To była bardzo intensywna doba dla bieszczadzkich strażaków. Tylko jednego dnia zanotowali oni 17 interwencji. To tyle, ile normalnie wykonują w ciągu tygodnia. - Mieliśmy pełne ręce roboty, ale na ten moment wszystkie interwencje zostały już zakończone. To było przede wszystkim wypompowywanie wody z piwnic i przydomowych ogródków - mówi Interii mł. bryg. Marcin Szyjduk, zastępca komendanta powiatowego PSP w Ustrzykach Dolnych. Bieszczady. Ulewne deszcze i śmierć 71-latka Wszystko przez ulewne deszcze, które nawiedziły przede wszystkim gminę Ustrzyki Dolne. Najtragiczniejsze zdarzenia miały miejsce w Hoszowie. To tam wezbrany potok porwał auto z 71-latkiem na pokładzie. Mężczyzna usiłował najprawdopodobniej przejechać przez bród, zwyczajowo wykorzystywany do skrócenia sobie drogi. - Człowiek ten został odnaleziony niespełna kilometr od miejsca, w którym znaleziono auto. Pomimo próby reanimacji jego życia nie udało się uratować - mówi Interii kom. Aleksandra Wołoszyn-Kociuba, oficer prasowy policji w Ustrzykach Dolnych. Auto zostało zabezpieczone przez strażaków specjalną liną. Na ten moment nie ma możliwości usunięcia go z koryta potoku - jest zbyt grząsko i nie można wjechać ciężkim sprzętem. Burze w Bieszczadach. "Widać, że nie da się przejechać" Sprawą śmierci 71-latka żyły w poniedziałek ogólnopolskie media. Głośno jest o niej także wśród lokalnej społeczności. - No przecież to widać od razu, że tu się nie da przejechać - mówi Interii Pan Tadeusz. Mieszkaniec okolicy tłumaczy dalej: - Owszem, jak nie pada to da się tędy przejść suchą stopą, ale panie, przecież to od kilku dni tak leje. Widać, że woda jest głęboka. Tu się da nadrobić ledwie 4-5 kilometrów. Czy to warto było? Szkoda człowieka - dodaje. Kilka lat temu miała tu miejsce podobna historia, z tą różnicą, że wówczas kierowca zdołał ujść z życiem. "Wodę miałam w dużym pokoju" Według Pani Marty, która mieszka nieopodal feralnego przejazdu, płynący tędy górski potok jest niezwykle zdradliwy. - Kilka lat temu, jak były takie ulewy, to woda wystąpiła z koryta i miałam w domu powódź - wspomina kobieta, po czym dodaje: - Zostaje tylko się modlić. Wtedy wodę miałam w dużym pokoju. Teraz widzę, że jeszcze trochę miejsca w korycie jest. Może nie wyleje. Z poważniejszych zdarzeń strażacy zwracają jeszcze uwagę na całkowicie zablokowaną drogę powiatową w miejscowości Nasiczne. Zeszła tu lawina błotna, która zabrała ze sobą resztki połamanych drzew. Na szczęście nikomu nic się nie stało, bo jest to miejsce niezamieszkane przez ludzi. Można natomiast spotkać wędrowców, wracających tędy po górskich spacerach. - Tu nasze działania polegały na uprzątnięciu osuwiska i udrożnieniu przejazdu, co zajęło nam kilka godzin. Trzeba było wykorzystać ciężki sprzęt - tłumaczy Marcin Szyjduk, zastępca komendanta PSP w Ustrzykach Dolnych. Pogoda. Burze w Bieszczadach nie ustąpią Według prognoz opady deszczu mogą nie opuścić Bieszczadów jeszcze przez najbliższe kilkanaście godzin. Jeśli ich intensywność będzie podobna, jak dotychczas, może dochodzić do lokalnych podtopień, a może i występowania górskich potoków ze swoich koryt. Na ten moment poziomy większych rzek, jak na przykład Sanu, nie osiągają jeszcze stanów ostrzegawczych. Łukasz Dubaniewicz ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły