We wtorek 18 października odbyła się konferencja prasowa Donalda Tuska dotycząca tzw. afery podsłuchowej. Lider Platformy Obywatelskiej skomentował niedawne doniesienia "Newsweeka" na temat nagrań polskich polityków w restauracji "Sowa i Przyjaciele" w 2014 roku. Według informacji tygodnika, zanim taśmy wstrząsnęły krajową sceną polityczną, trafiły w ręce rosyjskich służb specjalnych. Donald Tusk powiedział, że Rosjanie byli zainteresowani zmianą władzy w Polsce, a przynajmniej destabilizacją sytuacji politycznej, bo w czasie, kiedy wybuchła tamta afera, uderzono w interesy węglowe Falenty, rząd rozmawiał o możliwości budowy mostów energetycznych między Ukrainą a Unią Europejską oraz między Ukrainą a Polską, a on jako premier zaproponował ustanowienie unii energetycznej, czyli wspólnego rynku gazowego Europy tak, by uniezależnić UE od gazu z Rosji. - Właśnie wtedy rosyjskie służby, pan Falenta, ale także, niestety, po polskiej stronie znalazły się siły i osoby, które były tym zainteresowane, uruchomiły ten proceder ujawnienia, a następnie sprzedaży tych nagrań rosyjskiej stronie - powiedział lider PO. Afera podsłuchowa. Donald Tusk chce powołania komisji śledczej Szef Platformy Obywatelskiej wskazał, że kiedy zdawał urząd premiera import rosyjskiego węgla do Polski wynosił 4,9 mln ton. - Po dwóch latach rządów PiS-u import wzrósł do 13 milionów ton rosyjskiego węgla do Polski - mówił były premier. Donald Tusk dodał, że ministrem odpowiedzialnym za energię był wówczas Krzysztof Tchórzewski, którego - jak powiedział - "najbliższa rodzina - syn i brat prowadzili na dużą skalę handel węglem z Rosją". - Ja naprawdę nie zakładałem, że Prawo i Sprawiedliwość, Jarosław Kaczyński , liderzy tej partii, są bezpośrednio wplątani w aferę szpiegowską czy że współpracują z rosyjskimi służbami - podkreślił Tusk. - Ale kiedy rozpoczęła się sprawa pana Falenty uprzedzałem także w Sejmie publicznie, że Kaczyński i PiS dają się wmontować poprzez działania rosyjskich służb specjalnych, a także polskich, rodzimych aferzystów, w scenariusz pisany cyrylicą, w scenariusz pisany obcym alfabetem. Dzisiaj, co do tego nie mamy już żadnych wątpliwości - powiedział szef PO. Donald Tusk stwierdził, że w sprawie afery podsłuchowej należałoby powołać komisją śledczą - "niezależną od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego". Afera podsłuchowa. Donald Tusk apeluje Były premier ocenił, że "mogłaby ona wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u, dlaczego w ciągu trzech pierwszych lat rządów PiS-u Polska została tak mocno uzależniona od rosyjskiego węgla, dlaczego dzisiaj brakuje polskiego węgla, dlaczego działacze partyjni i ich rodziny były zaangażowane w sposób tak jednoznaczny w import rosyjskiego węgla". - Panie prezesie Kaczyński, to jest w interesie Polski, w interesie opinii publicznej, ale także w interesie pana i pańskiej partii - aby nie pozostała ta wyjątkowo niepokojąca dwuznaczność, cień wiszący dzisiaj nad waszymi rządami, przykra i ponura smuga - to jest przede wszystkim w waszym interesie - zwrócił się do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i polityków tej partii, apelując o wyjaśnienie sprawy.