Platforma boi się spotów PiS
W sztabie PO powstał już specjalny zespół szybkiego reagowania, który ma błyskawicznie opracowywać odpowiedzi na reklamówki Prawa i Sprawiedliwości, donosi "Rzeczpospolita".
Jak wynika z informacji "Rz", na czele komórki monitorującej telewizyjne działania PiS stanął Paweł Olszewski, rzecznik Parlamentarnego Klubu PO. Dopytywany o to, mówi jedynie: "Jak się pojawią reklamówki PiS, to będziemy oczywiście na bieżąco reagować. Na razie się tym nie zajmujemy".
W nieoficjalnych rozmowach politycy Platformy nie kryją obaw związanych ze spotową ofensywą PiS.
"Prawda jest taka, że wszyscy liczyli na to, iż zapisany w kodeksie wyborczym zakaz emisji płatnych spotów wyborczych zostanie jednak utrzymany" - mówi "Rz" osoba zaangażowana w przygotowanie kampanii Platformy.
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który w lipcu stwierdził, że zakaz emisji reklamówek telewizyjnych narusza ustawę zasadniczą i uchylił ten zapis, zaskoczył więc PO.
"Wydawało się, że problem będzie z głowy, bo z telewizją trzeba się będzie borykać tylko przez ostatnie dwa tygodnie kampanii, gdy ruszą bezpłatne audycje wyborcze" - skarży się inny sztabowiec Platformy. "Nagle okazało się, że trzeba będzie się z nim zmierzyć podczas całej kampanii. A wiadomo, iż PiS potrafi celnie zaatakować spotami" - dodaje.
W partii Donalda Tuska wszyscy doskonale pamiętają reklamówki konkurencji z 2005 r. z mdlejącymi pluszakami i znikającym z lodówki jedzeniem. Była to odpowiedź PiS na wysuniętą przez PO propozycję podatku liniowego. Według wielu specjalistów od marketingu politycznego spot ten w znacznym stopniu przyczynił się do późniejszej porażki wyborczej partii Donalda Tuska.
Więcej na ten temat w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".
Rzeczpospolita