W bazylice archikatedralnej Męczeństwa św. Jana Chrzciciela w Warszawie odbyła się w niedzielę msza św. w intencji tragicznie zmarłych śp. pary prezydenckiej Lecha i Marii Kaczyńskich, prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego i za pozostałe ofiary katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Uczestniczyli w niej m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki. Obecni też byli m.in.: wicepremier i minister kultury Piotr Gliński, wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, a także minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. - Prosimy tych, którzy zginęli o wsparcie, byśmy jako naród Polski trwali i nie ulegali agresji nienawiści, ale byśmy dążyli do pojednania i braterskiej miłości, bo tylko taką postawą możemy przezwyciężyć zło, które nas otacza - powiedział, witając zgromadzonych proboszcz parafii archikatedralnej ks. prałat Bogdan Bartołd. "Nie dajmy się niczym zniewolić, żadnymi rzeczami" W homilii podkreślił, że Dekalog jest jak kompas na burzliwym morzu, jest solidnym fundamentem w budowaniu naszej teraźniejszości i przyszłości. Zaznaczył, że "na Sądzie Ostatecznym Bóg nie zapyta nas, co zrobiliśmy, ale czy Go kochaliśmy". Kaznodzieja przekonywał, aby "nie dawać się niczym zniewolić, żadnymi rzeczami". - Bądźmy świadkami Chrystusa, który mam moc obdarować nieprawdopodobnym, niesamowitym darem miłości i umiejętnością cieszenia się z drobiazgów - zaapelował. Ks. Bartołd przywołał wydarzenia z kwietnia 2010 r. - Ulica Krakowskie Przedmieście, plac Zamkowy (...) miała na imię Polska, bo to wtedy była nasza ojczyzna, która płakała, cierpiała, która się modliła. Jeden z harcerzy, trzymając straż przy krzyżu, który potem zaczął niektórym bardzo przeszkadzać i który stał się obiektem szyderstw i pośmiewiska, a także urągania, powiedział do jednego z kapłanów: "Może ci, którzy zginęli pod Smoleńskiem po to zamknęli oczy, abyśmy my oczy otworzyli" - powiedział. Zaznaczył, że comiesięczna modlitwa, za tych, którzy zginęli, jest ciągłym wołaniem. - Panie Jezu Chryste Ukrzyżowany i Zmartwychwstały spraw, aby z tej śmierci wyrosło dobro i abyśmy my zrozumieli, że w okresach najcięższych prób dziejowych naród Polski szukał i znajdował siłę do przetrwania i powstania z trudnej sytuacji w krzyżu Chrystusa i modlitwie do jego Matki. Nigdy się nie zawiódł, bo był mocny mądrością i mocą krzyża - podkreślił ks. Bartołd. Przypomniał również słowa Jana Pawła II, który mówił, że "Chrystusa nie można wyłączyć z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu ziemi". - Chciałoby się dzisiaj zawołać: "Europo, czy ty o tym jeszcze pamiętasz? Polsko, czy pamiętasz i czy wiesz, że bez Chrystusa nie zrozumiesz swoich dziejów?" - pytał. "Polacy są otwarci na współpracę, a nie na uzależnienie" Wskazał również na słowa bł. kard. Wyszyńskiego, który mówił, że "człowiek żyje nie tyko dla siebie i nie tylko na dziś, ale żyje w wymiarze narodów. Każdy naród, a więcej i nasz Polski naród może żyć własnymi mocami, zasobami materialnymi, gospodarczymi, własną rodziną, w której są małżonkowie, dzieci i dziadkowie, własną kulturą, która jest wzbogacona przez Ewangelię". Podkreślił, że Polacy są otwarci na współpracę z innymi, ale - jak podkreślił - "na współpracę, a nie na uzależnienie". - Prymas Tysiąclecia prosił nas, że nienawiścią nie obronimy naszej Ojczyzny, a musimy jej przecież bronić. Brońmy ją, więc miłością - najpierw między sobą, aby nie podnosić ręki przeciw nikomu w ojczyźnie, w której ongiś bili nas najeźdźcy. Nie możemy ich naśladować. Nie możemy sami siebie poniewierać, bić - podkreślił ks. Bartołd. Wskazał, że trzeba porozumienia opartego na miłości, która sprawi, że "cały świat, patrząc na nas, będzie mówił: 'Oto jak oni się miłują'". - Wtedy dopiero zapanuje upragniony pokój, zgoda i wzajemne zaufanie - powiedział duchowny, apelując o "budowanie na fundamencie prawdy, sprawiedliwości i miłości społecznej". Zaznaczył też, że "Kościół i naród są to to dwie dłonie wzajemnie się obejmujące w geście szacunku i pojednania". 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154, wiozącego delegację na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.