Tegoroczne notowanie lewicy to wynik najsłabszy od 1989 roku. Przypomnijmy, że w 2001 koalicja Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Unii Pracy zdobyła 41, 04 proc. głosów i tym samym zwyciężyła. Jednak ze względu na spory pluralizm w Sejmie, nie sprawowała samodzielnych rządów. Wyniku, chociażby zbliżonego do sukcesu z 2001 nie udało się więcej powtórzyć. Mimo, że kolejne rezultaty wyborcze nie były zachwycające, lewica bez większych problemów wchodziła do Sejmu. W 2005 Sojusz Lewicy Demokratycznej zdobył 11,31 proc., w 2007 Lewica i Demokraci zdobyli 13,15 proc. głosów Polków. Najsłabszy wynik ugrupowanie osiągnęło w 2011 roku, zdobywając 8,24 proc. wszystkich głosów. Tak źle, jak w tym roku nie było nigdy. 7,5 proc. to wynik za niski, by udało się wejść do Sejmu (koalicja musi przekroczyć 8 proc. - red.). Przypomnijmy, że pierwsze sondaże tuż po godzinie 21:00 były dla lewicy jeszcze gorsze, dawały jej poparcie na poziomie 6,6 proc. Potem wynik wzrósł do 7 proc., a najnowsze badanie daje koalicji 7,5 proc. - Ten wynik nie jest winą Barbary Nowackiej - zaznacza Zemke. - Zarówno ona jak i cały sztab ciężko pracowali - dodaje. Co więc jest powodem ewidentnej porażki lewicy, która na polskiej scenie gościła od zawsze? Zdaniem naszego rozmówcy przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. - Mamy do czynienia z niezwykle silnym przesunięciem poglądów społeczeństwa na prawo. Świadczy o tym, nie tylko wynik PiS, ale również poparcie dla ugrupowania Pawła Kukiza i partii KORWiN - tłumaczy Zemke. - Kolejny powód niskiego wyniku leży po naszej stronie. Być może formuła Zjednoczonej Lewicy, była formułą przyjętą i aktywną zbyt późno - przyznaje. Podobnego zdania jest dr hab. Tomasz Słomka z Instytutu Nauk Politycznych UW. - Zjednoczona Lewica zaprezentowała Barbarę Nowacką na trzy tygodnie przed wyborami. Zasady marketingu politycznego mówią, że aby udało się skutecznie wykreować nowego lidera, potrzeba co najmniej 6 miesięcy, a nawet roku - mówi. - Może nastąpiło to zbyt późno - przyznaje Zemke - ale pani Barbara Nowacka okazała się osobą niesłychanie sprawną intelektualnie i bardzo pracowitą. Ma silne cechy przywódcze i moim zdaniem jest niezwykle charyzmatyczna - zapewnia. Jeżeli trafny był wybór lidera, to być może do błędów należy zaliczyć wspólny start koalicji? Zdaniem Zemke, zjednoczenie było potrzebne. - Byłem jego zwolennikiem i uważałem, że należy wykreować nowych, młodszych liderów na lewicy - zaznacza. Podkreśla też, że decyzja o zjednoczeniu nie była zbiegiem socjotechnicznym. - To była autentyczna decyzja partii, a jednocześnie połączona z deklaracjami liderów tych partii, m.in. Leszka Millera, że oni na szefów kandydować nie będą - mówi. "Zrobić wszystko, by lewicowa lista była tylko jedna" W granicach błędu mieści się nie tylko wynik Zjednoczonej Lewicy ale również partii Razem, która okazała się sporym zaskoczeniem. Słabo znane ugrupowanie lepsze notowania zaczęło uzyskiwać po wtorkowej debacie przedstawicieli ośmiu ogólnopolskich komitetów wyborczych, której zwycięzcą ogłoszono Adriana Zandberga. Zdaniem Zemke, wniosek jest jeden: w kolejnych wyborach należy robić wszystko, aby była jedna lewicowa lista. - Jeśli jest inaczej, cenę za to płacą wszyscy, co udowodniły te wybory. Tym razem cenę za brak jedności zapłaciła nie tylko Zjednoczona Lewica, ale również partia Razem, wynik - 3,9 proc. to nie jest żaden sukces. Nie wyobrażam sobie w kolejnych wyborach kilku list lewicowych, bo to się skończy tak jak teraz - zerem mandatów - mówi nasz rozmówca. - W sumie lewica zdobyła 10 proc., czyli zwiększyła swój stan posiadania w stosunku do poprzednich wyborów. Tyle tylko, że lewica jest rozbita. Punktem przełomowym była, moim zdaniem, debata ośmiu przedstawicieli komitetów wyborczych. Jeśli porównamy wyniki partii Razem przed debatą i po niej, zobaczymy, gdzie podziały się te 2 proc. poparcia, których zabrakło Zjednoczonej Lewicy. Wyborcy zadecydowali, że wolą zagłosować na nowych, nieskompromitowanych polityków, a nie na tych, za którymi stoją Palikot i Miller - mówi nam prof. Kazimierz Kik. - Można powiedzieć, że partia Razem swoim startem wbiła gwóźdź do trumny Zjednoczonej Lewicy - nie ukrywa z kolei dr Słomka. - -Zwłaszcza po wtorkowej debacie lewica nie mogła spodziewać się cudów, chociaż pani Nowacka wykonała pracę tytaniczną dodaje. Zjednoczona Lewica byłaby w stanie zaprosić do współpracy partię, która politycznie ją unicestwiła? - Traktowałbym serio wiele osób, których z tamtej partii słuchałem. To spory potencjał lewicowy i intelektualny - przyznaje Zemke. Czy to możliwe, że Zjednoczona Lewica wyciągnie rękę do partii Razem, dopytuję. - Należę do tych, którzy uważają, że na lewicy należy wyciągać do siebie ręce - odpowiada Zemke. Co z przyszłością polskiej lewicy? - Nic tak lewicy nie pomaga i nie pomoże, jak rządy silnej prawicy, poczekajmy spokojnie. Pełną odpowiedzialność za sytuację w kraju wziął PiS. Ma Sejm ma Senat, prezydenta. Złożył dziesiątki różnych deklaracji i zostanie oceniony - zapowiada Zemke. - Teraz mamy do czynienia z bardzo silnym wychyleniem wahadła na prawo. Ale po rządach PiS powstanie znacznie lepsza gleba dla lewicy - prognozuje Janusz Zemke.