Sygnatariusze podkreślają jednocześnie, że nie kwestionują konieczności obecności wojska i służb na terenie przygranicznym, doceniają ich wysiłki związane z zabezpieczaniem granic, rozumieją powagę sytuacji, a także obostrzenia i ograniczenia na terenie objętym stanem wyjątkowym. Pod listem skierowanym do prezydenta RP i premiera podpisało się ponad 110 osób; to mieszkańcy strefy objętej stanem wyjątkowym obowiązującym od 2 września. Wśród nich są działacze społeczni, naukowcy, aktywiści, artyści, dziennikarze i przedsiębiorcy branży turystycznej. Czytaj Tygodnik Interii: "Granica nie jest linią namalowaną na kartce" Zwracają się w nim do władz państwowych z prośbą o pilne rozwiązanie - jak napisali w liście - "kryzysu humanitarnego, rozwijającego się na polsko-białoruskim pograniczu na skalę nieobserwowaną w Polsce od dziesięcioleci". "Na Białorusi migranci spotykają się z nieludzkim traktowaniem" W piśmie skierowanym do władz opisali sytuację konkretnych, znanych im migrantów ukrywających się niedaleko granicy po polskiej stronie. Jak podkreślili w liście, to sytuacje, których są świadkami i za których autentyczność ręczą. Zaznaczyli, że to "jedynie kropla w morzu dramatu mającego miejsce każdego dnia tuż obok naszych miejscowości". Sygnatariusze listu podkreślają, że migranci znaleźli się na Białorusi "w wyniku własnej lekkomyślności i naiwności, ale też celowej dezinformacji ze strony białoruskich władz". "Jednak po przylocie na Białoruś ich aktywna rola w rozgrywającym się dramacie dobiega końca - od tej pory są figurami na geopolitycznej szachownicy bez możliwości wycofania się" - napisali. Powołują się na relacje tych osób, które mówią o biciu przez białoruskich żołnierzy, nieotrzymywaniu jedzenia i wody, a także, że zmuszani są do nielegalnego przekraczania granicy. "Nie ulega wątpliwości, że na Białorusi spotykają się z nieludzkim traktowaniem, a ich zdrowie i życie jest tam zagrożone, dlatego przedostanie się do Polski, nawet jeśli następuje w wyniku nielegalnego przekroczenia granicy, jest dla tych ludzi ratunkiem" - podkreślili w liście. Autorzy listu o push-backu: Generuje kryzys humanitarny W tym kontekście piszą również o procedurze tzw. push-back, czyli odstawianiu do linii granicy przez służby migrantów, którzy nielegalnie przekroczyli granicę. "Przyjęta strategia rozwiązania problemu na granicy ma szereg dramatycznych konsekwencji i generuje niespotykany od dziesięcioleci kryzys humanitarny" - podkreślają sygnatariusze listu. Piszą o przypadkach migrantów, którzy po kilkanaście razy próbują nielegalnie dostać się do Polski. Zwracają też uwagę na wzrost przestępczości przemytników ludzi, która opiera się na desperacji uchodźców. Zaapelowali o "wdrożenie takich mechanizmów rozwiązywania kryzysu, które przyniosą kres cierpieniom ludzi, a równocześnie o rezygnację z tych, które kryzys pogłębiają". "Apelujemy o wpuszczenie do strefy stanu wyjątkowego służb medycznych działających na zasadzie wolontariatu oraz organizacji zajmujących się pomocą humanitarną, gdyż lokalna służba medyczna, dysponująca dwiema karetkami na cały powiat, nie jest w stanie sprostać wszystkim pilnym potrzebom nie tylko uchodźców, ale także mieszkańców regionu. Ta pomoc jest absolutnie niezbędna tu, w strefie stanu wyjątkowego. Apelujemy o utworzenie korytarza humanitarnego w strefie stanu wyjątkowego, który uratuje życie wielu ludziom i nie pozwoli na dalszą eskalację konfliktu" - podkreślili w liście.