Trawka niezgody
Zaczęła się publiczna debata na temat propozycji resortu zdrowia, by nie karać za posiadanie narkotyków na własny użytek. Projekt krytykuje opozycja, nie jest też do niego przekonana policja.
W Polsce od 5 lat obowiązuje przepis o karaniu za posiadanie nawet małej ilości narkotyków, który wprowadziła ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii. Ministerstwo Zdrowia uważa jednak, że posiadanie narkotyków na własny użytek powinno być co prawda zakazane, ale nie karane.
Propozycja ta podzieliła Polaków, co pokazuje ankieta zamieszczona na stronach portalu INTERIA.PL. Z prawie 6 tysięcy osób, które odpowiedziały na nią wczoraj do godziny 18., 51 proc. popierało ministerialną liberalizację, zaś 49 proc. - opowiedziało się za utrzymaniem karalności posiadania nawet małej ilości narkotyków.
Argumenty ministerstwa
Resort zdrowia uważa, że ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii w obecnym kształcie nie spełnia swojego zadania, a obowiązujące przepisy sprawiają, że policja zamiast zająć się rozpracowywaniem poważnego narkobiznesu, musi ścigać narkomanów, którzy zagrażają jedynie sobie.
- Trzeba karać handlarzy, a nie ich ofiary - uzasadnia projekt minister Marek Balicki. - Jeżeli policja będzie rozpraszała swoje siły na poszukiwania osób, które konsumują narkotyki, nie będzie się koncentrować na poszukiwaniu handlarzy, organizatorów przemytu narkotyków - dodaje Paweł Trzciński z MSZ.
Dotychczasowa restrykcyjna ustawa zakazująca posiadania narkotyków nie przynosi - zdaniem ministerstwa - spodziewanych efektów. Narkomani, jak brali, tak biorą, a policjanci za to mają z nimi zbyt dużo pracy. Więcej na ten temat "
Argumenty policji
Sama policja jest jednak w tej sprawie znacznie ostrożniejsza. - Nie zgadzamy się z zarzutem, że policja zatrzymując narkomanów, poprawia sobie statystyki wykrywalności. Uważamy natomiast, że liberalizacja przepisów zwiększy przestępczość narkotykową i utrudni pracę policji - mówi rzecznik śląskiej policji, Andrzej Gąska.
Z policyjnych statystyk wynika, że narkomani stanowią mniejszość zatrzymanych i aresztowanych w porównaniu z dilerami narkotyków. Policja obawia się też, że zmiana przepisów może służyć dilerom do wykpienia się od odpowiedzialności.
Funkcjonariusze ze zwalczającej zorganizowaną przestępczość śląskiego zarządu Centralnego Biura Śledczego uważają, że dopuszczenie posiadania niewielkiej ilości narkotyków spowoduje, iż grupy przestępcze natychmiast dostosują się do nowych realiów, zatrudniając na szeroką skalę młodych sprzedawców, którzy będą mieli przy sobie jedynie 2-3 działki narkotyku, co nie będzie groziło "wpadką". Więcej na ten temat
Argumenty opozycji
Opozycja przytacza jeszcze inne argumenty. Przekonuje ona, że zniesienie tego zapisu, zwłaszcza jeśli dotyczyłoby także tzw. twardych narkotyków, posłużyłoby po prostu zwykłej promocji narkomanii.
- Propozycje, by za posiadanie małej ilości narkotyków na własny użytek nie karać, są niemądre, szkodliwe, pronarkotykowe i proprzestępcze - grzmiał przedwczoraj szef klubu PiS, Ludwik Dorn. - Tę niemądrą ustawę trzeba uciąć już kiedy się rodzi - przekonywał.
Pojawiają się też głosy, że cała sprawa to szukanie przez ministerstwo tematu zastępczego. - Sytuacja w służbie zdrowia jest dramatyczna, a Ministerstwo Zdrowia wymyśla kolejne tematy zastępcze: zapłodnienie in vitro, karanie za narkotyki. Dyskutujemy o związkach homoseksualnych i aborcji, zamiast o zadłużeniu szpitali - powiedziała "Rzeczpospolitej" Ewa Radziszewska z PO. Więcej na ten temat
Poseł PiS Bolesław Piecha zwrócił również uwagę, że problemem może być określenie, co to jest "niewielka ilość na własny użytek". - Nie sądzę, by minister Balicki latał z wagą aptekarską do każdego narkomana i ważył, czy to gram czy pół grama i jakiej substancji - ironizował.
Dyskusja trwa
Ministerstwo doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że temat jest co najmniej kontrowersyjny. Dlatego też zdecydowało się na konsultacje społeczne. Wczoraj w resorcie odbyła się publiczna debata na ten temat z udziałem przedstawicieli różnych środowisk politycznych oraz organizacji pozarządowych. Więcej na ten temat
Jednak debata, która była niezwykle burzliwa, dowiodła nie tylko tego, że w tej sprawie opinie są mocno podzielone, ale też tego, że jest to kwestia traktowana raczej emocjonalnie niż merytorycznie i w związku z tym nikt nie będzie skłonny do ustąpienia ze swojego stanowiska. Tak więc wczorajsza dyskusja to zapewne tylko przedsmak burzy, jaką projekt Ministerstwa Zdrowia może wywołać w Sejmie.
INTERIA.PL/PAP