Politycy o sprawie abp. Wielgusa
Według ministra Przemysława Gosiewskiego przedstawiciele władzy są w trudnej sytuacji w związku ze sprawą abpa warszawskiego Stanisława Wielgusa, uznanego przez kościelną i świecką komisję za współpracownika specsłużb PRL.
Gosiewski (PiS), a także szef kancelarii prezydenta Aleksander Szczygło, wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO), Jerzy Szmajdziński (SLD), Janusz Maksymiuk (Samoobrona) i Marek Sawicki (PSL) rozmawiali o tej sprawie w sobotę w radiowym "Śniadaniu w Trójce".
W opinii Gosiewskiego, mamy do czynienia z wielką tragedią, bo abp Wielgus jest także cenioną postacią świata nauki i uznanym autorytetem. - W PRL życiorysy były bardzo trudne. Zabrakło mi tego, że gdy sprawa stała się publiczna, nie padło słowo "przepraszam" - mówił minister. Dodał, że mimo iż to słowo nie padło, to właśnie za przeprosiny uznał piątkową odezwę hierarchy wyrażającego skruchę, proszącego o przebaczenie i o przyjęcie go w Archidiecezji.
Szczygło podkreślał, że Konkordat między Polską a Stolicą Apostolską podkreśla rozdzielność państwa od Kościoła, a obsada biskupich urzędów to autonomiczna decyzja Watykanu. - To zdarzenie paradoksalnie może pokazać, jak trudna była przeszłość w PRL. Ten bardzo szeroki przekaz medialny może uświadomić Polakom jak było naprawdę i to może być ozdrowieńcze - powiedział.
Według Komorowskiego w całej sprawie, którą uznaje on za temat przykry i smutny dla każdego Polaka czującego się cząstką Kościoła, nastąpił bardzo poważny krok naprzód, oczekiwany przez ogromną część społeczeństwa, gdy arcybiskup wydał piątkową odezwę. Komorowski uważa zarazem, że w czasie niedzielnego ingresu do Archikatedry Warszawskiej, nowy metropolita powinien skorzystać ze znanej w polskim kościele publicznej spowiedzi.
Maksymiuk podkreślał zaś, że w Polsce osoby duchowne - i to każdego wyznania - nie podlegają ustawie lustracyjnej. - Ujawnianie dokumentów o osobach nie podlegających lustracji jest sprzeczne z prawem - dodał oceniając, że w sprawie abp. Wielgusa mieliśmy do czynienia z dziką lustracją, bo jest to sprawa w pierwszej kolejności dla kościelnych komisji.
Z opinią o dzikiej lustracji zgodził się Szmajdziński. Podkreślił, że papież Benedykt XVI już raz poparł abp. Wielgusa, gdy po ogłoszeniu tej nominacji pojawiły się pierwsze doniesienia na temat nowego metropolity, i nadal papież swoją decyzję podtrzymuje. - Administracja watykańska słynie w świecie ze swej organizacji - dodał.
Sawicki uważa natomiast, że w tej sprawie media brylują w biciu się w cudze piersi i szukaniu win u innych, a niedługo może się okazać, że niektórzy dziennikarze mają podobne problemy jak abp Wielgus. Poseł PSL uznał, że należy wyjaśnić, czy księdzu Wielgusowi układającemu się z tajnymi służbami PRL chodziło o małostkową chęć robienia kariery, czy też robił to za wiedzą i zgodą swych duchownych zwierzchników.
INTERIA.PL/PAP