Do zdarzenia doszło w środę przy ulicy Szeligowskiego w Lublinie. Jak podaje portal Lublin 112, kierujący dostawczym renault pomylił adres i wjechał pod niewłaściwy blok. Kiedy zorientował się, że popełnił błąd, nagle zaczął dynamicznie cofać. Nie zauważył kobiety z dziecięcym wózkiem przechodzącej przez przejście dla pieszych. Na miejscu pojawiło się pogotowie ratunkowe. Przybyłym na miejsce ratownikom kierowca przekazał, że kobieta zemdlała i wraz z wózkiem upadła na jezdnię. Nieprzytomną zabrano do szpitala. Dwulatek ma się dobrze. "Niania walczy o życie" Okazało się, że chodzi o dziecko lubelskiego lekarza Jakuba Kosikowskiego oraz jego opiekunkę. Rezydent onkologii klinicznej opisał zajście na Twitterze. "Kierowca wątpliwej trzeźwości na wstecznym zmiótł z przejścia mojego syna z opiekunką. Ruszył, gdy byli w połowie pasów. Jak wchodzili, stał. Syn ok, pasy i wózek go uratowały. Niania walczy o życie" - relacjonował. Dodał, że ratownicy medyczni - bazując na zeznaniach sprawy - zabrali kobietę do szpitala z podejrzeniem omdlenia. "Z teorią upadku nie zgadzały mi się jej obrażenia. Tak samo stan wózka. Sprawdziłem więc monitoring i wezwałem policję dwie godziny po wypadku. Ukłony dla mundurowych, bo bardzo sprawnie zabezpieczyli ślady" - napisał lekarz. Sprawca - tego samego dnia wieczorem - zgłosił się na komendę. Podał, że czekał na miejscu wypadku na funkcjonariuszy. Z racji, że ci jednak nie przyjechali, postanowił odjechać. Renault podróżowały dwie osoby. Badanie alkomatem wykazało, że jeden z nich był nietrzeźwy. Do czasu wyjaśnienia sprawy mężczyzn osadzono w policyjnej celi. Kosikowski zaapelował, by zapinać dzieci w wózkach. "Uratowało to życie i zdrowie mojego syna, wózek wziął na siebie całe obrażenia" - zakończył.