- Biuro RPO wystąpiło do PZPN z prośba o wskazanie podstawy prawnej, na której wymaga się od osób, kupujących bilety informacji, czy te osoby są, czy nie są zaszczepione - poinformował prof. Wiącek. Potrzebna odpowiednia ustawa Rzecznik pokreślił, że trzyma się standardu konstytucyjnego. - Informacja o tym, czy się jest zaszczepionym, jest tzw. daną wrażliwą. Zgodnie z konstytucją i przepisami prawa UE, jest potrzebna wyraźna podstawa prawna, żeby kogoś o to zapytać - tłumaczył i dodał, że "w tej chwili takiej podstawy prawnej nie ma". Prof. Wiącek przypomniał, że w rozporządzeniach są limity zawierające proporcje między zaczepionymi i niezaszczepionymi, nie ma natomiast przepisów, które pozwalałyby na stosowanie takich ograniczeń. - Nie stworzono podstawy prawnej, żeby żądać tego typu informacji. Taka podstawa prawna powinna być sformułowana w ustawie - zaznaczył i stwierdził, że "ta luka prawna powinna być przedmiotem debaty w parlamencie". Istotna kwestia zdrowia publicznego Prowadzący program Bogdan Rymanowski zapytał o sytuacje, w których niezaszczepieni uczniowie nie mogą brać udziału w zajęciach. - To jest naruszenie zasady równości - podkreślił Wiącek. - Można obywateli różnicować, ale nie w zależności od tego, czy ktoś jest szczepiony, czy nieszczepiony, tylko w zależności od tego jakie stwarza zagrożenie dla zdrowia publicznego - wyjaśnił. - Kryterium zaszczepienia i niezaszczepienia nie znajduje podstaw i w każdym takim przypadku, jeśli trafi do mnie skarga, to ja interweniuję - podkreślił. Należy uchwalić ustawę, w której jednoznacznie uregulowana zostanie kwestia "zróżnicowania ludzi - jakie, kto stwarza zagrożenie z punktu widzenia zdrowia publicznego".