Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Wałęsa: Koalicja PO z SLD? Nie przeżyłbym tego

Nie podobają mi się umizgi do SLD - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM Lech Wałęsa.

/RMF

- Nie o taki wynik dla PO walczyłem - przyznaje. Mogłem jednak startować. Z tymi partnerami bym sobie poradził. Tusk też mógł startować, ale się trochę zagapił. Jeśli Pawlak poprze Kaczyńskiego, należałoby go dla porządku wyrzucić z koalicji - dodaje.

Konrad Piasecki: Komorowski 41, Kaczyński 36,5 proc. Powie pan: "nie o taki wynik walczyłem"?

Lech Wałęsa: - Dokładnie tak.

Niespełna 5 procent różnicy - fatalna wróżba dla Komorowskiego.

- Tak się wydaje.

Wydaje się panu, że Jarosław Kaczyński wygra te wybory?

Byłoby to wielkie nieszczęście. Ostrzegałem kiedyś w podobnej sytuacji i teraz znów ostrzegam. Tylko że coraz mniej jestem słuchany.

Ostrzega pan, ale Jarosław Kaczyński to już jest inny Jarosław Kaczyński. Tak twierdzi.

- Proszę pana, nie można eksperymentować, kiedy oddaje się losy swoje i kraju, na takie eksperymenty, że ktoś się zmienił, a jutro się znów zmieni.

Jarosław Kaczyński to dzisiaj byłby eksperyment?

- Tak i dlatego ja ostrzegałem i ostrzegam - to niedobry wybór.

Może czasami trzeba poeksperymentować.

- Demokracja powinna trenować różne układy, może pan ma rację.

Pan jest psychicznie gotów na zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego?

- Mnie już nic w życiu nie zaskoczy po mojej drodze politycznej.

Myśli pan, że to realny scenariusz, to zwycięstwo?

- W demokracji prawie wszystkie takie rzeczy są prawdopodobne.

A jak rzeczywiście się taki scenariusz zrealizuje, będzie pan miał żal i pretensje do Donalda Tuska, że nie wystartował?

- On był w sytuacji, w której właściwie nie mógł inaczej postąpić. W pewnym momencie mógł, widząc, że lepiej byłoby gdyby startował, ale zagapił trochę.

Po 10 kwietnia mógł powiedzieć, że zmienił decyzję, że sytuacja wymaga od niego startu.

- Tak, tylko wie pan - dzisiaj to tak sobie mówimy, a wtedy to byśmy mówili w drugą stronę.

Tusk byłby mniej bezradny w starciu z Kaczyńskim niż Komorowski?

- Nie no, Komorowski to jest taki typ charakteru. On wyjątkowo pasuje na dzisiejsze czasy, czasy, kiedy trzeba negocjować, trzeba układnie, rozważnie... Ale naród odbiera to inaczej, naród mówi, że kiedy będzie ktoś tam bardziej walczył, to nam się tam uda gdzieś z boku więcej załatwić.

Ale w takim razie, jeżeli to jest taki idealny kandydat, dlaczego nie powoduje, że ludzie się w nim zakochują? Bo chyba nie powoduje.

- Nie powoduje, tak. Ale wie pan, takie są czasy, jednak te reformy są trudne, te kryzysy i ten kapitalizm w jakichś takich początkach... On powoduje co najmniej zawiść, pretensje, nie wszyscy startowali, niektórzy się zagapili... I to powoduje właśnie dużo niezadowolenia różnego. I to się przekłada na takie odbiory, a demagodzy, populiści typu Staniszkis czy polityk Rydzyk - robią swoje.

Ale pan ma też takie poczucie, że Bronisław Komorowski to jest kandydat, w którym trudno się rozkochać, który trudno wywołuje taki entuzjazm?

- Tak, ale tu nie chodzi o entuzjazm. To chodzi o to, jak będzie reprezentował interesy, jak będzie układał się z Rosją i innymi państwami. Przecież Kaczyński tego nie ułoży w życiu. Zapłacimy dużą cenę, jeśliby nieszczęście się stało i Kaczyński by wygrał.

