- Jeżeli chodzi o postępowanie w sprawie katastrofy w ruchu lądowym, to trwają intensywne prace w tej sprawie. Zarówno prokuratorzy, jak i funkcjonariusze policji bardzo intensywnie pracują, wykonują czynności procesowe na bieżąco - przekazał na konferencji prasowej w piątek prok. Mariusz Duszyński. - Właśnie zostało złożone zażalenie w Sądzie Rejonowym w Gdańsku. Nie chciałbym odnosić się do tego zażalenia, jeżeli chodzi o samą treść. To sąd rozpoznający zażalenie będzie się zapoznawał z argumentacją przedstawioną przez prokuratora i zdecyduje, czy utrzyma w mocy wydane postanowienie sądu pierwszej instancji, czy może uchyli i zastosuje - zgodnie z naszym wnioskiem - środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania wobec podejrzanego - wyjaśnił. Karambol na S7. Prokuratura złożyła zażalenie na decyzję sądu Rzecznik został zapytany przez dziennikarzy o to, dlaczego prokurator uważa, że podejrzany powinien zostać tymczasowo aresztowany. Przedstawiciel prokuratury nie chciał jednak bezpośrednio odnieść się do treści zażalenia. Chodzi o to, że w niedzielę prokuratura złożyła do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanego na okres trzech miesięcy, lecz sąd go nie uwzględnił. Zamiast tego organ zdecydował o dozorze policji - 37-latek musi zatem siedem razy w tygodniu stawiać się na wskazanym komisariacie policji. S7. Nowe informacje w sprawie karambolu. Jest ruch prokuratury Przypomnijmy: karambol miał miejsce w piątek 18 października około godziny 23:15 w Borkowie. Ciężarówka wjechała wówczas w auta osobowe, które stały w korku na remontowanym odcinku trasy S7. W zdarzeniu brało udział 21 pojazdów - 18 osobowych i trzy ciężarowe. Kilka aut stanęło w ogniu, ale pożar szybko opanowano. W kulminacyjnym momencie w akcji brało udział 100 osób z różnych służb. Droga S7 była zablokowana przez całą noc. W wyniku wypadku zginęły cztery osoby, a 19 zostało rannych. 15 osób trafiło do okolicznych szpitali. Wszystkie ofiary wypadku to dzieci, które wracały do domu z meczu - zginęli dwaj chłopcy wieku 7 i 10 lat, 9-letnia dziewczynka i jej 12-letni brat. W sobotę zatrzymano 37-latka, który ciężarówką wjechał w auta osobowe i tym samym miał doprowadzić do karambolu. Wiadomo, że 37-latek nie był pod wpływem substancji psychoaktywnych. Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu wielkich rozmiarów, w wyniku której śmierć poniosły cztery osoby, a 15 zostało rannych. Grozi mu nawet do 15 lat więzienia. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!