Pięć lat temu zmarł prezydent Gdańska Paweł Adamowicz
14 stycznia mija pięć lat od tragicznej śmierci prezydenta Gdańska. Paweł Adamowicz został zaatakowany przez Stefana W. podczas finału WOŚP przy Targu Węglowym. Mimo reakcji służb oraz pilnej operacji samorządowiec zmarł.

Do ataku na Pawła Adamowicza doszło kilka minut po godz. 20 w trakcie corocznego "Światełka do Nieba" w ramach finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
- Gdańsk jest szczodry, Gdańsk dzieli się dobrem, Gdańsk chce być miastem solidarności - powiedział samorządowiec ze sceny ustawionej w centrum miasta. Chwilę później na scenę wkroczył 27-letni Stefan W., wcześniej karany za rozboje. Kilkukrotnie ugodził polityka nożem.
Do tragicznych wydarzeń z tamtego dnia wróciła minister Agnieszka Buczyńska, która jako ostatnia rozmawiała z Pawłem Adamowiczem. Ówczesna organizatorka finału WOŚP przyznała, że tuż po ataku najważniejszą kwestią była ewakuacja uczestników.
- Wyprowadzaliśmy ludzi ze sceny i zobaczyłam, że prezydent siedzi na tzw. case'ie, czyli skrzynce, w której przewozi się sprzęt techniczny. Podeszłam do niego, widziałam, że trzyma się za brzuch, zapytałam go, jak się czuje, powiedział mi: "Agnieszka, nie za bardzo" - opowiadała świadek zdarzeń w "Debacie Dnia" Polsat News. Buczyńska dodała, że kiedy ponownie zobaczyła prezydenta, to był już moment reanimacji.
Walka o życie Pawła Adamowicza. "Do kliniki przyjechał na granicy życia i śmierci"
- Mnie się wydawało, że to były minuty. Kiedy już po czasie powiedziano, że to była kwestia kilkudziesięciu sekund, nie chciało mi się w to wierzyć. Pamiętam każdy detal. I myślę, że nie tylko ja, że każda z tych osób, która na tej scenie stała wtedy, że to w nas zostanie do końca życia - powiedziała minister.
Po reanimacji Paweł Adamowicz trafił do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego, gdzie przeszedł kilkugodzinną operację. Nie przyniosła ona jednak pozytywnego rezultatu, lekarze poinformowali o śmierci samorządowca. Ówczesny minister zdrowia na antenie Polsat News relacjonował walkę zespołu medycznego o życie Adamowicza.
- Musimy sobie uświadomić, że świętej pamięci Paweł Adamowicz doznał potwornych urazów. To nie było skaleczenie, przecięcie. Serce, jelita, śledziona, przepona, wszystko zostało uszkodzone w wyniku brutalnego ataku. Do kliniki przyjechał na granicy życia i śmierci - mówił Łukasz Szumowski.
Lekarz dodał, że w trakcie operacji Adamowiczowi przetoczono 20-30 litrów krwi. - A człowiek ma 5-6 litrów krwi - wyjaśnił.
Za zabójstwo Adamowicza W. został nieprawomocnie skazany w marcu 2023 roku na karę dożywotniego pozbawienia wolności. W przyszłym tygodniu ruszy przed sądem proces apelacyjny.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!