Liczby zakażeń wirusem SARS-CoV-2 w Polsce rosną bardzo szybko w ostatnich tygodniach. Dotychczas nie przekłada się to jednak na liczbę osób w ciężkim stanie trafiających do polskich szpitali. Tydzień temu z pomocy respiratora korzystało 1271 pacjentów z COVID-19, a w piątek 28 stycznia Ministerstwo Zdrowia podało, iż takich osób jest 1074. - Bardzo zasadne jest więc dziś pytanie: jacy pacjenci trafiają do naszych szpitali w tej fali zakażeń wywołanej głównie wariantem Omikron? Przede wszystkim nie trafiają już osoby z bardzo ciężkim zapaleniem płuc, a to była zmora poprzednich fal. Co więcej, większość z nich to chorzy, którzy trafiają do szpitala z powodu zaostrzenia chorób przewlekłych - powiedział prof. Grzegorz Gielerak. Gierelak: Często nie koronawirus decyduje o hospitalizacji, ale efekt ograniczeń w ochronie zdrowia W jego ocenie "to konsekwencja długu zdrowotnego, który narósł podczas epidemii". - U tych pacjentów koronawirusa wykrywamy często przypadkiem, podczas rutynowo wykonywanych testów poprzedzających przyjęcie do szpitala. Zatem tak naprawdę, to nie zakażenie koronawirusem decyduje o ich hospitalizacji, a skutki zdrowotne będące efektem ograniczeń w dostępie do systemu ochrony zdrowia towarzyszących epidemii - uznał. Jak wskazał, w Polsce wyraźne wzrosty liczby zakażeń spowodowane szerzeniem się Omikronu notuje się już od dwóch tygodni, co nie przekłada się na rosnącą liczbę hospitalizacji, tak jak to miało miejsce w trakcie poprzednich wzrostów zakażeń. - Tak naprawdę już powinniśmy widzieć pik przyjęć, a tego, co bardzo cieszy, jak na razie nie obserwujemy w naszych placówkach - wyjaśnił. Szef WIM: Trzeba wycofać się z poprzednich kategoryzacji zdrowia publicznego Zdaniem prof. Gieleraka, za kilka dni definitywnie może się okazać, że dyskusja o masowym testowaniu i organizacji całego systemu ochrony zdrowia wokół zadania, jakim jest walka z bezpośrednimi skutkami epidemii SARS-CoV-2, będzie bezprzedmiotowa. - Jakkolwiek myśląc poważnie i odpowiedzialnie o przyszłości, już dziś należy rozpocząć wycofywanie się z poprzednich kategoryzacji zdrowia publicznego, w tym zgonów z powodu zapalenia płuc i grypy lub zapalenia płuc, grypy i COVID-19, i skupić na nowej kategorii: łącznym ryzyku wszystkich infekcji wirusowych układu oddechowego z wyznaczeniem szczytowego progu ryzyka kumulacji ww. chorób w jednostce czasu np. tygodniu - opisał. Dodał, że trzeba również określić "punkty odniesienia w postaci liczby zgonów, hospitalizacji, aby nałożyć lub złagodzić ograniczenia dotyczące zdrowia publicznego, życia społecznego i gospodarczego. - Jednak nie tylko wyznaczenie nowej normy zagrożeń epidemicznych powinno dziś ogniskować naszą uwagę. Z pełną odpowiedzialnością należy przystąpić do budowy strategii, która będzie definiowała sposoby osiągania celów nowej rzeczywistości - stwierdził szef WIM. Prof. Grzegorz Gielerak proponuje nową strategię Według eksperta, strategia zawiera się w trzech punktach. Pierwszym jest wdrożenie w jednostkach państwowej inspekcji sanitarnej nowych systemów informacyjnych. Chodziło by o nowoczesną infrastrukturę danych umożliwiającą gromadzenie w czasie rzeczywistym wyczerpujących informacji na temat wirusowych infekcji dróg oddechowych: hospitalizacji, zgonów, danych genomowych wraz z tradycyjnymi informacjami klinicznymi i epidemiologicznymi kluczowymi dla wiarygodnej kontroli epidemii. - Drugim zamierzeniem powinno być zaplanowanie i wykonanie celowych inwestycji i reform niezbędnych do przygotowania się na przyszłe warianty SARS-CoV-2 i inne nowe wirusy. Trzeci element to organizacja zasobów ludzkich gotowych do wdrażania zaleceń dotyczących zdrowia publicznego z zamiarem utworzenia elastycznego, posiadającego zdolność szybkiego reagowania na sytuacje kryzysowe systemu środowiskowej opieki zdrowotnej - podsumował prof. Grzegorz Gielerak.