"Walentynki dopiero za dwa tygodnie, ale zakochani już myślą o swoich wybrankach" - przekazała warszawska Straż Miejska. Do interwencji przed szkołą na ulicy Bartniczej doszło w ostatni piątek. Strażnicy na patrolu zauważyli chłopca, który nie wchodził do budynku. - Było już po ósmej więc w szkole zaczynały się lekcje. Zastanowiło mnie, że chłopak nie jest w szkole, tylko kręci się bez celu. Próbował gdzieś dzwonić, ale bez skutku. Kiedy po kilku minutach nie udał się do szkoły podjęliśmy interwencję - przekazał inspektor Robert Majewski z VI Oddziału Terenowego. W rozmowie ze strażnikami nastolatek przekazał, że ma ferie i przyjechał do Warszawy z Ełku. Chciał odwiedzić poznaną przez internet dziewczynę. W plecaku miał przygotowany upominek - pluszowego misia. Strażniczka dorzuciła się do biletu. 14-latek przekazany policji Inspektor Justyna Faltynowska przekazała, że choć postawa chłopca "bardzo ją wzruszyła", to musiała się upewnić, że dziecko nie uciekło z domu, ani nie szuka go policja. Na miejsce wezwano więc patrol, a 14-latka zaproszono, by ogrzał się w radiowozie. Nastolatek na prośbę funkcjonariuszy zadzwonił do swojej mamy. Ta przekazała strażnikom, że zgodziła się na podróż pod warunkiem, że jej syn wróci do domu tego samego dnia. Podczas rozmowy ze strażnikami chłopak przyznał się, że może nie starczyć mu pieniędzy na zakup biletu powrotnego. "Jako że strażniczka też ma duszę romantyka, wyjęła z portfela 20 zł i przekazała 14-latkowi aby miał także na jakąś kanapkę, bo koc i termos z herbatą miał w plecaku. Nieletni został przekazany patrolowi policji, który przyjechał na miejsce interwencji" - przekazali strażnicy.