W odstępie kilku dni porównaliśmy ceny wybranych warzyw i owoców na targowisku w podkarpackim Krośnie oraz na bazarku przy ulicy Mołdawskiej na warszawskiej Ochocie. Miejsca te dzieli około 350 kilometrów, ale i wysokość zarobków potencjalnych klientów - do tej drugiej kwestii wrócimy za chwilę. - W Warszawie nic pan nie kupi taniej - rzucił z pewnością w głosie jeden z krośnieńskich handlarzy, gdy powiedziałem mu, że porównuję stolicy z Podkarpaciem. Czy miał rację? W większości tak, ale niezupełnie. W większości ceny dotyczą jednego kilograma, chyba że napisaliśmy inaczej. Trwa sezon na czereśnie, więc zaczniemy od tych czerwonych od letniego słońca pestkowców. W Krośnie kupiłbym je za 10 zł, ale na innych stoiskach znalazłem inne odmiany tych owoców za 15 oraz 18 zł. Warszawskie ceny rozpoczynały się od 20 zł, a sięgały nawet 25 zł. Porzeczki niemal dwa razy droższe w Warszawie, jabłka w podobnych cenach Mniejszą różnicę odnotowałem w przypadku wiśni. Sprzedawane na Podkarpaciu kosztowały od 6,50 do 8 zł, a na Mazowszu - 9 zł. Z kolei kwoty przy truskawkach wyniosły odpowiednio 14-15 zł w Krośnie i 20 zł w Warszawie. Porównałem też ceny malin. Na południu Polski otrzymałbym ich pudełko, najpewniej półkilogramowe, za 8,50 zł, w centrum kraju dostrzegłem ceny od 11 do 14 zł. Natomiast różne odmiany jabłek kosztowały już podobnie: od 3,50 zł do 5 zł, a różnice w cenach poszczególnych gatunków sięgały maksymalnie 0,50 zł na korzyść Krosna. A co z porzeczkami? W stolicy te kwaśne kuleczki były droższe niemal o 100 procent. Kosztowały 13 zł, gdy w Krośnie tyle samo mogłem dostać, płacąc sprzedawczyni 7 zł. Kilogram borówek w Krośnie tańszy o 7 złotych Czerwone owoce mamy z głowy, zmieńmy więc kolor na granatowy i sprawdźmy, ile kosztują borówki amerykańskie. 500-gramowe pudełko mógłbym kupić w Krośnie za 10 zł, a kilogramowy koszyczek - 18 zł. W Warszawie zapłaciłbym odpowiednio 8-13 zł za pół kilograma (zależnie od stoiska), a kilogram wyceniono na mniej więcej 25 zł. Różnicę widać też w cenach moreli. Te z podkarpackiego targowiska kosztowały 10-12 zł, w Warszawie trzeba wyjąć z portfela nawet 18 zł. Brzoskwinie natomiast wyceniono odpowiednio na 7-9 zł w Krośnie, a przy Mołdawskiej 10-13 zł. Zerknijmy jeszcze na śliwki. Na pierwszym bazarze kosztowały od 4,50 zł do 7,50 zł, w zależności, jakich dokładnie szukaliśmy. Na drugim targowisku sprzedawcy żądali od 8 do 12 zł. Pomidorowe zaskoczenie i paprykowy remis Owoce są ważne w zdrowej diecie, ale nie zapominajmy o warzywach. Dzień dobrze rozpocząć od pysznej kanapki z serem i pomidorem, więc przekonajmy się, ile zapłacimy za czerwony składnik takiej przekąski. W Krośnie będzie to 5-8 zł, a w Warszawie... niespodzianka! Znalazłem pomidory polne za 4 zł. Inne odmiany w stolicy kosztowały 7, 8 a nawet 14 zł w przypadku pomidorów malinowych. Ogórki wyceniono w Krośnie średnio na 4,50 zł, a warszawscy handlarze wystawili te warzywa za 5 czy 7 zł. Na chleb położyć można też paprykę. Tu ceny między dwoma miastami są podobne i wahają się w okolicach 10 zł. Latem zajadamy się również bobem sprzedawanym w plastikowych opakowaniach. Na podkarpackim bazarze dostrzegłem przy nich cenę 8 zł, na mazowieckim było to już 14 zł. Porównajmy także koszt fasolki szparagowej - w Krośnie to około 10 zł, a w Warszawie - od 15 do 18 zł. W Krośnie niższe ceny, ale też niższe zarobki Hodowcy zebrali też ziemniaki. Młode bulwy w Krośnie kosztowały od 1,80 zł do 2,60 zł. W Warszawie ich ceny rozpoczynały się od 3 zł, a bywały o złotówkę wyższe. Wyraźniejsza różnica dotyczyła czerwonego buraka, bo na Podkarpaciu kosztował 2,50 zł, a w stolicy - 6 zł. Spójrzmy jeszcze na główkę kapusty kosztującą u krośnian 6 zł, a u warszawiaków - 7,50 zł. Podobne są kwoty widniejące przy młodej cebuli, bo na obu bazarach było to 5-7 zł. Zdziwić się można natomiast, porównując ceny kalafiora. W Krośnie za sztukę zapłaciłbym od 1 do 3 zł, w stolicy to koszt 7, 8, a nawet 9 zł. Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego za 2021 rok, średnia krajowa w 2021 roku wynosiła w zaokrągleniu 5663 zł brutto. Mieszkańcy Krosna otrzymywali jednak średnio 4981 zł, a warszawiacy - 7688 zł. Czy taka rozbieżność to jedyny powód, przez który owoce i warzywa w pierwszym mieście zazwyczaj są zauważalnie tańsze? Ekspert: W małych miastach częściej handlują lokalni producenci Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej wyjaśnia w rozmowie z Interią, że ceny na bazarach kształtuje splot wielu przyczyn, w tym "istotna różnica tolerancji klientów na cenę". - Tam, gdzie zarabia się więcej, są gotowi więcej zapłacić. Ponadto może się też okazać, że w niewielkiej miejscowości lokalnym producentom łatwiej jest do nich dotrzeć. Nie wiadomo, czy wystawcy w stolicy będą w stanie konkurować z profesjonalnym handlem, oferując towar taniej - zauważa. Jak podkreśla, na warszawskich bazarach częściej dostaniemy produkty oferowane nie przez indywidualnych rolników, lecz pośredników. To podwyższa ceny, bo po drodze narzucane są marże. Zwraca też uwagę na jeszcze jeden czynnik potrafiący zróżnicować cenę nawet o kilkadziesiąt procent. - Chodzi o to, co jest bardzo popularne w danej okolicy. Przykładowo w Lubelskiem są to maliny. Na targu w tamtejszym małym miasteczku będą tanie, a tam, gdzie ich nie ma - w Warszawie czy Szczecinie - drogie, bo dochodzą jeszcze koszty przechowania i przewiezienia produktów - podsumowuje ekspert. Wiktor Kazanecki