Po "lagunie" przyszła kolej na "kobrę". Ona też okazała się czymś innym

Oprac.: Aleksandra Wieczorek

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Super
relevant
896
Udostępnij

Wiele osób pamięta "laguna", którego trzy lata temu przestraszyła się jedna z mieszkanek Krakowa. Ostatecznie "groźny stwór" okazał się umieszczonym na drzewie... croissantem. Tym razem w Grodzie Kraka doszło do podobnej sytuacji, w której zmuszona była reagować Straż Miejska. Chodziło o "małą kobrę".

Kobra. Zdj. ilustracyjne
Kobra. Zdj. ilustracyjneAFP/STR/NurPhotoAFP

Mieszkańcy Krakowa po raz kolejny w ostatnich latach musieli stawić czoła tajemniczemu zagrożeniu.

Tym razem jeden z zaniepokojonych mieszkańców zaalarmował Straż Miejską w sprawie kobry. Jak się jednak okazało, "zwierzę" trudno było posądzać o spowodowanie niebezpieczeństwa, bowiem nie było ono żyjącym stworzeniem.

Kraków: Mieszkaniec zadzwonił z zawiadomieniem. Chodziło o kobrę

Jak poinformowała Straż Miejska Miasta Krakowa za pośrednictwem mediów społecznościowych, niepokojący telefon w tej sprawie dyżurny oddziału Śródmieście odebrał w sobotę.

- Proszę o pilny przyjazd na Rynek Kleparski. Obok LOT-u, przy stojakach rowerowych leży mała kobra - podała osoba zgłaszająca zagrożenie. Dyżurny niezwłocznie zdecydował o skierowaniu patrolu we wskazany rejon.

Wspomniana "kobra" jednak do czasu przyjazdu strażników nie ruszyła się nawet o milimetr, bowiem okazała się ona... gumową zabawką.

Wcześniej kobieta wszczęła alarm w sprawie "laguna"

"To nie pierwszy taki incydent w życiu naszej jednostki. Pamiętacie, jak mieszkańców Prądnika Białego 'zaatakował' dmuchany aligator?" - zażartowano we wpisie na Facebooku. Na odpowiedzi nie trzeba było długo czekać, bowiem jedna z internautek przypomniała w komentarzu, że kilka lat temu "był też lagun".

W ten sposób nawiązała do zdarzenia z kwietnia 2021 roku, kiedy to jedna z mieszkanek Krakowa podniosła alarm w sprawie "stwora", który siedział na drzewie naprzeciwko jej bloku. Jak przekazywała, ludzie mieli bać się otwierać okna, żeby nie pozwolić mu wejść do swoich mieszkań.

Kobieta opisała, że jest to "lagun". Następnie poprawiła się jednak tłumacząc, że chodziło jej o "legwana". Ostatecznie okazało się, że na drzewie ktoś zatknął dużego croissanta. Rogali utknął na gałęzi, być może wyrzucony przez któregoś z mieszkańców przez okno.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Przejdź na