Od PO-PiS-u do moheru
Kaczyzm, moherowe berety czy lepperiada - to słowa, które chyba już na dobre zagościły w polskim języku. Używają ich nie tylko zwykli zjadacze chleba, ale także politycy, dziennikarze, ludzie show-biznesu.
Ich wytłumaczenie można znaleźć w internetowych słownikach i encyklopediach. W komentarzach internautów aż się od nich roi.
Nadszedł kaczyzm
Jako pierwsza słowa "kaczyzm" publicznie użyła posłanka SLD, Joanna Senyszyn podczas majowej debaty na temat skrócenia kadencji Sejmu RP. W swoim przemówieniu powiedziała wtedy: "Nadchodzi kaczyzm", co wywołało na sali śmiech i oklaski.
Teraz "kaczyzm" doczekał się już nawet definicji. Jak podaje Wikipedia, określenie to "wyraża obawy przeciwników politycznych PiS-u i określa wizję państwa przedstawianą przez tę partię. Braciom Kaczyńskim ich przeciwnicy zarzucają nadmierny konserwatyzm, nietolerancyjność, nacjonalizm oraz wskazują ideowe powiązania z radykalnym skrzydłem polskiego Kościoła katolickiego. (...) Słowo, przez podobne brzmienie, ma się kojarzyć z pojęciem faszyzmu".
Oprócz "kaczyzmu" ostatnie wybory parlamentarne i prezydenckie przyniosły nam także inne "ptasie" słowa. Przyczynili się do tego nie tylko bracia Kaczyńscy, ale także ich kontrkandydat, Donald Tusk, kojarzony - ze względu na swoje imię - z kaczorem Donaldem. I tak jedni mówili: "Ja wybieram Kaczorów"; inni: "Nie głosuję na Kwaczki i Półtuski"; jeszcze inni, że "z dwóch kaczorów wolą Donalda". Popularne było także hasło: "Głosujcie na kaczorów, reszta to bydło". Polacy wzięli je sobie do serca i tak w krótkim czasie powstała....
Moherowa koalicja
Takim sformułowaniem określono nieformalne porozumienie PiS, LPR, PSL i Samoobrony. "Polska nie jest skazana na moherową koalicję" - mówił Donald Tusk podczas debaty sejmowej nad exposé premiera Marcinkiewicza.
Jednak zanim powstała "moherowa koalicja", istniały "moherowe berety". Określenie to nawiązuje do popularnego wśród starszych kobiet nakrycia głowy. Wzór typowego przedstawiciela "moherowych beretów" to właśnie osoba w starszym wieku, najczęściej kobieta, prezentująca konserwatywne, katolicko-narodowe poglądy, najczęściej słuchaczka Radia Maryja.
"Moherowe berety" doczekały się już nawet swojej piosenki. Wyśpiewuje ją zespół Big Cyc:
"Załóż babciu beret
Moherowy jest twój
Jak w każdą niedzielę
Znowu dziś ruszysz w bój (...)
Moherowe berety - panują nad światem
Moherowe berety - zaczynają krucjatę
Moherowe berety - zwycięstwo i władza
W moherowym berecie, będzie lepiej na świecie".
Pole do PO-PiS-u
Zanim powstała "moherowa koalicja", cała Polska liczyła na koalicję, ale "PO-PiS-ową". Nagłówki gazet i tytuły w portalach internetowych krzyczały: "Będzie PO-PiS-owy rząd", "Co wyjdzie z PO-PiS-u", "Polacy chcą PO-PiS-u"... itd. Aż w końcu dostaliśmy "PO-PiS-ową kłótnię" i na politycznej arenie został tylko PiS. Skrót ten powoduje iście "PO-PiS-owe" słowotwórstwo szczególnie wśród internautów. Mamy więc: "PiSuary", "PiSiory", "PiSmaki", "PiSklęta". W jednym ze swoich programów rozrywkowych Szymona Majewski roztaczał nawet wizję tego, co "PiS da lub nie da".
Słów, szczególnie tych mniej cenzuralnych, zaczynających się na "pis..." nie brakuje, dlatego pole do PO-PiS-u jest duże.
Pomysłowy jak Polak
Polacy uwielbiają dworować sobie z władzy i polityków. Robią to zarówno zawodowi kabareciarze, jak i zwykli ludzie. Uwielbiamy tworzyć nowe, krótkie słowa, którymi możemy określać naszą szarą rzeczywistość.
O ekspansji Samoobrony i wpływie jej przywódcy Andrzeja Leppera na politykę mówimy jako o "lepperyzmie" czy wręcz "lepperiadzie".
Prezydent Aleksander Kwaśniewski doczekał się określenia "prezio". Przez długi czas w obiegu było słowo "pierwszy" - to ktoś, na kogo miał się powoływać Jan Kulczyk w rozmowie z rosyjskim szpiegiem, Władimirem Ałganowem. Od tamtego czasu okazało się, ze w Polsce nikt nie jest i nie chce być "pierwszym".
W politycznej nowomowie pojawiło się też "zero", którym to słowem Leszek Miller określił Zbigniewa Ziobrę podczas obrady komisji ds. Rywingate.
Znając zaś polskich polityków, można się spodziewać, że szykują nam jeszcze niejedną niespodziankę, która nie pozwoli zubożeć naszemu słownictwu...