Wołyń a sprawa polska. Rząd ma nową strategię, chce działać inaczej niż PiS
Jak dowiaduje się Interia, 24 grudnia radio BBC opublikuje reportaż o tragedii wołyńskiej. Zainteresowanie światowych mediów to pośredni efekt zapowiedzi Władysława Kosiniaka-Kamysza, iż Polska nie zgodzi się na akcesję Ukrainy do UE, jeśli Kijów nie zgodzi się na ekshumacje polskich ofiar. Tymczasem na początku grudnia odbyło się spotkanie, na którym sformułowano polską taktykę negocjacji ws. Wołynia. Rząd chce rozmawiać z Ukraińcami inaczej, niż w czasach PiS-u.
Spotkanie odbyło się 5 grudnia. Gospodarzem była minister kultury Hanna Wróblewska. W rozmowach uczestniczyli również inni przedstawiciele rządu, urzędnicy i reprezentanci strony społecznej, zaangażowani w temat ekshumacji na Wołyniu.
Przedstawiciele ministerstwa pytali między innymi o status wniosków, dotyczących poszukiwania ofiar zbrodni wołyńskiej, złożonych przez polskie podmioty. Ustalono też strategię prowadzenia sprawy ekshumacji.
- Ekshumacje muszą się odbyć bez stawiania warunków. Nie poruszamy też tematu wewnętrznej polityki historycznej Ukrainy i wątku gloryfikacji UPA. Jest jeden cel. To są ekshumacje i nie rozpraszamy się na inne sprawy. W tym momencie nie mówimy o odbudowywaniu tablic, nie poruszamy tego tematu w ogóle - mówi Interii osoba uczestnicząca w spotkaniu.
Polska, Ukraina i historyczne zamieszanie
Temat tablic pamięci wybrzmiał chociażby podczas ostatniej wizyty premiera Donalda Tuska we Lwowie. Jedna z ukraińskich dziennikarek zapytała o tablicę w Monasterzu na Podkarpaciu. Monument upamiętnia żołnierzy UPA. Kilka lat wcześniej został zniszczony przez nieznanych sprawców. Pamiątkową tablicę odnowiono w 2020 roku, ale w zmienionej formie, bez nazwisk żołnierzy, którym poświęcona jest mogiła.
Przez lata wątek odnowienia tablicy funkcjonował jako warunek strony ukraińskiej, konieczny do zgody na ekshumacje. Z naszych informacji wynika, że warunek pojawiał się nie tylko w rozmowach na poziomie politycznym i rządowym. Jeden z ukraińskich parlamentarzystów domagał się pomocy w przekonaniu polskich władz do odnowienia mogiły w starej wersji, od prywatnego wnioskodawcy, starającego się o rozpoczęcie procesu ekshumacji.
W ostatnim czasie miało się to jednak zmienić po burzliwej wymianie zdań i podkreślenia przez wspomnianego wnioskodawcę, że ekshumacje i możliwość pochowania bliskich to kwestia humanitarna, a nie handlu czy układów. Nasz rozmówca, obecny przy tej wymianie zdań, określa rozmowę jako "kubeł zimnej wody" dla polityka z Ukrainy.
Dodaje, że zdarzenie ugruntowało go w przekonaniu, iż ekshumacje powinny odbywać się bez żadnych warunków, bo niedopuszczalna jest sytuacja, w której pochowanie ofiar wymaga najpierw uczczenia ich oprawców.
Ekshumacje na Wołyniu. Rząd chce działać inaczej niż PiS
Źródła Interii w kręgach rządowych wskazują, że z podobnego założenia wychodzą politycy, odpowiedzialni dziś za przekonanie Kijowa do zgody na ekshumacje: proces poszukiwania ofiar zbrodni wołyńskiej nie może być powiązany z jakąkolwiek inną kwestią, chociażby tematem tablic pamięci.
Po pierwsze dlatego, że obie sprawy dotyczą zupełnie innej skali problemu. Szczególnie, że ekshumacje są jasno określonym procesem zarówno w prawie ukraińskim, jak i międzynarodowym.
