Złote góry dla wsi. SLD wkracza na teren PSL
SLD chce odebrać ludowcom część wiejskiego elektoratu. Tworzy swój pierwszy kompleksowy program dla wsi. Roi się w nim od pomysłów, które budżetowo są kompletnie nierealne - zauważa "Dziennik Gazeta Prawna".
Wśród postulatów lewicy znalazło się m.in. wspieranie produkcji biopaliw i biogazowni, obowiązkowe ubezpieczenia produkcji, które miałyby być wsparte dopłatami z budżetu, stworzenie warunków dla łatwiejszego nabywania ziemi przez dzierżawców rolnych i indywidualnych rolników. Te postulaty są niemal żywcem wyjęte z programu PSL. I choć z punktu widzenia interesów rolników są one słuszne, budżetu na ich realizację nie stać - zaznacza gazeta.
Opozycyjnemu SLD tym łatwiej je podnosić. Ludowcy, współodpowiadając za budżet, takiej swobody w formułowaniu obietnic nie mają. Chwytliwe dla elektoratu wiejskiego będzie też hasło przyśpieszenia procesu wyrównywania unijnych dopłat dla polskich rolników do poziomu dopłat w państwach tzw. starej Unii. Gorzej z jego realizacją. Bo obecny budżet unijny jest ustalony do 2013 roku. A w kolejnym będą raczej cięcia funduszy na wspólną politykę rolną - ostrzega "Dziennik Gazeta Prawna" w dzisiejszej publikacji.
Politycy PSL przekonują, że o swój stały elektorat są spokojni. Twierdzą, że taka sytuacja powtarza się przed każdymi wyborami. - Rolnik potrafi odróżnić ziarno od plew. Więc my się nie boimy, że różne plewy będą próbowały zawładnąć jego umysłem - zapewnia w "Dzienniku" szef klubu PSL Stanisław Żelichowski.
Ostatnich kilka sondaży pokazało, że notowania PSL nie są najlepsze. Od kilku miesięcy regularnie partia Waldemara Pawlaka ma poparcie na poziomie 4 procent.
INTERIA.PL/PAP