"Rzeczpospolita" ustaliła, że Sebastian M. nie wyraził zgody na ekstradycję do Polski, a teraz jego wniosek musi przeanalizować sąd w ZEA. Kierowca bmw przed kilkoma tygodniami spowodował śmiertelny wypadek na autostradzie A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Zginęło młode małżeństwo z dzieckiem. M. wskazuje trzy powody, dla których nie zgadza się na przymusowy powrót do kraju. Pierwszy to "nastroje społeczne panujące w Polsce", M. twierdzi że wylewa się na niego hejt. Mężczyzna wskazuje także na osobiste zaangażowanie Prokuratora Generalnego w trakcie kampanii wyborczej oraz uskarża się na zmianę kwalifikacji zarzutów ze spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym na zarzut zabójstwa. "Po trzecie - na skutek zmian, jakie nastąpiły w ostatnich latach w Polsce w wymiarze sprawiedliwości, doszło do podporządkowania sądów czynnikowi politycznemu. A jego wpływu na sprawę chciałby uniknąć Sebastian M." - podaje "Rzeczpospolita". Tragedia na A1. Co daje list żelazny? W rozmowie z ogólnopolskim dziennikiem adwokat podejrzanego zapewnia, że do czasu gdy jego klient przebywa za granicą, możliwe jest wydanie listu żelaznego. Adwokat Bartosz Tiutiunik domagał się już takiego rozwiązania na początku października, gdy wiadome było, że jego klient wyjechał za granicę. Przypomnijmy, że posiadacz listu żelaznego - po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku przez sąd - odpowiada z wolnej stopy i pozostaje na wolności aż do prawomocnego wyroku. Przeciwna wydaniu listu żelaznego jest prowadząca sprawę Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim. - Nie wiem, na jakim etapie w sądzie jest ten wniosek, ani kiedy będzie rozpatrzony, ale Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim jest przeciwko wydaniu Sebastianowi M. listu żelaznego - podkreśliła w rozmowie z Polską Agencją Prasową rzeczniczka prokuratury Magdalena Czołnowska. Cała rodzina zginęła w wypadku W połowie września na autostradzie A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego, pędzące z prędkością 315 km/h bmw uderzyło w samochód marki Kia. W wypadku zginęła cała trzy osobowa rodzina: pięcioletnie dziecko i jego rodzice. Sprawca uciekł z miejsca zdarzenia. Kilka dni później ustalono, że kierowcą niemieckiej limuzyny był Sebastian M. Mężczyznę poszukiwano listem gończym, w końcu udało się go schwytać na początku października w hotelu w Dubaju. Źródło: "Rzeczpospolita" *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!