Po drugie obecna administracja kancelarii premiera negatywnie ocenia działania podejmowane w czasach rządu Mateusza Morawieckiego i przyjętej wówczas strategii. Według naszych źródeł zgadzano się wtedy powiązać zgody na ekshumacje z rewitalizacją pomnika UPA w Polsce, co sprawiło, że sprawa handlu polityką historyczną - ekshumacje za tablice, stała się ryzykowną "dźwignią polityczną", przy wykorzystaniu której łatwo o fiasko rozmów, jeśli jakiś warunek nie zostanie spełniony. W takim przypadku sprawa negocjacji polsko-ukraińskich naturalnie się przeciąga.
Nasi rozmówcy w kręgach rządowych zapewniają, że rozmowy ze stroną ukraińską ws. ekshumacji już toczą się na poziomie urzędników resortów kultury obu państw. Przedstawiciele chwalą też szczerość, jaką mają się wykazywać obecni partnerzy w Kijowie.
Twarde stanowisko i nieoczekiwany skutek. Światowe media o Wołyniu
Nieoczekiwanie pozytywne skutki może przynieść wypowiedź Władysława Kosiniaka-Kamysza z początku października. Wicepremier i lider PSL oświadczył wówczas, że Ukraina nie wejdzie do Unii Europejskiej, jeżeli nie rozwiąże sprawy Wołynia.
Choć słowa nie zostały najlepiej odebrane w Kijowie, to wywołały zainteresowanie zachodniej opinii publicznej, a tym samym nacisk na wyjaśnienie sprawy.
- Po raz pierwszy w historii udało się na taką skalę zainteresować media europejskie tematem ekshumacji - mówi Interii Karolina Romanowska, szefowa Stowarzyszenia Pojednanie Polsko-Ukraińskie, która stara się o pozwolenie na poszukiwanie ofiar na Wołyniu.
W ciągu ostatniego miesiąca udzieliła wywiadów dla "The Times", europejskiej redakcji Politico oraz mediów niemieckich i francuskich. Skontaktowało się z nią również brytyjskie radio BBC, które przygotowuje duży reportaż na ten temat. W materiale, zaplanowanym na 24 grudnia, wypowiadają się historycy, specjaliści i rodziny wołyńskie.
- Oczywiście uważamy, że w sprawie integracji z Unią Europejską nie powinny być stawiane żadne warunki. Ale też prawdą jest, że słowa Kosiniaka-Kamysza nam na pewno pomogły. Natomiast odblokowanie ekshumacji powinno być kwestią humanitarną. Wydaje się, że ukraińscy politycy w końcu się obudzili i zrozumieli, że ta sprawa trwa zbyt długo - mówi nam Romanowska.
Oczekiwanie na decyzję Ukrainy. Poszukiwania możliwe na wiosnę
Karolina Romanowska dodaje, że wobec obecnych rozmów o ekshumacjach "jest w dobrej myśli". Zaznacza jednak, że pewność dadzą dopiero realne prace poszukiwawcze. - Ewentualna zgoda może być cofnięta, różne rzeczy mogą się wydarzyć. Dopóki nie pojedziemy tam z ekipą, wbijemy łopaty w ziemię i doprowadzimy do pochówku, dla mnie sprawa nie będzie załatwiona - tłumaczy nasza rozmówczyni.
Na zaawansowanym etapie zgody na ekshumacje jest również Fundacja Wolność i Demokracja, która stara się o możliwość poszukiwania ofiar Wołynia w rejonie wsi Puźniki w obwodzie tarnopolskim.
- Myślę, że Puźniki, jako temat dla instytucji państwa polskiego, Ministerstwa Kultury, jest najbardziej zaawansowany, żeby sprawdzić dobrą wolę strony ukraińskiej. Chyba wokół tego się coś dzieje, przynajmniej jest taka zapowiedź - wskazuje w rozmowie z Interią Maciej Dancewicz, wiceprezes fundacji.
Dodaje, że prace poszukiwawcze mogłyby ruszyć na wiosnę, kiedy pozwolą na to warunki pogodowe. Fundacja potrzebuje miesiąca, by zebrać zespół i przygotować ekspedycję. Jeśli decyzja o zgodzie na ekshumacje zapadłaby w marcu, w kwietniu mogłyby ruszyć prace poszukiwawcze w Ukrainie.
Jakub Krzywiecki
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na jakub.krzywiecki@firma.interia.pl
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!