Na razie nie wiemy, jak dużo materiałów wybuchowych znaleziono na wraku samolotu i w jego wnętrzu. Rozmówcy Romana Osicy z Komendy Głównej Policji użyli określenia "śladowe ilości". Jednocześnie w ekspertyzie przygotowanej przez biegłych z policji miało się znaleźć stwierdzenie, że według ich oceny nie doszło do wybuchu ani do aktu terrorystycznego. Jak nieoficjalnie dowiedział się Roman Osica, funkcjonariusze BOR-u nie mieli podczas lotu do Smoleńska broni zawierającej trotyl. Skąd więc wziął się na pokładzie i dlaczego nie znaleziono go przed wylotem podczas sprawdzenia? Być może na te pytania odpowie prokuratura. Śledczy z Naczelnej Prokuratury Wojskowej zapowiedzieli, że zabiorą głos na konferencji prasowej około południa.