Białystok: Kobieta i jej dziecko siłą wciągnięte do samochodu
Około godz. 10 sprzed bloku przy ul. Hallera 47 w Białymstoku uprowadzona została 3-letnia Amelia i jej matka. Trwają poszukiwania. W związku ze sprawą uruchomiono ChildAlert. Po południu policja opublikowała też zdjęcia kobiety. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku wszczęła śledztwo. Ktokolwiek ma informacje w tej sprawie, proszony jest o kontakt z policją.
Nadinspektor Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji, powiedział w rozmowie z TVN24 o godz. 14., że według informacji policji, samochód został wypożyczony w Łomży przez ojca dziecka, obywatela Polski.
Wiele wskazuje na to, że to właśnie ojciec zlecił porwanie lub bezpośrednio brał w nim udział. Wcześniej PAP informowała, powołując się na źródła w policji, że ojciec jest obywatelem Niemiec.
Do porwania doszło, kiedy kobieta spacerowała po osiedlu ze swoją córką Amelią oraz babcią. W pewnej chwili przed blok nr 47 w Białymstoku podjechał samochód. Wysiadły z niego dwie zamaskowane osoby.
Kobieta i dziecko siłą zostały wciągnięte do auta. Potem samochód odjechał.
W sprawie porwania wszczęto śledztwo. Poinformował o nim zastępca szefa Prokuratury Regionalnej w Białymstoku Paweł Sawoń. Dodał, że ze względu na charakter sprawy i ciężar zarzutów, zostało ono wszczęte nie w prokuraturze rejonowej, a w okręgowej. Podkreślił, że priorytetem jest obecnie ustalenie miejsca pobytu osób, które dokonały przestępstwa, jak i pokrzywdzonych.
Śledztwo dotyczy pozbawienia wolności oraz sytuacji, gdy - wbrew woli osoby powołanej do opieki lub nadzoru - zostaje uprowadzona lub zatrzymana osoba w wieku poniżej 15 lat. Oba te przestępstwa zagrożone są karą do 5 lat więzienia.
Porywacze odjechali Citroenem C4 Picasso o numerze rejestracyjnym BL 60803. Auto zarejestrowane jest w Łomży. Pojazd przed godziną 13 został odnaleziony w Białymstoku. Był pusty.
- Samochód użyty do porwania 25-latki i jej 3-letniej córki w Białymstoku był wypożyczony z wypożyczalni w Łomży - poinformowała policja.
Poszukiwania porwanych wciąż trwają, nie wiadomo jak poruszają się teraz sprawcy.
Rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa powiedział PAP, że sprawdzane są dwie hipotezy, według których albo sprawcy i porwane osoby są na miejscu w Białymstoku albo się przesiedli do innego samochodu i jadą dalej.
Policja opublikowała zdjęcie porwanej dziewczynki.
Według świadków porwania, m.in. prababci 3-letniej Amelii, napastnicy to prawdopodobnie dwaj mężczyźni.
"Trwają policyjne blokady dróg w Podlaskiem w związku z poszukiwaniami porwanej w czwartek przed południem w Białymstoku 25-letniej matki i jej dziecka. Kierowcy będą kontrolowani na tych blokadach także w nocy" - poinformował PAP rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa.
"Ze względu na dobro śledztwa, policja nie ujawnia ani miejsca lokalizacji blokad na drogach, ani żadnych innych szczegółów z tym związanych" - zastrzegł Krupa.
Według policji, w regionie nie ma większych utrudnień w ruchu w związku z blokadami. Krupa zaapelował do kierowców, by - gdy trafią na drodze na taką blokadę - stosowali się do wszystkich poleceń policji, by ruch odbywał się sprawnie.
"Policjanci wyraźnie wskazują, jak mają się zachować kierowcy (którzy natrafią na blokadę - PAP)" - powiedział Krupa.
