Rząd przyjął w piątek projekt ustawy w sprawie dystrybucji węgla przez samorządy. Do 30 kwietnia 2023 roku będą mogły kupować węgiel od importerów po 1,5 tys. zł za tonę, a następnie sprzedawać go mieszkańcom po nie więcej niż 2 tys. zł za tonę. Gmina będzie mogła prowadzić dystrybucję węgla poprzez własne jednostki organizacyjne, wybrane spółki (np. komunalne), umowę ze składem węgla lub umowę z inną gminą. Okazuje się, że nie wszyscy samorządowcy zamierzają się w to angażować. Sprzedaż taniego węgla? "Nie da się z dnia na dzień podjąć tego zadania" Prezydent Dąbrowy Górniczej Marcin Bazylak już na początku października, po pierwszych apelach o włączenie się samorządów w dystrybucję węgla, informował, że nie zamierza wydawać takich zaleceń miejskim spółkom. "Zdaję sobie sprawę, że targani kolejnymi kryzysami musimy działać w warunkach wyjątkowych. Nie możemy jednak zapominać o ramach prawnych dla aktywności gospodarczej samorządu. Trudno w nich zmieścić jeszcze pełnienie roli pośrednika w handlu węglem" - czytamy w komunikacie. W jego ocenie "nie da się z dnia na dzień podjąć tego zadania". "Uzyskanie wszystkich wymaganych zgód i pozwoleń, a także niezbędnego sprzętu i zaplecza trwałoby zbyt długo, by realnie pomóc mieszkańcom" - przekazał prezydent Dąbrowy Górniczej. Węgiel sprzedawany przez samorządy. "To nie jest sposób na rozwiązanie problemu" Zdania, już po opublikowaniu projektu ustawy, nie zmienił. - W Polsce istnieje już działająca sieć sprzedaży węgla, dlatego nie widzę potrzeby, by organizować ją od podstaw w oparciu o samorządy czy parafie - komentuje Interii. - W mojej ocenie pomysły ad hoc podawane do publicznej wiadomości wywołują więcej zamieszania niż pożytku, zwłaszcza te nie konsultowane z zainteresowanymi. Uważam, że nie jest to sposób na rozwiązanie problemu zabezpieczenia energetycznego kraju, a jedynie przerzucenie odpowiedzialności za niego na barki samorządu - podsumował. W podobnym tonie wypowiada się Monika Jakubiak-Rososzczuk, Naczelnik Wydziału Promocji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Łomiankach: - Nie ma jeszcze żadnych obowiązujących przepisów, które nakładałyby na samorząd takie zadania jak dystrybucja węgla. Wciąż za bezpieczeństwo energetyczne kraju odpowiada rząd. W tej sytuacji, jako samorząd, rządowej propozycji handlu węglem nie możemy traktować poważnie. Na dziś nie planujemy więc sprzedaży węgla przez gminę - przekazała Interii. I dodała: - Wierzymy jednak, że mieszkańcy będą mogli kupić węgiel w składach węgla i że będzie on w przystępnej cenie. Nie chcą sprzedawać taniego węgla. Proponują PGE umowę Jeszcze inaczej do sprawy podszedł Włocławek. Gdy samorządy przed pojawieniem się projektu ustawy otrzymywały od PGE pisma z propozycją wyznaczenia miejskiej spółki, która mogłaby kupować i sprzedawać importowany przez nich węgiel wśród mieszkańców, prezydent miasta wyszedł z kontrpropozycją. - Proponujemy PGE wynajęcie od naszej spółki MPEC placu węglowego za przysłowiową złotówkę, bo spółka prawa handlowego nie może tego użyczyć bezpłatnie. Za przysłowiową złotówkę do końca kwietnia 2023 oferujemy spółce również możliwość korzystania z rampy przeładunkowej i możliwości dostarczenia węgla taborem kolejowym. Oddajemy też w użytkowanie wagę, która ma służyć do rozważenia węgla oraz zaplecze socjalne - przekazał prezydent Marek Wojtkowski. Spytaliśmy władze miasta, czy odpowiedź PGE już przyszła. I czy Włocławek na pewno sam dystrybucją węgla się nie zajmie. Bartłomiej Kucharczyk z Urzędu Miasta we Włocławku poinformował Interię: - Cały czas czekamy na ruch ze strony spółki. Od treści odpowiedzi PGE będziemy uzależniali nasze dalsze działania. Dystrybucja węgla. "Nie mamy na to środków" - Na ten moment nie zamierzamy zajmować się dystrybucją węgla - informuje Agnieszka