O tym, że na wraku tupolewa znaleziono ślady trotylu poinformowała we wtorek "Rzeczpospolita". Według informacji gazety grupa polskich śledczych, która niedawno przez miesiąc ponownie badała wrak na terytorium Rosji, znalazła na szczątkach samolotu liczne ślady materiałów wybuchowych. Jak napisała gazeta, badania przeprowadzone przez prokuratorów we współpracy z ekspertami z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego oraz CBŚ wykazały ślady trotylu i nitrogliceryny m.in. na 30 fotelach samolotu. Jak podała "Rz" eksperci nie są w stanie stwierdzić, w jaki sposób na wraku maszyny znalazły się ślady trotylu i nitrogliceryny; wciąż biorą pod uwagę hipotezy, według których osad z materiałów wybuchowych mógłby pochodzić z niewybuchów z okresu II wojny światowej. Podczas konferencji prasowej płk. Ireneusz Szeląg stwierdził, że informacje podane przez gazetę "mają charakter sensacyjny", są nieprawdziwe lub "co najmniej nieprecyzyjne". - Powołani przez prokuraturę biegli nie stwierdzili na próbkach zarówno z wnętrza samolotu, jak i poszycia skrzydła trotylu, ani nitrogliceryny. Nie stwierdzono również takich substancji na centropłacie samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem trotylu, ani żadnego innego materiału wybuchowego - powiedział. Badania trwają - Wyników takich nie przyniosło również badanie miejsca katastrofy, gdzie jakoby odkryto wielkogabarytowe szczątki rozbitego samolotu - podał prokurator z WPO w Warszawie. - Śladów materiałów wybuchowych nie stwierdzono także na znalezionych podczas ostatnich prac biegłych elementów samolotu - podkreślił śledczy. Dopiero badania laboratoryjne będą mogły być podstawą do twierdzenia o istnieniu bądź nieistnieniu śladów materiałów wybuchowych na wraku Tu-154M - poinformował szef Wojskowej Prokuratury Wojskowej. Szeląg na konferencji prasowej powiedział, że zamówiona opinia ekspertów z policji dotyczy jakichkolwiek śladów materiałów wybuchowych na wraku samolotu Tu-154M. Ich całościowa opinia może być gotowa nawet za pół roku. Szeląg poinformował, że wszystkie szczątki wraku zbadano tzw. spektrometrami ruchliwości jonów pod kątem obecności związków chemicznych mogących stanowić materiały wysokoenergetyczne, w tym wybuchowe. - Biegli nie stwierdzili obecności na badanych elementach jakichkolwiek materiałów wybuchowych - dodał Szeląg. Zwrócił uwagę, że czynności biegłych służyły zabezpieczeniu próbek, a nie wyciąganiu wniosków. - Dopiero badania laboratoryjne będą mogły być podstawą do twierdzenia o istnieniu bądź nieistnieniu śladów materiałów wybuchowych - podkreślił Szeląg. Dodał, że dziś takie wnioski może "wyciągać jedynie laik, osoba niemająca elementarnej wiedzy na temat tego rodzaju badań". Według Szeląga spektrometry reagują na pestycydy, rozpuszczalniki, związki wchodzące w skład tworzyw sztucznych, kosmetyków, związki organiczne występujące powszechnie w glebie. Dodał, że urządzenia te reagowały np. na namiot wykonany z PCW. Dlatego te urządzenia wykorzystywane są tylko do wstępnych szybkich testów przesiewowych i wskazują, że dany element powinien być zabezpieczony i poddany szczegółowym badaniom laboratoryjnym - wyjaśnił prokurator. Podkreślił, że nie można na podstawie takich sygnałów wnioskować o występowaniu materiałów wybuchowych. FORUM: A więc jednak zamach? "Ciała pochowane w niewłaściwych grobach" Prokurator poinformował także, że badania potwierdziły, że na skutek błędnej identyfikacji dwie osoby zostały pochowane w niewłaściwych grobach - jedna w Świątyni Opatrzności Bożej, a druga na Starych Powązkach. W miniony poniedziałek wczesnym rankiem w Warszawie odbyły się dwie ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej, jedna w Świątyni Opatrzności Bożej, druga na Starych Powązkach. Osoba związana z rodziną ostatniego prezydenta na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego potwierdziła, że chodziło o zbadanie, czy w Świątyni Opatrzności Bożej spoczywa ciało Kaczorowskiego. Prokuratura nie ujawnia, czyj grób był badany na Starych Powązkach. Jak podkreśla WPO rodziny ofiar, których ciała były ekshumowane, zostały już powiadomione o wynikach badań. Ekspertyzy przygotowywały katedry medycyny sądowej we Wrocławiu i Bydgoszczy. CZYTAJ NA INTERIA360: Rosyjskie prowokacje w sprawie smoleńskiej? CZYTAJ NA INTERIA 360: SMOLEŃSK - narodowa kompromitacja?