Do nietypowej interwencji doszło w poniedziałek ok. godz. 5 rano w rejonie osiedla Spyrkówka, gdzie obecnie znajduje się tymczasowy dworzec kolejowy. Policję o "kobiecie biegającej po torach" zaalarmowali pracownicy ochrony. "Funkcjonariusze natychmiast ruszyli na miejsce. Po chwili zauważyli kobietę idącą torowiskiem w stronę Poronina. Kiedy policjanci podeszli do kobiety, okazało się, że nic jej nie jest i z rozbrajającą szczerością odpowiedziała, że wraca do domu" - czytamy w komunikacie zakopiańskiej policji. Nie chciała wracać do męża 42-latka, będąca pod wpływem alkoholu, wytłumaczyła, że pokłóciła się z mężem i nie ma zamiaru dłużej zostać w Zakopanem. Policjanci zabrali ją z torów, a ustalili miejsce zakwaterowania i przekazali pod opiekę trzeźwej osoby. Funkcjonariusze podkreślają, że kobiecie oprócz potrącenia przez pociąg groziło poważne wychłodzenie organizmu - w nocy w Zakopanem temperatura spadła do -17 stopni Celsjusza. W najbliższych dniach termometry pokażą nawet - 21 stopni. Sprawdź prognozę pogody Pijany utknął na dachu Służby przyznają, że w nocy z niedzieli na poniedziałek mieli pełne ręce roboty - "Zanim tatrzańscy policjanci pojechali na Spyrkówkę ratować kobietę idącą po torach ok. 2 nad ranem byli na Harendzie aby sprowadzić pijanego turystę z dachu. Zgłoszenie otrzymali również strażacy z Zakopanego. Okazało się, że pijany 24-letni turysta wdrapał się na dach dwupiętrowego budynku ale już nie potrafił z niego zejść" - przekazano w kolejnym komunikacie. Mężczyźnie towarzyszył jego 20-letni kolega. Turystę udało się ściągnąć z dachu przy pomocy drabiny. "Za popełnione wykroczenie mężczyzna z woj. łódzkiego ukarany został mandatem karnym" - dodali funkcjonariusze.