Rozwiązanie dla Sejmu
Posłowie debatowali dziś nad samorozwiązaniem Sejmu. Wobec sprzeciwu koalicji SLD, UP i FKP jest to scenariusz mało prawdopodobny. Pojawiły się jednak głosy o wahaniach części posłów Sojuszu.
Jak wynika z informacji PAP, w klubie Sojuszu jest kilkudziesięciu posłów, którzy rozważają poparcie projektów opozycji. Ich głosy mogą okazać się decydujące.
Do samorozwiązania Sejmu potrzeba co najmniej 307 głosów. Kluby popierające skrócenie kadencji Sejmu dysponują w sumie 225 głosami. Za samorozwiązaniem zagłosuje na pewno 12 posłów z kół Ruchu Katolicko-Narodowego, Porozumienia Polskiego i Domu Ojczystego.
Nie wiadomo, jak zachowają się pozostałe koła i posłowie niezrzeszeni. Gdyby za samorozwiązaniem zagłosowało kilkudziesięciu posłów SLD, niewykluczone, że - przy wsparciu posłów niezrzeszonych i pozostałych kół - wniosek mógłby zdobyć większość.
Skrócenie kadencji Sejmu oznaczałoby, że posłowie wcześniej straciliby przysługujące im uposażenia i diety poselskie (ponad 11 tys. zł), 10 tys. z na prowadzenie biura poselskiego, możliwość korzystania z darmowego hotelu poselskiego lub ryczałt za wynajem mieszkania, darmowe przejazdy na terenie kraju, m.in. koleją, czy LOT-em oraz paszport dyplomatyczny. Według Konstytucji RP, po samorozwiązaniu Sejm działa do pierwszego posiedzenia Sejmu następnej kadencji.
Projekty uchwał o skróceniu kadencji Sejmu, nad którymi w czwartek debatowali posłowie, złożyły kluby PO, PiS, LPR i Samoobrony.
- W przededniu wejścia do UE, wobec ewidentnego wzrostu gospodarczego, obalenie tego Sejmu jest niegodziwością - przekonywał szef klubu Unii Pracy, Andrzej Aumiller. Jego zdaniem, "ten parlament nie wyczerpał swoich możliwości, jest możliwe stworzenie większości parlamentarnej zdolnej wyłonić rząd i sprawować władzę".
Z kolei przewodniczący Federacyjnego Klubu Parlamentarnego Roman Jagieliński powiedział, że jego klub będzie głosował przeciwko samorozwiązaniu parlamentu, gdyż "nie chce fundować Polakom kolejnego spektaklu za miliony złotych".
Apelował do posłów, by zastanowili się, czy nie szkoda pieniędzy wyborców i podatników na nowe wybory. Zaznaczył, że dojrzała demokracja musi być potwierdzona kadencyjnością zgodnie z konstytucją. - Chyba że będziemy zmieniać parlamenty od sondażu do sondażu - dodał.
- Obecny Sejm stracił zaufanie potrzebne dla dalszego kierowania państwem i dlatego klub SdPl zagłosuje za rozwiązaniem Izby - powiedział jeden z liderów Socjaldemokracji Polskiej Andrzej Celiński.
- Dla SdPl jest poza wszelkim sporem, że ten Parlament w obecnym składzie, po ujawnieniu się szeregu kompromitujących niektórych jego członków okoliczności i zdarzeń, pojawieniu się egzotycznych związków i zależności, utracił wystarczające dla kierowania państwem zaufanie - oświadczył Celiński. - Ludzie po prostu już go nie chcą - dodał.
Wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej Zyta Gilowska powiedziała, że Platforma złożyła projekt uchwały o samorozwiązaniu Sejmu w przekonaniu, że - jak to ujęła - "Polska zasługuje na lepszy Sejm niż ten, którym my tworzymy". Gilowska podkreśliła, że Polska ma dużo do zrobienia, ale obecny Sejm "z tymi wyzwaniami sobie nie poradzi".
Gilowska podała pięć powodów, dla których Sejm powinien się rozwiązać. Są to: niska wiarygodność Sejmu w społeczeństwie, coraz gorsze efekty jego pracy, kompromitacje legislacyjne, nieprzejrzystość procesu prawodawczego oraz podejrzenia, że posłom zależy na zatrzymaniu stołków za wszelką cenę.
Marek Jurek z Prawa i Sprawiedliwości przekonywał , że wcześniejsze wybory, za którymi opowiada się jego partia, mają służyć temu, by Polsce dać nowy rząd, ale także temu, by przywrócić godność słowu "polityka".
- W tych wyborach, których my się domagamy, chodzi o to, żeby Polsce dać naprawdę reprezentatywną izbę. Chodzi o to, żeby Polsce dać nowy rząd. Ale chodzi również o to, żeby słowu "polityka" przywrócić godność. Dlatego, że Polska potrzebuje naprawdę dobrej polityki - przekonywał Jurek.
- Są w historii i polityce punkty krytyczne, wymagające zwrotu i podjęcia ryzyka. Ten Sejm dochodzi do takiego momentu i powinien mieć wyobraźnię i odwagę, by podjąć decyzję o samorozwiązaniu - powiedział Waldemar Pawlak z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Pawlak oświadczył, że PSL opowiada się za skróceniem kadencji Sejmu i nowymi wyborami, gdyż "świat polityki zapętlił się i zakiwał". - Potrzebne jest podjęcie ryzyka weryfikacji w powszechnych wyborach. Polacy potrzebują silnej władzy, silnej poparciem ludzi, którzy ją wybrali, silnej zadowoleniem ludzi mieszkających w naszym kraju - zaznaczył.
- Przyspieszone wybory są niezbędne, bo ze względu na słabość tego Sejmu układ rządzący chce stworzyć prezydent Aleksander Kwaśniewski - argumentował z kolei Józef Cepil z Samoobrony. W swoim przemówieniu Cepil skupił się na atakowaniu prezydenta oraz jego kandydata na premiera, prof. Marka Belki.
- Każdy miesiąc tego układu parlamentarnego to miesiąc stracony dla Polski - powiedział natomiast szef Ligi Polskich Rodzin, Marek Kotlinowski. - Będziemy głosować za rozwiązaniem Izby, bo wierzymy, że Polska może być krajem suwerennym, zasobnym i dobrze rządzonym, a warunkiem tego jest nowa jakość na scenie politycznej - przekonywał Kotlinowski.
- Na początku kadencji SLD miało stabilną większość, wyłoniła ona rząd, którego efekty pracy widzimy. Teraz Sojusz większości stabilnej nie ma, więc kolejny rząd będzie jeszcze gorszy - podkreślił.
Sejm wznowi obrady w piątek o godzinie 9.
INTERIA.PL/RMF/PAP