Jak przekazała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Agnieszka Borkowska, podejrzani to mężczyźni w wieku 29-33 lat, mieszkańcy miejscowości Wojsławice w gminie Gózd, gdzie w poniedziałek doszło do eksplozji pocisku artyleryjskiego. - Wszyscy mężczyźni usłyszeli zarzuty posiadania materiałów wybuchowych. Dodatkowo 29-latkowi postawiono zarzut posiadania znacznej ilości narkotyków - podała rzeczniczka. Polali łatwopalną substancją i podpalili. Wszystko nagrali telefonem Sąd zdecydował w czwartek o zastosowaniu wobec 29-latka trzymiesięcznego aresztu tymczasowego. Dwaj pozostali podejrzani mają dozory policyjne. Za posiadanie i posługiwanie się "przyrządem wybuchowym" grozi kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat. Z ustaleń śledczych wynika, że mężczyźni znaleźli pocisk w lesie. Włożyli go do metalowego garnka, polali łatwopalną substancją i podpalili. Moment ten nagrali telefonem, policja dysponuje tym nagraniem. Palący się pocisk zostawili, a sami poszli do domów. Kiedy mieszkańcy okolicznych miejscowości powiadomili służby o ogromnych huku pochodzącym z okolic lasu w miejscowości Wojsławice, na miejsce skierowani zostali policjanci. Wspólnie z żołnierzami i strażakami, zabezpieczyli okolice wybuchu. Zabezpieczono dziesiątki metalowych odłamków pocisku artyleryjskiego, z których część była wbita w drzewa. Wybuch pocisku z II wojny światowej Do sprawy eksplozji w podradomskiej miejscowości Wojsławice odniósł się na poniedziałkowym briefingu prasowym rzecznik rządu Piotr Müller. Zaznaczył, że gdy wieczorem w niedzielę pojawiła się informacja, że doszło do wybuchu, zgodnie z przyjętymi procedurami na bieżąco informowani na ten temat byli: premier Mateusz Morawiecki, wicepremier Jarosław Kaczyński, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński oraz prezydent Andrzej Duda. Rzecznik podkreślił, że zgodnie z procedurami, Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych weryfikowało, czy mogło być jakieś inne wydarzenie, np. wydarzenie związane z jakiegoś rodzaju działaniami w powietrzu. - Natomiast takie informacje się w żaden sposób nie potwierdziły, ale zostały ponownie zweryfikowane w nocy na wszelki wypadek - powiedział Müller. Dodał wówczas, że policja podejrzewa, iż pocisk zdetonowali na miejscu nieznani sprawcy.