Ceny węgla w Polsce szaleją. Na składach trudno znaleźć ofertę poniżej 3 tys. zł za tonę. W mediach zarówno polskich jak i czeskich pojawiły się liczne doniesienia, że w obliczu trudności na krajowym rynku Polacy po węgiel na zimę jeżdżą do sąsiada. Czeskie składy zlokalizowane przy granicy zanotowały wzmożony ruch, bo Polaków przyciągnęła nie tylko dostępność, ale przede wszystkim cena. - W piątek mieliśmy 30 ton węgla. W poniedziałek po południu nie mieliśmy nic - powiedział czeskiemu portalowi Seznam Zprávy Jakub Hanuš, pracownik magazynów węgla Olvan Náchod znajdujących się zaledwie 2 km od polsko-czeskiej granicy. - W Polsce tona węgla kosztuje od 20 tys. koron (około 3,8 tys. zł - red.), z kolei w Czechach ceny kształtują się w granicach 5 tys. koron za tonę (ok. tysiąc złotych) - dodał, informując, że samochody z Polski przyjeżdżają codziennie. Tani węgiel w Czechach. Jak to możliwe? Jak to możliwe, że w Czechach węgiel można kupić po tak atrakcyjnej cenie? - To głównie węgiel brunatny o niskiej wartości opałowej (jest mniej kaloryczny niż węgiel kamienny - red.) i wysokiej zawartości wilgoci, popiołu i siarki. To po prostu bardzo mało efektywne paliwo - mówi Interii Łukasz Horbacz, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla. - Węgiel sprzedawany w Czechach to najczęściej węgiel brunatny w postaci brykietów, kostek itp. - potwierdza dr Krzysztof Dębiec, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich ds. Czech. Jednak jak mówi Interii, temat zakupów w Czechach z dnia na dzień staje się coraz mniej aktualny. - Węgla na rynku jest coraz mniej, bo ruszają ciepłownie, które przejmują zasoby. W związku z tym, że w Czechach drożeje gaz, nie tylko Polacy przyjeżdżają po węgiel. Wykupują go także Czesi. Mniejsze składy coraz częściej zgłaszają, że są problemy z dostępnością surowca. Coraz trudniej o węgiel, tworzą się kolejki. Jeśli sprawdzić czeskie składy węgla, to widać, że surowca lepszej jakości najczęściej tam brakuje, a zwykle dostępny jest tylko ten niskiej jakości, a i tu nie zawsze od ręki - tłumaczy analityk. Czeska energetyka oparta na węglu brunatnym, a nie kamiennym W Czechach działa obecnie ostatnia kopalnia węgla kamiennego - ČSM, zlokalizowana tuż przy granicy z Polską. W tym roku wydobycie miało zostać zakończone, ale kryzys wywołany wojną spowodował zmianę tej decyzji. - Na pewno wydobycie potrwa do połowy 2023 r. ale są przymiarki, by kopalnia działała nawet do 2025 r. Wiele będzie zależało od sytuacji na rynku i dostępności alternatywnych źródeł energii - mówi ekspert OSW. Zastrzega jednocześnie, że czeska energetyka oparta jest właśnie na węglu brunatnym, a nie kamiennym, jak u nas. Spalanie węgla kamiennego odpowiada nad Wełtawą za 3 proc. produkcji prądu, podczas gdy węgla brunatnego za 38 proc. - Kopalnie węgla brunatnego ulokowane są w większości w północno-zachodniej części kraju. To stamtąd najczęściej pochodzi surowiec, który potem w przetworzonej formie trafia do składów - wyjaśnia dr Krzysztof Dębiec. Węgiel brunatny jest zwykle spalany w wielkich elektrociepłowniach zlokalizowanych najczęściej w miejscu wydobycia. - Transportuje się go taśmociągami, bo jest tak marnym paliwem grzewczym, że nie opłaca się go sprzedawać i przewozić na większą odległość - mówi Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego. "Węgiel brunatny to toksyczne, brudne paliwo" Także Polski Alarm Smogowy potwierdza Interii, że ma sygnały o Polakach nabywających w Czechach właśnie węgiel brunatny. Ten fakt martwi aktywistów działających na rzecz czystego powietrza, bo ogrzewanie węglem brunatnym jest nie tylko o wiele bardziej szkodliwe, niż w przypadku węgla kamiennego, ale wręcz zabronione prawem. - Palenie różnymi paliwami stałymi w Polsce jest regulowane Ustawą o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw i w tej ustawie jest zapis, który mówi, że zabronione jest palenie węglem brunatnym, ale również torfem i flotokoncntratem czy mułami kopalnianymi. To są paliwa, które nie mogą być wykorzystywane w gospodarstwach domowych. Mogą być użytkowane przemysłowo, gdzie jest wyższa kontrola emisyjności spalin - mówi Interii rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego Piotr Siergiej. - Badania pokazują, że średnia zawartość rtęci w węglu brunatnym jest około trzykrotnie wyższa niż w węglu kamiennym. Również zawartość siarki (do 6 proc.) jest około pięciokrotnie wyższa niż w dopuszczonym do obrotu węglu kamiennym. Mówiąc prosto - węgiel brunatny to toksyczne, "brudne" paliwo. Nie bez powodu istnieje ustawowy zakaz jego spalania w gospodarstwach domowych - tłumaczy. Ostrzega także, by nie dać się zwieść nazwom wymyślanym przez sprzedawców. W mediach można było przeczytać, że Polacy przywożą z Czech węgiel w postaci ekogroszku z węgla brunatnego. - To sformułowanie czysto marketingowe, które ma sugerować, że to ekologiczne paliwo. Chodzi po prostu o kawałki węgla, który nie ma nic wspólnego z ekologią, co mógłby sugerować przedrostek "eko" - mówi Piotr Siergiej. Czytaj: Gaz tanieje w Europie. Magazyny się zapełniają Ciężka zima? Eksperci: Nie każdy kupi węgiel Trwa kryzys na rynku węgla, dlatego Polacy dwoją się i troją, by nabyć opał, który pozwoli im zimą ogrzać domy. Od kwietnia 2022 r., w związku z rosyjską agresją na Ukrainę, w Polsce obowiązuje embargo na węgiel i koks pochodzące z Rosji i Białorusi. To właśnie węgiel z tych krajów w znacznej mierze trafiał do odbiorców indywidualnych. Specjaliści analizujący sytuację ostrzegą, że luki nie uda się całkowicie wypełnić. - Węgla musi brakować, bo jeśli do tej pory połowa węgla grubszego, spalanego przez gospodarstwa domowe, pochodziła z Rosji, to wyrwa jest potężna i nie da się jej łatwo zasypać - tłumaczył Interii Bernard Swoczyna, główny ekspert w programie Energia i Klimat z Fundacji Instrat. Jak pisaliśmy w Interii, z szacunków ekspertów serwisu wysokienapiecie.pl wynika, że do końca roku może zabraknąć dwóch milionów ton węgla. - Szacujemy, że na lodzie zostanie jakiś milion gospodarstw domowych - powiedział Interii Bartłomiej Derski.