Prezydencki thriller
Zła lekcja demokracji demoralizująca obywateli, partyjna gra o władzę, wiele hałasu o nic - to tylko niektóre komentarze po wczorajszym telewizyjnym orędziu prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
PiS i prezydent zafundowali nam w poniedziałek polityczną burzę. Ostatecznie jednak kadencja Sejmu nie została skrócona:
Zdaniem socjologa Andrzeja Zybertowicza z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, bracia Kaczyńscy, fundując nam wielogodzinny thriller polityczny z happy endem, sięgnęli do wzorców znanych z III Rzeczpospolitej: - Nauczyli się dobrze grać według zasad III RP i dobrze wiedzą, że w polityce trzeba działać na kilku poziomach - jest poziom komunikacyjny; komunikowanie opinii publicznej. W tym wypadku to był komunikat - urząd prezydenta jest istotny, prezydent jest istotnym podmiotem w polskiej polityce. Komunikat do półkoalicjantów - LPR i Samoobrony - zobaczymy, jak bardzo zależy wam, aby zostać w grze:
To polityczne wiele hałasu o nic było zapewne starannie zrealizowanym scenariuszem, który miał pomóc braciom Kaczyńskim zdyscyplinować Samoobronę i LPR. Partie, choć podpisały pakt stabilizacyjny z PiS-em, to miały ochotę poprzeć podatkowe pomysły Platformy Obywatelskiej. Stąd i zamierzenie, a w efekcie aneks do paktu, w którym obie partie zobowiązały się nie popierać poprawek zgłoszonych przez opozycję.
- To, co panowie dziś zrobiliście, w porównaniu do celu, który chcieliście osiągnąć, było niewłaściwie i niszczące dla normalnego ładu demokratycznego - mówił Jan Rokita z PO. Jerzy Szmajdziński z SLD dodawał z kolei: - Jarosław Kaczyński musi pamiętać, że umowy i aneksy do umów podpisywane w warunkach przymusu nie są ważne. I to, że nie są ważne Jarosław Kaczyński bardzo szybko się przekona.
Jeśli podobnego zdania są liderzy Samoobrony i LPR, to polityczna karuzela znów zakręci nam w głowach...
RMF/INTERIA