Skupień, rzeczniczka prasowa w Urzędzie Miasta Rybnika. I dodaje: - Nie jesteśmy w stanie tego zorganizować. Nie mamy po prostu na to środków. Zwraca też uwagę na pewien paradoks. - My jesteśmy w bardzo osobliwej sytuacji. Mieszkamy w bliskiej odległości od czterech kopalń, dwie z nich są na terenie Rybnika. Ludzie z regionu chodzą codziennie do pracy wydobywać węgiel, a węgla na Śląsku dla nich nie ma, nie da się go kupić. I my mamy jechać na przykład do Szczecina po węgiel, który do Polski przypłynie? Nie bardzo sobie to wyobrażam - ocenia Agnieszka Skupień. Nie mają wagi, placu, transportu Część gmin nie ma też infrastruktury potrzebnej do dystrybucji węgla. Burmistrz Pogorzeli Piotr Curyk mówi Interii: - Sami bezpośrednio handlem węglem się nie zajmiemy. Nie mamy spółki komunalnej, która mogłaby w tym uczestniczyć, a co za tym idzie możliwości technicznych: ani wagi, ani placu, ani transportu. A to wszystko jest przecież potrzebne. - Będziemy namawiać prywatnych przedsiębiorców, aby robili to w naszym imieniu. Rozmawialiśmy i wstępnie są zainteresowani. To oni mieliby sprzedawać ten węgiel na nasze zlecenie - informuje burmistrz. Zaznacza, że nie wie jeszcze, jak miałoby odbywać się kupno. Liczy na to, że przedsiębiorcy będą mogli z upoważnienia gminy ten węgiel zamówić. - Jeśli nie będzie takiej możliwości, to my go kupimy, na przykład z przekierowaniem bezpośrednio do nich. My nie mamy gdzie tego składować - tłumaczy burmistrz. - Ten ruch jest też związany z tym, że nie chcemy robić konkurencji dla lokalnych przedsiębiorców. Jakbyśmy dużo taniej tym węglem handlowali, to oni mogliby zbankrutować. Nie odmawiamy pomocy mieszkańcom, ale jest to jedyna możliwość, którą mamy - podsumowuje Piotr Curyk. Mieszkańcy potrzebują węgla. "Jesteśmy postawieni pod ścianą" Takie podejście ma też burmistrz Wieruszowa Rafał Przybył. Czeka na opublikowanie ustawy i już zapowiada, że gmina będzie rozmawiać o dystrybucji węgla z podmiotami prywatnymi. - Jest to o tyle ważne, że na terenie naszej gminy pięć podmiotów handluje węglem. To są firmy rodzinne, my nie chcemy im odbierać pracy. Chcemy z nimi o tym dyskutować, jak to widzą. Jeśli to się nie uda, mamy plac z wagą do 15 ton i wtedy będziemy się przejmować kwestią transportu. Może mieszkańcy sami sobie odbiorą ten węgiel? Zobaczymy, na razie czekamy na ustawę - komentuje burmistrz. I dodaje: - Można być tylko wściekłym na to, co się dzieje. Jesteśmy postawieni pod ścianą. Ja najchętniej bym tego nie robił, ale co mam powiedzieć starszej pani, która marznie i ją na zakup węgla po obecnej cenie nie stać? W większych miastach ludzie są często podłączeni do miejskiej sieci, więc tu samorządy faktycznie mogą nie zająć się tą dystrybucją węgla. W małych gminach większość mieszkańców ma domy jednorodzinne i oni tego węgla potrzebują. Ustawa węglowa. Były uwagi, jest autopoprawka Do projektu tzw. ustawy węglowej Rada Ministrów przyjęła we wtorek autopoprawkę. Jak czytamy na stronie KPRM, uwzględnia ona uwagi jednostek samorządu terytorialnego. "Proponowane zmiany usprawnią proces rozdysponowania węgla przez samorządy" - podkreśla KPRM. Rząd w autopoprawce zaproponował między innymi, aby do zakupu węgla mogła przystąpić nie tylko gmina, a także "inny podmiot". Gmina będzie zobowiązana wówczas do zamieszczania w Biuletynie Informacji Publicznej informacji o firmie oraz siedzibie podmiotu oferującego zakup preferencyjny paliwa stałego. "Choć projekt autopoprawki zawiera część uwag samorządowych, to strona samorządowa zapowiada, że podczas prac parlamentarnych zgłosi kolejne" - czytamy w komunikacie Związku Miast Polskich. Nad projektem ustawy pochyliła się już w Sejmie Komisja Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. Na czwartek zaplanowano wygłoszenie sprawozdania z jej prac i głosowania.