Takie oprogramowanie zainstalowali w swoich telefonach w ostatnich dniach na przykład niemal wszyscy członkowie sztabu Andrzeja Dudy: szefowa kampanii Jolanta Turycznowicz-Kieryłło, także była premier Beata Szydło, szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski, szef komitetu wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski. Skąd wiemy, że zainstalowali te komunikatory? Stąd, że wyświetlają one informacje, kto ze znajomych z tego korzysta. Jak działają te komunikatory? To prosto wyglądające oprogramowanie, służące do prowadzenia rozmów przez internet albo do wysyłania sobie szyfrowanych wiadomości. Twórcy tych aplikacji zapewniają, że całość jest bezpieczna i nikt poza nami tego nie przeczyta. Historia uczy, że to nieprawda. Groźne komunikatory Korzystanie przez niemal cały sztab Dudy z tego oprogramowania może być groźne z wielu powodów. Po pierwsze, cała komunikacja sztabu jest przekazywana w ręce prywatnych firm. Kto za nimi stoi? Nie ma pewności. Na przykład rosyjski Telegram, pod który podpięty jest numer Beaty Szydło, oficjalnie jest stworzony przez człowieka, który ukrywa się przed reżimem Władimira Putina. Czy mamy pewność, że ta ucieczka przed Putinem nie jest teatrem? Nie. Jeśli okaże się, że ktoś szpieguje ten program, to zyska dostęp do informacji o działalności sztabu Andrzeja Dudy. Teoretycznie znacznie bezpieczniejszy jest program Signal. Korzystają z niego nawet wojskowi i funkcjonariusze służb bezpieczeństwa. Czy to daje gwarancję bezpieczeństwa? Też nie. Ten program daje za to złudzenie bezpieczeństwa. A to dodatkowo groźne. "To złudzenie całkowitego bezpieczeństwa i prywatności może powodować, że niektóre osoby będą gotowe powiedzieć lub napisać coś więcej, bo będą przekonane że ten komunikator jest bezpieczniejszy niż wysłanie maila, czy SMS-a" - ostrzega analityk cyberbezpieczeństwa Piotr Konieczny z portalu Niebiezpiecznik.pl Najgorsze, że dotyczy to otoczenia prezydenta, czyli najważniejszej osoby w państwie. Łatwiejsze dotarcie Politycy sztabu Andrzeja Dudy nie widzą problemu w tym, że korzystają z prywatnych, niby tajnych komunikatorów do szyfrowanej komunikacji. Tłumaczą, że żadnych tajnych informacji sobie tymi komunikatorami nie przekazują. Jedynie prywatne. RMF FM zapytało o to szefa komitetu wykonawczego PiS Krzysztofa Sobolewskiego, członka sztabu Andrzeja Dudy: Krzysztof Sobolewski: Jaki mam widzieć w tym problem, skoro komunikator jest ogólnodostępny. Więc po prostu korzystam. RMF FM: Ale nie wiemy, czy jest bezpieczny. Krzysztof Sobolewski: Nie wiem, czy którykolwiek jest bezpieczny, ale korzystam. Nie mam nic do ukrycia, więc czemu mam nie korzystać? Jednak eksperci od spraw bezpieczeństwa twierdzą, że jest się czego obawiać. Jeżeli poprzez komunikatory omawiane są szczegóły kampanii, to mogą one trafić w ręce obcych służb. Jeśli natomiast na przykład Krzysztof Sobolewski korzysta z komunikatora do rozmów z przyjaciółmi i rodziną, to może tam zdradzić informacje dotyczące swojego życia prywatnego. Gdzie jego dzieci się uczą, jak spędza czas wolny, z kim i po co się spotyka, jak wygląda jego życie osobiste. Dla obcych służb takie informacje są na wagę złota. Mogą umożliwić łatwiejsze dotarcie do osoby z najbliższego aktualnie otoczenia Andrzeja Dudy. Ochrona prezydenta bije na alarm RMF FM rozmawiało nieoficjalnie z funkcjonariuszami Służby Ochrony Państwa. Także z wysoko postawionymi urzędnikami, odpowiadającymi za cyberbezpieczeństwo kraju. Wszyscy ostrzegają, że to niezwykle groźne zjawisko. Skoro cały sztab Dudy posiada komunikatory, to możliwe że za ich pośrednictwem ustala przebieg kampanii. Jeżeli opisują tam gdzie i o której pojawi się Andrzej Duda, to może okazać się to zdradzaniem trasy przejazdu najważniejszej osoby w państwie. Funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa zawsze ukrywają gdzie i o której będzie jechał prezydent. W tym przypadku sztabowcy Andrzeja Dudy potencjalnie mogą narażać go na niebezpieczeństwo. RMF FM poprosiło o komentarz rzecznika SOP. Stwierdził, że o szczegółach zabezpieczenia nie może mówić. O wypowiedź poproszono również rzecznika Koordynatora Służb Specjalnych. Odpowiedź jeszcze nie nadeszła. Krzysztof Berenda Opracowanie: Arkadiusz GrochotCzytaj na RMF24.pl