Tylko że pan doskonale wie, że wybory prezydenckie to jest w duże mierze wybór serca, wybór emocji, a mniej wybór takiego wyrachowania politycznego.

- Tak, to też prawda. Tylko, wie pan, niesmaku było dużo przy tamtym Kaczyńskim i po co nam to, kiedy możemy odzyskać naszą pozycję pierwszego kraju reformującego się.

Komorowski roztrwonił te sondaże i tę silną pozycję, którą miał u progu kampanii?

- Nie, tylko populiści, demagodzy - jak mówię - robili swoje, jeździli po Stanach. Przecież tam polityk Rydzyk ciągle siedzi w Stanach i "dulary przecie zbiero". Opowiada te dyrdymały swoje i wielu ludzi się na to nabiera.

To może pan powinien wystartować. Nie żałuje pan, że pan jednak nie wystartował?

- Ja nie mogłem wystartować, kiedy byli Kaczyńscy i polityk Rydzyk. Wtedy za dużo straciłbym siły na odgryzanie się. Szkoda było mojej energii na pracę do tyłu. Nie przewidziałem, że z tymi partnerami bym sobie poradził.

A poradziłby pan sobie, czy nie?

- Oczywiście.

Czyli wygrałby pan te wybory?

- Jeśli naród by mnie tym razem zrozumiał, to tym razem tak. Przecież przewidywałem wszystkie rzeczy, nawet los Kaczyńskich.

Ma pan jakąś radę dla Komorowskiego, jak powalczyć o serce lewej nogi? Bo teraz od niej wszystko zależy.

- Lewa noga zachowa się praktycznie, bez względu na to, co powiedzą przywódcy. Ona nie jest sterowalna tak bardzo, jak niektórzy uważają.

Ale zachowanie praktyczne to jest poparcie dla kogo?

- Oczywiście, że bardziej na Komorowskiego, bo wiedzą, że jest odpowiedzialny, a Kaczyński jest nieodpowiedzialnym, niebezpiecznym politykiem,

A nie ma w panu takiego odruchu niechęci wobec umizgów do SLD i jego elektoratu?

- To mi się nie podoba.

Ale nie mają też innego wyjścia.

- Przy tak uprawianej polityce właściwie nie ma innego wyjścia, ale ja bym tego nigdy nie robił.

A może zagrać va banque i wziąć ich od razu do koalicji, zrobić Napieralskiego ministrem albo wicepremierem?

- Tego też bym nie przeżył.

Naprawdę?

- Naprawdę. To nie chodzi o ludzi. Do ludzi nie mam pretensji, większość z nich jest dobrze przygotowanych. Jednak bawimy się w partie polityczne, bawimy się w programy, bawimy się w różnice, to nie zamazujmy tego. Tak nie wolno. Kto będzie chciał gdzieś kandydować, jak będziemy wybierać z innej partii. To zróbmy ponadpartyjny blok rządzenia w Polsce.

To pański pomysł sprzed lat.

- Tak, tylko że mówiłem o bezpartyjnym bloku z prawej strony. Nie mówiłem o lewicy, a tutaj się teraz wciąga lewicę.

Tylko że z drugiej strony widać, że z tym PSL-em jakoś nie idzie. Waldemar Pawlak zdaje się poprze Jarosława Kaczyńskiego. No i co wtedy zrobić?

- Popełnili błędy i tym sposobem po raz pierwszy chyba będą na boku w następnych wyborach samorządowych.

PSL?

- Tak, a ja im tak bardzo ufałem i pomagałem.

A jeśli Pawlak rzeczywiście zaapeluje do swoich zwolenników, żeby głosowali na Kaczyńskiego, to co z nim zrobić?

- Nic się nie da zrobić, czekać aż będzie zmarginalizowany do końca.

Ale wyrzucać go z koalicji?

- Dla porządku należałoby to zrobić, ale to trzeba by porządek po obu stronach brać.

Stawia pan, że kto wygra drugą turę?

- Nie mam wątpliwości - Komorowski, to jasne.

RMF

Zobacz także