W sobotę i w nocy z soboty na niedzielę Rosjanie przypuścili kolejne ataki na ukraińskie miasta. Tragiczne doniesienia płynęły z Charkowa, gdzie w ostrzale zginęły - według najnowszych danych - cztery osoby, a ponad 60 zostało rannych. Z kolei nad ranem okupant przypuścił atak na Kijów i okolice graniczące ze stolicą Ukrainy. Uderzenie udało się odeprzeć, ale nie obyło się bez zniszczeń. Dwie osoby zostały lekko ranne. W niedzielę po godzinie 10 Wołodymyr Zełenski opublikował w sieci film, na którym widać poszczególne ataki Rosjan, wybuchy, akcje strażaków i innych służb, zniszczone budynki czy sparaliżowane ulice. "Ukraina potrzebuje więcej systemów obrony powietrznej. Potrzebujemy silnego wsparcia od naszych partnerów" - planszą z takim napisem kończy się nagranie. Do materiału Zełenski dołączył krótki opis. Wojna w Ukrainie. Jasna deklaracja Wołodymyra Zełenskiego "Tylko tego dnia nasi wojownicy zestrzelili dwie rosyjskie rakiety Kalibr. Wczoraj - 12 rosyjskich rakiet i 13 dronów. I tak dalej, każdej nocy, każdego dnia" - napisał ukraiński przywódca. "Rosyjski terror nie zwalnia, więc musimy zwiększyć naszą presję. Wszelkimi środkami i wspólnie z naszymi partnerami. Mamy wystarczająco dużo determinacji, by zniszczyć terrorystów na ich terytorium, to sprawiedliwe, i potrzebujemy takiej samej determinacji ze strony naszych partnerów" - zadeklarował Zełenski. "Możemy powstrzymać Rosję, Zrobimy to razem ze wszystkimi na świecie, którzy cenią życie" - zakończył. Walka Ukrainy a ataki na terenie Rosji. Kluczowa zgoda USA W sobotę Zełenski przekazał, że od początku czerwca na Ukrainę spadło już ponad 2400 rosyjskich bomb kierowanych, w tym około 700 na drugie co do wielkości miasto w kraju - Charków. To właśnie wzmożone ataki Rosjan na ten region częściowo zaważyły na niedawnej decyzji USA, które po miesiącach odmów zgodziły się na wykorzystywanie amerykańskiej broni także na terytorium Rosji. Najpierw przekazano, że Kijów może atakować w regionach sąsiadujących z obwodem charkowskim, a we wtorek portal Politico donosił, że Stany Zjednoczone zezwoliły na atakowanie rosyjskich celów w strefie przygranicznej nie tylko w regionie obwodu charkowskiego, ale "w dowolnym miejscu". Z kolei z ustaleń "The Washington Post" wynika, że Ukraińcy mogą uderzać w Rosji na terytorium w odległości nie większej niż 100 km od granicy. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!