- Nie wyłażę, każdy by się śmiał, że misiek zgłupiał na starość, że wyłazi do pola, jak taki skwar - powiedział w rozmowie z "Faktem" Marek Zawadzki, dodając, że "ledwo dycha w tej baranicy". - Nie da rady wyjść na Krupówki, upał aż ścina krew w żyłach - stwierdził "misiek", zapewniając, że wróci do pracy, gdy tylko temperatura nieco spadnie. - Siedzę sobie wtedy przy oczku, to mam klimatyzację od wody. Da radę wytrzymać - zapewnia. Stał się symbolem Zakopanego. Kim jest miś z Krupówek? Marek Zawadzki podchodzi do swojej roli bardzo poważnie. - Zakopiański misiek musi być prawdziwy jak przed wojną - tłumaczył w jednym z wywiadów. Dlatego modyfikacja stroju na wersję letnią nie wchodzi w grę. - Taka skóra musi być uszyta z owiec. Łeb drewniany, pazury i zęby rzeźbione z lipowego drzewa. Wszystko ładnie dopracowane, czyste i zadbane - opowiadał o swoim stroju w rozmowie z "National Geographic". Okazuje się, że "miś" nadał nawet swoim strojom imiona: Dunaj, Dolina, Bartek i Krywań. Cały kostium waży ok 12 kg, co w połączeniu z upałem byłoby prawdziwym zagrożeniem dla zdrowia Marka Zawadzkiego. Dlatego pogoda zmusiła go do przerwy. - Bycie miśkiem to nie jest prosta robota. Ciężka jest ta skóra i ślepy jestem, jak łeb ubiorę. Siedzę na Krupówkach i mam czasem dość, bo swoje lata mam, ale tak sobie myślę, że jakby mnie nie było, to nie byłyby te same Krupówki - stwierdził Zawadzki w wywiadzie. Zakopane. Afera z "fałszywym" misiem z Krupówek O misiu z Krupówek zrobiło się głośno w marcu tego roku, gdy w sieci pojawiło się nagranie aktorki Hanny Turnau. Widać na nim, jak przebrany za misia mężczyzna żąda od niej zapłaty za nagrywanie filmu na Krupówkach. Szybko okazało się, że mężczyzna nie miał nic wspólnego z oryginalną maskotką Zakopanego. Został nawet ukarany mandatem za to, że - w przeciwieństwie od Marka Zawadzkiego - nie miał pozwolenia na działalność w tej formie. Mieszkańcy Zakopanego przypominają, że jedynego i prawdziwego misia można spotkać tylko przy oczku u góry Krupówek.