"Nie zajmuję się szczegółowo tym, czyja twarz będzie ozdabiała, albo - jak powiedzą złośliwi - szpeciła plakaty czy billboardy. Ja nie lubię siebie oglądać na plakatach i billboardach, więc trzeba będzie mnie zmusić torturami, żebym się w ten wizerunkowy, czysto reklamowy sposób angażował" - powiedział Tusk na czwartkowej konferencji prasowej. Dopytywany, czy oznacza to, że nie będzie go na billboardach, Tusk odparł, że są ważniejsze sprawy niż to, czy jego "buzia będzie na plakatach". "Dowiecie się pewnie wtedy, kiedy ja się dowiem, ale wydaje mi się to mało prawdopodobne. Są ładniejsze twarze w Platformie Obywatelskiej" - ocenił szef PO. Tusk zadeklarował, że w kampanii będzie preferował bezpośrednie spotkania z wyborcami. "Jeśli chodzi o spotkania z ludźmi - to jak najwięcej, w ramach możliwości" - zapowiedział premier. Tusk deklarował pod koniec lipca, że będzie namawiał swoich kolegów z PO, by w kampanii wyborczej zrezygnowali z korzystania z billboardów. Przyznał jednocześnie, że chciałby, aby jego partia miała takie same szanse w wyborach jak konkurencja. We władzach partii opinie w sprawie wykorzystania billboardów są podzielone. Posłowie PO nie kryją, że niezręcznie jest im korzystać z billboardów - po tym jak walczyli w Sejmie o wprowadzenie zakazu ich stosowania (zakaz ten zakwestionował potem Trybunał Konstytucyjny). Wiedzą jednak, że rezygnacja z reklamy na billboardach zmniejsza szanse partii w wyborach - stąd decyzja zarządu partii, aby to sztab wyborczy zajął stanowisko w tej sprawie.