Piotr Gliński bronił gabinetu szefa PAP własnym ciałem. "Nie ustąpimy!"
Piotr Gliński nie dopuścił nowego szefa PAP Marka Błońskiego do gabinetu prezesa. "Miała tu miejsce próba siłowego przejęcia instytucji" - napisał w mediach społecznościowych były minister w rządzie PiS. Polityk blokował drzwi własnym ciałem.

"'Silni panowie', którzy próbowali wtargnąć do PAP, nie mają powołania Rady Mediów Narodowych, która jest jedynym organem w Polsce do powoływania zarządów i rad nadz. mediów publicznych. Jawne łamanie prawa spotyka się z legalnym oporem w postaci interwencji obywatelskiej-poselskiej" - napisał na platformie X Piotr Gliński, były minister kultury i dziedzictwa narodowego.
Do gabinetu przy ulicy Brackiej w Warszawie próbował dostać się nowy prezes PAP Marek Błoński. Jak podawali obecni na miejscu dziennikarze, Gliński bronił wejścia do gabinetu. Doszło do przepychanek.
Po godzinie 14 Gliński napisał w mediach społecznościowych: "Jestem w gabinecie prezesa PAP. Miała tu miejsce próba siłowego przejęcia instytucji. Wtargnęło tu 4 panów bez żadnych legalnych podstaw. Używają siły fizycznej. Nie ustąpimy! Białoruś!".
Interia próbowała skontaktować się z Markiem Błońskim, jednak nie odbierał telefonu.
Nowy prezes PAP
Trzęsienie ziemi w mediach publicznych zostało wywołane decyzją nowego ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Bartłomiej Sienkiewicz 19 grudnia odwołał dotychczasowe władze TVP, Polskiego Radia i PAP.
Śląski dziennikarz Marek Błoński ma zastąpić na stanowisku prezesa PAP Wojciecha Surmacza. Według naszych ustaleń były i obecny szef PAP byli skonfliktowani.
Marek Błoński to jeden z najbardziej doświadczonych dziennikarzy Polskiej Agencji Prasowej. Pracuje w niej od ponad 20 lat, zajmując się głównie tematyką gospodarczą. Był m.in. szefem katowickiego oddziału PAP oraz zastępcą redaktora naczelnego PAP Media.
Pracownicy PAP, z którymi rozmawiała Interia, podkreślają, że Błoński "zna problemy od wewnątrz".
Nasi rozmówcy dodają, że Marek Błoński mocno spierał się z poprzednim prezesem Wojciechem Surmaczem. Kością niezgody była m.in. wycofana depesza dziennikarza, w której w której prof. Małgorzata Myśliwiec komentowała wyniki spisu powszechnego w kontekście deklaracji narodowości śląskiej.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!