Walka o autorytet władzy
Przywrócenie autorytetu władzy - taki cel postawiono przed specjalnym sejmowym zespołem. Inicjatywa wyszła od posłów i senatorów PiS i LPR, ale dołączyli się do niej także politycy Platformy Obywatelskiej.
Cudownym sposobem na przywrócenie autorytetu władzy mają być słowa i rozmowy. - Chcemy o tym rozmawiać, wychodząc z pewnych podobnych konserwatywnych poglądów. Chcemy odnaleźć pewne wspólne wizje, wspólne projekty bez ciśnienia politycznego - mówi przewodniczący zespołu, Artur Górski z PiS. W Sejmie mają być organizowane konferencje na temat etosu polityka czy autorytetu władzy.
Zespół powstał z pominięciem trzech obecnych w parlamencie partii: Samoobrony, SLD i PSL. Członkowie tych partii, są oburzeni. - To jest błąd tego zespołu już na samym początku. Zespół dzieli posłów na lepszych i gorszych i tym samym dzieli społeczeństwo na część lepszą i gorszą - komentuje Wacław Martyniuk z SLD. Podobnego zdania jest Andrzej Lepper, który takie zachowanie uznaje za "niepoważne i nieparlamentarne".
Warto dodać, że jednym z wiceprzewodniczących zespołu na rzecz przywrócenia autorytetu władzy jest Wojciech Wierzejski z LPR, który o wyborcach lewicy mówił "dewianci".
Szef zespołu Artur Górski (PiS) pytany, dlaczego w pracach zespołu mają uczestniczyć jedynie trzy partie, podkreślił, że partie te (PiS, PO, LPR) "odwołują się do pewnej tradycji konserwatywnej". -To jest pole dyskusji, które może nas połączyć - dodał.
Brakiem przedstawicieli Samoobrony w zespole oburzony jest przewodniczący tego ugrupowania Andrzej Lepper. Według niego, niezaproszenie do prac zespołu posłów tego klubu jest "bardzo, bardzo brzydkie" i "kompletnie niezrozumiałe".
Zdaniem Leppera, pominięcie Samoobrony pokazuje, że próbuje się tworzyć wrażenie, że są partie lepsze i partie gorsze. "To zachowanie niepoważne i nieparlamentarne" - podkreślił.
Podobnego zdania jest sekretarz klubu SLD Wacław Martyniuk. - Jeśli na dzień dobry ten zespół wyklucza trzy partie, to znaczy, że popełnia błąd na początku. Ten zespół dzieli posłów na lepszych i gorszych, a jeśli ma się odbudowywać godność, to powinno się to robić ze wszystkimi - powiedział.
Jako "dziwny pomysł" i "zupełne nieporozumienie" określił brak przedstawiciela PSL w zespole wiceprzewodniczący ludowców Jan Bury. - Politycy z PO czy PiS też przecież funkcjonowali w systemie politycznym. Mam wrażenie, że ludzie którzy tworzyli autorytet władzy w ciągu ostatnich lat, teraz chcą go sami poprawiać - ocenił.
- W ten sposób nie tworzy się lepszego jutra, lepszej władzy ani IV RP. To chory i dziwny pomysł - podkreślił Bury.
Platforma, choć otrzymała zaproszenie nie jest pewna czy zdecyduje się delegować swojego przedstawiciela. Według lidera PO Bronisława Komorowskiego, inicjatywa powołania Zespołu budzi lekkie wątpliwości. - Chciałoby się powiedzieć: lekarzu, ulecz się sam - podkreślił Komorowski.
- Mówienie w tej chwili, po wyborach, o obronie autorytetu władzy, w sytuacji, kiedy PiS i LPR należały do najbardziej brutalnie atakujących swoich poprzedników, wydaje się być raczej zabiegiem o podtekście politycznym, a nie wynikającym z rzeczywistej chęci naprawy obecnego stanu rzeczy - ocenił.
Dodał, że w środę zbierze się prezydium klubu PO, na którym zostanie podjęta decyzja o ewentualnym udziale w zespole.
Szefowie klubów, których przedstawiciele wzięli udział w inauguracyjnym posiedzeniu zespołu - PiS i LPR - uważają, że taka instytucja jest bardzo potrzebna.
Według szefa klubu PiS Przemysława Gosiewskiego, brak w zespole Samoobrony, SLD i PSL "to nie jest zamiar dyskryminowania jakiejkolwiek partii". Jak podkreślił, "taki zespół jest potrzebny, ponieważ wiarygodność Sejmu po ostatniej kadencji lat 2001-05 jest bardzo poważnie nadwerężona".
W ocenie szefa klubu LPR Romana Giertycha, powołanie zespołu dobrze świadczy o posłach, bo oznacza, że chcą umacniać autorytet państwa. - Jeśli taki zespół jest, to się cieszmy - dodał. Na uwagę, że zasiadają w nim przedstawiciele tylko trzech klubów, odpowiedział: "każdy poseł może się dołączyć do zespołu".
W skład zespołu wchodzi jak na razie 16 parlamentarzystów. Zespół ma dwóch wiceszefów: Przemysława Alexandrowicza (PiS) oraz Wojciecha Wierzejskiego (LPR). Sekretarzem jest Daniel Pawłowiec (LPR). W pracach zespołu uczestniczy także wicemarszałek Senatu Ryszard Legutko (PiS). Kolejne posiedzenie zaplanowano na styczeń - wtedy przyjęty ma zostać plan prac zespołu.
INTERIA.PL/RMF/PAP