Lotna Brygada Opozycji to grupa, która organizuje happeningi, wymierzone przede wszystkim w PiS. Jedną z ich aktywności są regularne akcje w miesięcznice katastrofy smoleńskiej, które odbywają się przed domem Jarosława Kaczyńskiego bądź na placu Piłsudskiego w Warszawie. Interwencja policji w trakcie miesięcznicy katastrofy smoleńskiej Tym razem członkowie grupy mieli plan, aby pojawić się na placu w centrum Warszawy, ale wcześniej dotarła do nich informacja, że prezesa partii rządzącej tam nie będzie. Z informacji stołecznej "Gazety Wyborczej", wynika, że na wszelki wypadek Brygada wynajęła krótkoterminowo mieszkanie na drugim piętrze pobliskiej kamienicy. Aktywiści opublikowali w mediach społecznościowych wideo, na którym widać, jak policja podejmuje interwencję w wynajętym lokalu. Funkcjonariusze pojawili się zarówno przed drzwiami wejściowymi oraz pod oknem, na dźwigu strażackim. - Dzień dobry - przywitali się funkcjonariusze. - Do widzenia. Nie zapraszaliśmy panów - odpowiedziała działaczka Lotnej Brygady Opozycji. W pewnym momencie jednak na nagraniu można dosłyszeć zadane nie bez ironii pytanie: "Może herbaty albo kawki? Sypana? A może bezglutenowego rogalika?" Jedna z aktywistek wyjaśniła, że lokal przy placu Piłsudskiego wynajęto na wszelki wypadek, gdyby prezes Jarosław Kaczyński jednak się tam pojawił. Plan zakładał wówczas wykrzyczenie z okna przez megafon kilku haseł, m.in. "Gdzie jest raport?" i "Czy Jarek kazał lądować bratu?". Gdyby zaś prezes PiS nie pojawił się na placu Piłsudskiego w Warszawie, członkowie Brygady zadeklarowali, że wypiliby kawę, "obejrzeli wszystko w telewizji" i rozeszli się do domów - można usłyszeć na opublikowanym w mediach społecznościowych nagraniu. Aktywiści przekonują, że cały plan został zniweczony przez policję. Członkowie formacji obecni w mieszkaniu zapytali policjantów, jaka jest podstawa ich działań. Ci odparli zaś, że są tu "dla ich bezpieczeństwa". W ciągu pół godziny zjechali wysięgnikiem na chodnik.