Buteleczka "małpki" to najczęściej sto lub dwieście mililitrów alkoholu - nie tylko wódki. Jej koszt waha się od kilku do kilkunastu złotych. "Małpka" mieści się w torebce czy marynarce. "Ten mały format jest kuszący, trochę zdradziecki, bardzo niepozornie kształtuje nowy nawyk codziennego picia" - mówi w rozmowie z Polsat News Michał Kociankowski, współautor raportu firmy badawczej Synergion, który dowodzi, że popularność "małpek" w Polsce rośnie. Według branży spirytusowej średnia dzienna sprzedaż alkoholu małoformatowego w Polsce wynosi 1,4 miliona butelek. Mimo że i ten wynik powinien wzbudzać niepokój, z szacunków pracowników firmy Synergion wynika, że liczba ta może być nawet dwa razy większa. "To jest niewyobrażalna skala zjawiska" - mówi Jadwiga Fudała z Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Według niej małe formaty powinny zniknąć z półek sklepów monopolowych. Przedstawiciel Polskiego Przemysły Spirytusowego Witold Włodarczyk uważa z kolei, że na poziom spożycia alkoholu w naszym kraju wpływ mają naleciałości z czasów PRL-u. "Kiedyś mieliśmy alkohol na kartki. Mieliśmy mniejszą dostępność alkoholu, a spożycie i tak było większe niż dziś" - ocenia.