Radosław Śmigulski odpiera zarzuty ministra. Przywołał raport NIK

Oprac.: Dawid Szczyrbowski
Bartłomiej Sienkiewicz zapowiedział wniosek do prokuratury, dotyczący nadużyć byłego dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Na zarzuty odpowiedział Radosław Śmigulski. W oświadczeniu zaznaczył, że oskarżenia o wykorzystywanie środków publicznych w celach prywatnych są nieprawdziwe. Powołał się także na raport Najwyższej Izby Kontroli.

Zapowiedź Bartłomieja Sienkiewicza doczekała się reakcji byłego szefa Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (PISF). Minister zapowiedział złożenie wniosku do prokuratury. Tłumaczył, że działania Radosława Śmigulskiego były niezgodne z prawem.
- Z pieniędzy PISF-u były opłacane prywatne rozprawy sądowe, adwokaci w prywatnych sprawach pana Śmigulskiego - przekonywał polityk.
Radosław Śmigulski odpowiedział ministrowi
Były szef Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Radosław Śmigulski wydał w tej sprawie oświadczenie. Zarzucił w nim kłamstwo Sienkiewiczowi. "Nie jest prawdą, że środki PISF były wydatkowane w prywatnych procesach sądowych" - przekonuje.
Jak zaznaczył, wszelkie sprawy sądowe opłacane ze środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej dotyczyły działania instytucji i jej organów.
Radosław Śmigulski odrzucił również zarzut płacenia z prywatnej karty kredytowej Instytutu. "Kartami służbowymi opłacane były hotele, bilety lotnicze moje oraz pracowników PISF, kolacje i spotkania lobbystyczne i integracyjne dla grup od kilku do kilkuset osób, w których uczestniczyli przedstawiciele branży filmowej" - zapewnił.
Były szef PISF odniósł się również do informacji Bartłomieja Sienkiewicza w sprawie "odzyskania siedmiu milionów złotych" przez resort kultury i dziedzictwa narodowego. - Pan dyrektor Śmigulski uznał, że nie musi odprowadzać (tych środków - red.) - podkreślał polityk PO.
"Informuję, że kwota ta stanowiła środki pomocowe (przyznane na podstawie ustawy o finansowym spieraniu produkcji audiowizualnej), niewykorzystane przez jednego z producentów, które moją decyzją wróciły do puli dla innych projektów" - napisał Śmigulski.
Dodał, że ministerstwo zażądało zwrotu tych pieniędzy, co spowodowało częściową utratę finansowania polskiej produkcji filmowej. Podjęta przez resort kultury decyzja - zdaniem Radosława Śmigulskiego - miała doprowadzić do "braku wpływu do polskiej gospodarki ok. 24 mln złotych".
Na swoją obronę były szef PISF przywołał pozytywną ocenę, jaką Polski Instytut Sztuki Filmowej otrzymał z Najwyższej Izby Kontroli. Raport dotyczył działalności instytucji w latach 2017-2024.
Ruch ministra w sprawie szefa PISF
Bartłomiej Sienkiewicz podczas konferencji prasowej podał konkretne kwoty, jakie miały być płacone z karty kredytowej PISF. Chodzi m.in. o transakcje w klubie w Los Angeles oraz Mumbaju.
- Pan Śmigulski posługiwał się kartą służbową PISF-u za pieniądze publiczne. Wymienię kwoty, jakie zostały użyte przez ostatnie trzy lata: w 2022 roku 760 tys. złotych, w 2023 roku - 830 tys., a w te trzy miesiące tego roku pan Śmigulski wydał z karty służbowej 350 tys. do dnia odwołania - wskazywał współpracownik Donalda Tuska.
- Mamy do czynienia ze skandalem. (...) Te naruszenia są poważne, bezsporne, udowadnialne w sposób jasny i oczekuję, że to nie będzie długo trwało - zaznaczył minister.
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!