Jak napisano w komunikacie resortu rolnictwa, ostatnio pojawiły się informacje na temat nieprawidłowości w resorcie rolnictwa. Posłowie PO Dorota Niedziela i Kazimierz Plocke przedstawiali je podczas specjalnej konferencji prasowej, a były minister Marek Sawicki z PSL publicznie formułował zarzuty pod adresem ministra Ardanowskiego. "Jestem politykiem i jestem odporny, ale boli mnie, że zarzuty wprowadzające opinię publiczną w błąd stawiają politycy, ludzie, którzy przez osiem lat tworzyli koalicję PO-PSL i odpowiadali za rolnictwo" - podkreślił minister. Szef resortu rolnictwa odniósł się m.in. do skupu jabłek prowadzonego przez firmę Eskimos. "Kogo boli, że kilkaset milionów złotych trafiło do polskich sadowników" - pytał. Poinformował, że "według dokumentów przedstawionych przez KOWR, zabezpieczenia sądowe, zastawy udzielone przez firmę, przewyższają zdecydowanie udzielone jej gwarancje kredytowe". "Państwo nie ma możliwości ani narzędzi do prowadzenia skupu interwencyjnego, ale dzika prywatyzacja z lat dziewięćdziesiątych funkcjonuje do dziś i każda próba przełamania tego monopolu spotyka się z ogromnym sprzeciwem" - stwierdził. Dodał, że "zachodnie firmy +stawały na głowie+, aby nie dopuścić do skupu jabłek, ale państwo nie dopuści do okradania rolników i temu też służą wprowadzone ostatnio przepisy". Ardanowski odniósł się także do odejścia z funkcji wiceministra rolnictwa senatora Tadeusza Romańczuka. Poinformował, że prosił senatora o podjęcie się obowiązków sekretarza stanu w MRiRW ze względu na jego ogromną wiedzę na temat rynku mleka i doświadczenie menedżerskie. "Odszedł, aby pomóc spółdzielni, aby przezwyciężyć problemy z uregulowaniem zobowiązań wobec rolników dostarczających mleko do zakładu" - wyjaśnił Ardanowski. Odpowiedział też na zarzuty dotyczące hodowli koni arabskich i kondycji finansowej państwowych stadnin. "Nie ma już i nie będzie takich cen, jakie były kilka lat temu. Dziś rynek konia arabskiego jest zupełnie inny i fachowcy doskonale o tym wiedzą" - stwierdził minister, przypominając, że wśród jego doradców w sprawach koni są również niektóre osoby odwołane wcześniej ze stanowisk. Za nieuprawnione uznał Ardanowski zestawianie ubiegłorocznej sytuacji finansowej stadniny w Janowie Podlaskim z sytuacją z rekordowego roku. Zwrócił przy tym uwagę, że znaczny wpływ na straty miała ubiegłoroczna susza. Zaznaczył, że państwowe gospodarstwa nie mogą otrzymywać pomocy suszowej, a dopłaty dla ich są niższe niż te, które otrzymują rolnicy. "Utrzymanie zasobów genowych, do czego zobowiązane jest państwo, jest niedochodowe. Dlatego stadniny wspomagane są dochodami z gospodarstw rolnych, co akurat uważam za bardzo dobry pomysł ministra Sawickiego" - stwierdził szef resortu rolnictwa. Odniósł się również do zarzutów byłego ministra Marka Sawickiego dotyczących spółki Elewarr. "Stawianie mi zarzutu o zakup elewatora w Koronowie jest chybiony. Ponadto zewnętrzny audyt badający zasadność przejęcia przez Elewarr udziałów wykazał, że jest to dobra inwestycja" - poinformował minister. Zdaniem Ardanowskiego, nadzór Sawickiego nad Elewarrem, którym kierował jego partyjny kolega Andrzej Śmietanko, "był bardzo zły". Dodał, że "wobec dwóch osób prowadzone postępowanie zakończyło się ich dobrowolnym poddaniem się karze, a proces dotyczący trzeciej osoby jeszcze trwa". "Może ten atak na Elewarr jest wynikiem tego, że tak boli totalną opozycję, że może on być stabilizatorem na rynku zbóż" - pytał Ardanowski. Jak dodał, "nie jest prawdą, że za czasów ministra Sawickiego ta firma nie miała strat. W 2014 r. wyniosły one ponad 6,3 mln zł".