Dodał, że kierowcy powinni być cierpliwi, ponieważ sytuacja jest - jak to określił - "bardzo poważna, skomplikowana", a sprawa budzi duże emocje, bo dotyczy porwania matki i dziecka. Wskazał jednak, że wieczorem ruch samochodów osobowych jest mniejszy niż w dzień, dlatego utrudnienia dla kierowców powinny być znikome.
"Pracujemy intensywnie. Mamy nadzieję, że ta sytuacja zostanie szczęśliwie rozwiązania jak najszybciej" - powiedział Tomasz Krupa.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podała wieczorem w komunikacie, że w związku z blokadami dróg, na drogach administrowanych przez GDDKIA w rejonie Białegostoku "do odwołania" mogą występować utrudnienia, a w miejscach gdzie odbywają się kontrole, ruchem kieruje policja.
Podlaskie Biuro Wywiadu Detektywistycznego ufundowało nagrodę w wysokości 10 tysięcy złotych za pomoc w ujęciu sprawcy porwania lub informację o miejscu przebywania 25-latki i jej 3-letniej córki.
"Jeżeli ktoś z Państwa w dniu dzisiejszym w godzinach 10-11 napotkał auto marki Hyundai, kolor biały w okolicach Ul. Dziesięciny, Ul. Cedrowa, Ul. Świętokrzyska, Ul. Antoniukowska, prawdopodobnie na niemieckich nr rejestracyjnych prosimy o informację" - czytamy na profilu biura na Facebooku.
Detektywi gwarantują anonimowość.
System polega na szybkim rozprowadzeniu informacji. Udaje się to dzięki sprawnej współpracy mediów z policją.
Pierwszy tego typu system uruchomiono w 1996 roku w USA w związku ze sprawą 9-letniej Amber Hagerman. Dziewczynka została porwana i zamordowana.
Dzięki inicjatywie mieszkańców Arlington - miasta, z którego pochodziła 9-latka - utworzono AMBER (America's Missing Broadcast Emergency Response - red.). Był to system szybkiej informacji o zaginionych dzieciach, wykorzystujący telewizję, internet, radio, tablice reklamowe, elektroniczne znaki drogowe, telefonię komórkową do przekazywania komunikatu.
Później podobne systemy powstały w innych zakątkach świata. W listopadzie 2013 r. uzyskanie gotowości operacyjnej systemu pod nazwą Child Alert ogłosiła także Polska.
W Child Alert uczestniczy również portal Interia.
Procedura związana z Child Alert wygląda tak, że rodzice, którym zaginęło dziecko, jak najszybciej informują o tym policję, a ta podejmuje decyzję, czy uruchomić system. Dzieje się tak np. w sytuacji, gdy zaginione dziecko jest chore i musi przyjmować leki lub gdy istnieją inne przesłanki świadczące o zagrożeniu jego życia lub zdrowia.Następnie komunikaty o poszukiwaniach oraz zdjęcia zaginionych dzieci mają być rozpowszechniane - na mocy wcześniej podpisanych porozumień - przez partnerów medialnych.
Pojawiają się nie tylko w mediach, ale także w internecie i na nośnikach reklamy zewnętrznej - tablicach i ekranach w autobusach, na przystankach, dworcach, lotniskach, a także na elektronicznych znakach drogowych.
Informacje o zaginięciu Mai pojawiły na stronach KGP, MSW, na różnych portalach internetowych i stronach wielu mediów - telewizji informacyjnych, stacji radiowych, gazet. Rozpowszechniają one specjalny plakat ze zdjęciem dziewczynki, jej rysopisem, specjalnym numerem Child Alert i apelem: "Zadzwoń. Nie działaj sam". Numer Child Alert, jest linią bezpłatną.
Child Alert funkcjonuje obecnie w 11 krajach europejskich (m.in. w Niemczech, Francji, Holandii, Wielkiej Brytanii i Czechach) oraz na terenie Kanady, Meksyku i Stanów Zjednoczonych. Zdaniem specjalistów statystyki pokazują, że w przypadkach zaginięć, w których program jest wykorzystywany, większość spraw udaje się pozytywnie rozwiązać.