Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Dziennik "Le Monde", z którego pochodzi poniższy artykuł, założono pod koniec 1944 r. Od tego czasu gazeta należy do najchętniej czytanych przez Francuzów i stanowi wiodący głos w debacie publicznej. Rok szkolny dobiega końca, a młodzi Szwedzi wkrótce otrzymają swoje świadectwa. W przypadku uczniów dziewiątej klasy (ostatnia klasa szkoły podstawowej - red.) i trzeciej klasy w szkole II stopnia (odpowiednik czwartej klasy szkoły średniej w Polsce - red.) oceny zadecydują o tym, do której szkoły średniej lub uniwersytetu uczniowie będą uczęszczać w kolejnym roku. Szwecja. Glädjebetyg, czyli skandal z "ocenami pocieszenia" Ale jaką wartość mają te oceny? Czy odzwierciedlają poziom ucznia, czy też zostały zawyżone przez nauczycieli lub dyrektora, aby wyniki szkoły wyglądały lepiej? W Szwecji znane jest to jako "glädjebetyg" - "oceny pocieszenia". I chociaż nie jest to nowe zjawisko, w ostatnich latach stało się tak powszechne, że 11 maja głos zabrał rektor Stockholm Business School, jednej z najbardziej prestiżowych instytucji szkolnictwa wyższego w Szwecji. W zjadliwym artykule opublikowanym w dzienniku "Dagens Nyheter" Lars Strannegard zagroził wprowadzeniem dodatkowego egzaminu wstępnego na jego uczelnię, jeśli nic się nie zmieni. Potępił on oceny "przekształcone w rodzaj towaru, przynęty przyciągającej przyszłych studentów" i powiedział, że obecnie nie można mieć pewności, że "właściwi uczniowie dostają się na najbardziej oblegane uniwersytety po ukończeniu szkoły średniej". Według Strannegarda zagrożone są "filary szwedzkiego modelu społecznego" - "merytokracja, równość i zaufanie" - a w końcu i "demokracja". Skandal w Szwecji. Niesprawiedliwe oceny w szkołach Słowa oburzenia szacownego rektora wywołały sensację w Szwecji, zwłaszcza że Lars Strannegard wskazuje kilka szkół podejrzanych o zawyżanie ocen, w tym te, do których uczęszczają dzieci elit szwedzkiego społeczeństwa. Jednym z przykładów jest prywatna placówka Campus Manilla w dzielnicy Djurgarden w Sztokholmie, gdzie uczęszcza dwoje dzieci księżnej Wiktorii, księżniczka Stella i książę Oscar. W marcu Inspektorat Szkolny skrytykował szkołę prowadzoną przez fundację, po stwierdzeniu znacznych rozbieżności między ocenami końcowymi uczniów a ich wynikami na egzaminie państwowym, który ma sprawdzić ich poziom w pięciu wiodących przedmiotach. Nauczyciele przyznali, że byli nakłaniani przez uczniów i ich rodziców do zmiany ocen. Dwa miesiące później szkoła znalazła się w centrum nowego skandalu, gdy jedna piąta jej klas licealnych została podejrzana o regularne oszukiwanie na egzaminach. Campus Manilla nie jest jednak jedyną placówką szkolną oskarżaną o zawyżanie ocen uczniom. Presja ze strony uczniów i rodziców Według szwedzkiej publicznej telewizji (SVT) Inspektorat Szkolny zbadał w ostatnich miesiącach 30 publicznych i prywatnych szkół średnich. Żadna z nich nie była w stanie wykazać, że podjęła odpowiednie środki w celu uniknięcia wystawiania "ocen pocieszenia". To samo dotyczy władz, których różne inicjatywy w tej sprawie nie przyniosły żadnych efektów - wynika z opublikowanego w październiku 2022 r. raportu krajowej dyrekcji kontroli zarządzania publicznego. Tymczasem już w artykule opublikowanym w sierpniu 2009 r. w "Dagens Nyheter" dwóch badaczy ze Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Ekonomią Przemysłową wyraziło zaniepokojenie zjawiskiem glädjebetyg. Tylko w latach 1997-2007 spowodowało ono, że liczba uczniów kończących szkołę średnią z maksymalną liczbą punktów wzrosła kilkukrotnie. Czytaj wszystkie artykuły z cyklu "Interia Bliżej Świata" "Jednym z wyjaśnień może być to, że szkoły te przyciągają bardzo utalentowanych uczniów. Innym może być to, że reforma szkolnictwa i przejście do tzw. wolnych szkół doprowadziły do ostrej konkurencji o uczniów - i pieniądze" - napisali Magnus Henrekson i Jonas Vlachos. I dodali: "Być może nadszedł czas, aby przyznać, że nie mamy już dobrze funkcjonującego systemu porównywania ocen po ukończeniu szkół". W Szwecji uczniowie mogą wybierać szkoły nie tylko spoza swojego rejonu, ale także szkoły prywatne, m.in. prowadzone przez firmy i nastawione na zysk. Inflacja dobrych ocen w szkołach Po 14 latach od publikacji tekstu diagnozę autorów podziela przewodnicząca związku zawodowego nauczycieli, Johanna Jaara Astrand. I to zarówno pod względem przyczyn, jak i skutków. - Inflacja dobrych ocen jest wynikiem faktu, że szkolnictwo urynkowiło się, a system finansowania przyczynia się do konkurencji między szkołami, które muszą wykazywać się dobrymi wynikami, aby przyciągnąć jak najwięcej uczniów i zmaksymalizować swoje zasoby - podkreśla. W szwedzkim modelu szkoły prywatne i publiczne są finansowane w 100 proc. przez gminy na podstawie tzw. bonu edukacyjnego, którego wysokość różni się w zależności od gminy. Jest on przydzielany szkołom na każdego zapisanego ucznia. - Oznacza to, że im więcej uczniów uda się przyciągnąć, tym więcej ma się środków finansowych - mówi Johanna Jaara Astrand. Okazuje się, że w tym systemie to oceny są najlepszym towarem w szkołach. Wysokie stopnie gwarantują dobrą reputację instytucji, ponieważ pozwalają uczniom dostać się na wybrany przez nich kierunek, jak np. w Stockholm Business School, która przyjmuje tylko najlepszych uczniów na podstawie ich świadectw. Reputacja, która może być mierzona długością chętnych do zapisania się, przyczynia się, według Johanny Jaary Astrand, do "segregacji szkolnej", która kwitnie w Szwecji. Czas na komisję śledczą Ale jak mówi przewodnicząca związku zawodowego nauczycieli, za wysokimi ocenami często kryją się niezbyt uczciwe praktyki. - Nasi członkowie zgłaszają naciski ze strony dyrektorów lub właścicieli (prywatnych szkół nastawionych na zysk - red.), aby zmienić oceny, a nawet pośrednio grożą nauczycielom, mówiąc im, że jeśli nie podniosą ocen, nie dostaną podwyżki - wskazuje. Wydaje się, że doniesienia o zawyżaniu ocen nie pozostaną bez reakcji. 11 maja minister szkolnictwa Lotta Edholm ogłosiła, że jeszcze przed wakacjami powołana zostanie komisja śledcza, która przedstawi propozycje poradzenia sobie ze zjawiskiem "ocen pocieszenia". Jednak według związku zawodowego nauczycieli tylko reforma całości systemu szkolnictwa i jego finansowania może rozwiązać problem. --- Artykuł przetłumaczony z "Le Monde". Autor: Anne-Françoise Hivert Tekst w oryginale dostępny na stronie "Le Monde" Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł oraz skróty pochodzą od redakcji