Ostrzegawczy strajk w WKD miał rozpocząć się w środę o godz. 6:00 rano, czyli tuż na początku porannego szczytu komunikacyjnego. Na stację Podkowa Leśna Główna nie wjechał już jednak skład przewidziany w rozkładzie jazdy o 5:41. Pociągi łączące m.in. Grodzisk Mazowiecki, Podkowę Leśną, Komorów, Pruszków, Michałowice czy Opacz z Warszawą zatrzymały się na najbliższej stacji lub przystanku i nie odjechały przez dwie godziny - co najmniej do 8:00. Skąd protest? Jak wyjaśnialiśmy w Interii, chodzi o pieniądze. Wstrzymując ruch, Związek Zawodowy Maszynistów Kolejowych (ZZMK) chciał skłonić zarząd WKD do wypłacania wyższych pensji. Pracownicy żądają 1 tys. zł brutto podwyżki z wyrównaniem od 1 lipca, a na negocjacyjnym stole kładą też kolejne 800 zł brutto od początku 2024 roku. Ten drugi warunek może jednak podlegać dyskusji. - Nie walczymy o to, by poprawić byt zatrudnionych w WKD, tylko o to, aby zachować ich status quo. Pracodawca wypłacił 500 zł (wyższą pensję - red.) od października, pomijając prowadzone negocjacje, ale nasze żądanie to tysiąc. 500 zł nie pokrywa inflacji - tłumaczył w czwartek na naszych łamach wiceprezydent ZZMK Sławomir Centkowski. Strajk w WKD. Pasażerowie wysyłani do pociągów Kolei Mazowieckich. Panował tłok Władze "wukadki" - również w czwartek - oświadczyły, iż 500-złotową podwyżkę przyznały od 1 lipca. Zorganizowane we wtorek spotkanie ostatniej szansy załagodziło spór tylko częściowo, bo z organizacji strajku wycofał się NSZZ "Solidarność" Region Mazowiecki. Ta druga organizacja przystała na zarobki wyższe o 500 zł od 1 kwietnia 2024 roku. Niemal wszystkie akcje WKD posiada wojewódzki samorząd, do którego należy również inny przewoźnik - znacznie większe Koleje Mazowieckie. Właśnie na pokłady pociągów tej drugiej spółki "zaprosił" zarząd WKD. Zaapelował do pasażerów, by w trakcie protestu na odcinku Grodzisk Mazowiecki - Warszawa wyjątkowo skorzystali ze składów KM. Bilety na "wukadkę" były w nich honorowane od 5:30 do 9:00. Nad ranem pojawił się też komunikat o autobusowej komunikacji zastępczej na kilku trasach. Nie zmieniło to jednak faktu, że protest utrudnił poranny transport nie tylko podróżnym z WKD. W pociągach Kolei Mazowieckich i bez "nadprogramowych gości" bywa ścisk, więc strajk jeszcze go spotęgował. To samo tyczyło się autobusów na liniach Warszawskiego Transportu Publicznego obsługujących Pruszków czy Opacz. Doszło więc do poważnych problemów w południowo-zachodniej części stołecznej aglomeracji i samej Warszawie. Oburzeni pasażerowie WKD. Nie wiedzieli, jak dojechać do pracy Na stacji w Podkowie Leśnej rozmawialiśmy z podróżnymi, którzy albo całkiem nie wiedzieli o proteście, albo liczyli, że dojadą chociaż do pobliskiego Pruszkowa i zdążą wysiąść z "wukadki" przed 6:00. - Strajk sobie wymyślili! Jak teraz dojadę do pracy? - martwiła się jedna z pasażerek. Inny podróżny, nie wiedzący o zorganizowanych "na już" zastępczych autobusach, dodał: - Mam chociaż hulajnogę, ale za mały zasięg, by dojechać do Warszawy. Na peronie nie brakowało głosów oburzenia, że protest rozpoczął się wcześniej niż zapowiadano. Nie każdy miał możliwość wzięcia samochodu lub poproszenia bliskich o podwózkę. Osobom, które liczyły na "wukadkę", zostało spoglądać na wygaszone w środku pociągi czekające nieopodal kolejowego przystanku albo liczyć, iż znajdą miejsce w podstawionych autobusach. Rozmawialiśmy m.in. z Dominiką i Kazimierzem, którzy wiedzieli, że przez strajk nie zdążą na pierwsze lekcje w szkole w Warszawie. - Ustaliliśmy, że wrócimy do domu i dopiero po ósmej pojedziemy do stolicy - stwierdzili. Protest w WKD. Związkowcy nie wykluczają zaostrzenia formy strajku Jeśli środowy, ostrzegawczy protest nie przyniesie pożądanego przez związkowców skutku, ZZMK nie wyklucza zaostrzenia jego formy. Niewykluczone, że w grę wejdzie nawet całodzienne wstrzymanie ruchu pociągów "wukadki". To oznaczałoby jeszcze większe kłopoty dla pasażerów, którzy i bez strajku mierzą się z problemami. Od września, za sprawą modernizacji stacji Warszawa Zachodnia, pociągi WKD nie dojeżdżają do stacji nieopodal Pałacu Kultury - trzeba wysiąść wcześniej i przesiąść się np. do autobusów. 3 października zmienił się skład zarządu WKD. Rada Nadzorcza odwołała z jej składu Jolantę Dałek, dyrektora ds. ekonomiczno-finansowych. We władzach przewoźnika zasiadają od tej chwili dwie osoby: prezes Michał Panfil oraz dyrektor ds. handlowych Tomasz Tretter. Warszawska Kolej Dojazdowa wyróżnia się spośród innych pasażerskich przewoźników kolejowych w Polsce. Posiada własne tory, nienależące do ogólnokrajowej sieci PKP PLK, przez co cieszy się wysoką, niemal 100-procentową punktualnością kursowania. Dodatkowo zapisała się w historii polskiego transportu szynowego. Linię - pod nazwą Elektryczne Koleje Dojazdowe - uruchomiono w 1927 roku jako pierwszą, normalnotorową kolej z pociągami zasilanymi prądem, zbudowaną od podstaw w II RP. Wiktor Kazanecki Kontakt do autora: wiktor.kazanecki@firma.interia.pl *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!