Mazurek była proszona przez dziennikarzy w Sejmie o skomentowanie cytowanych przez media słów z wystąpienia senatora PiS, które padły w Białej Podlaskiej w czasie środowych obchodów 9. rocznicy katastrofy Smoleńskiej. "Nie ustaniemy, aż nie doprowadzimy do pełnego oczyszczenia Polski z ludzi, którzy nie są godni należeć do naszej wspólnoty narodowej" - powiedział Bierecki. Na słowa senatora ostro zareagowała opozycja, domagając się ukarania senatora, a szef MSWiA Joachim Brudziński oczekuje, że Bierecki przeprosi. "Każdy jest odpowiedzialny za swoje słowa, ale najlepiej byłoby, gdyby PO zajęła się swoimi parlamentarzystami, a nie recenzowaniem innych. Jaki będzie efekt - czy senator Bierecki przeprosi czy nie, tego nie wiem, ale z całą pewnością wiem, że jego słowa zostały wyrwane z kontekstu" - powiedziała rzeczniczka PiS. "Mam nadzieję, że się do sprawy odniesie, ja jego szerszej wypowiedzi nie znam, natomiast nie akceptuję tego, że recenzowane są tylko i wyłącznie wypowiedzi polityków PiS, a politycy opozycji mogą mówić co chcą, wtedy nie zadaje się im takich pytań" - dodała. Kary nie będzie? Pytana, jak Bierecki powinien zostać ukarany, Mazurek odparła: "Ja nie powiedziałam, że on w ogóle zostanie ukarany". Rzeczniczkę PiS dopytywano, czy zatem szef MSWiA "pośpieszył się z krytyką". "Mamy wolność wypowiedzi i one mogą być różnie oceniane, można je krytykować lub nie, ale chciałbym bym, by tę wypowiedź pokazywać w całości, a nie wyrwaną z kontekstu". Bierecki powiedział w czwartek dziennikarzom, że prześle ministrowi Brudzińskiemu całą swoją wypowiedź i wtedy pozwoli mu raz jeszcze skomentować sprawę. Zapowiedział, że nie przeprosi za swoje słowa. Zaznaczył też, że jego wypowiedź "jest wyjęta z piętnastominutowego wystąpienia i interpretowana w oderwaniu od kontekstu". Senator się tłumaczy W rozmowie z radiem RMF FM senator PiS powiedział, że 10 kwietnia mówił "o wspólnocie narodowej, która powstała po tragedii smoleńskiej, kiedy ludzi wspólnie płakali" i o tym, że "byli tacy, którzy tę żałobę naruszali, robili krzyże z puszek po piwie i sikali na znicze". "Tacy ludzie na całym świecie byliby wykluczeni ze wspólnoty" - ocenił. Przekonywał, że "ludzie powinny odrzucać takie postawy i osoby, bo w całym świecie takie osoby nie miałyby pozycji celebryckiej". Jak dodał, miał na myśli "odrzucenie moralne i nieakceptowanie takich postaw".