu wzmocnienia działań przeciwko okupantom". Sprawdź, jak przebiega wojna w Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!