"Projekt jest niedopuszczalny dlatego, że w podzielonym od dawna i bardzo mocno społeczeństwie, odbiera jedną z fundamentalnych wolności, jaką jest manifestowanie swoich poglądów" - wyjaśnił Tomasz Terlikowski. Tomasz Terlikowski potępia argumentację Kai Godek "Nie chodzę ani na Marsze Równości, ani na Marsze Niepodległości, ale uznaję, że jedna i druga strona, zwolennicy jednych i drugich poglądów, mają prawo je manifestować. Tak jak ja mam prawo pójść na Procesję Bożego Ciała czy na Marsz Życia i Rodziny" - czytamy. Terlikowski uważa, że zakaz manifestowania dla osób LGBT "prędzej czy później uderzy w inne grupy". "Jeśli aktualnie silniejsza strona ma prawo do uznania, że jakieś poglądy, opinie czy przekonania nie mogą być manifestowane, to za kilka lat, gdy karta się odwróci, inna strona będzie mogła odnieść to do poglądów, opinii czy przekonań drugiej strony" - twierdzi publicysta. Terlikowski potępił język i argumentację wnioskodawców. "Niepotrzebnie dzieli, stygmatyzuje, wprowadza agresję" - ocenia. Czym jest projekt "Stop LGBT" Kai Godek? Wyjaśnijmy, że "Stop LGBT" to procedowany obecnie w Sejmie obywatelski projekt zmian w Prawie o zgromadzeniach. Za proponowanymi przepisami stoi fundacja Kai Godek. Projekt zakłada, że celem zgromadzenia nie może być "kwestionowanie małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, propagowanie rozszerzenia instytucji małżeństwa na osoby tej samej płci, propagowanie rozwiązań prawnych mających na celu uprzywilejowanie takich związków, propagowanie adopcji dzieci przez takie związki, propagowanie innej orientacji niż heteroseksualna, propagowanie płci jako bytu niezależnego od uwarunkowań biologicznych, a także promocja aktywności seksualnej nieletnich". Pierwsze czytanie projektu wywołało w Sejmie ogromne emocje. Czytaj więcej na ten temat.