Miller kończy
W ciągu ostatniego tygodnia premier Leszek Miller zapowiedział, że nie będzie kandydował na prezydenta ani do Parlamentu Europejskiego. 2 maja ma zrezygnować z funkcji szefa rządu - czy tak się stanie?
Po 30 miesiącach rządów, 2 maja Leszek Miller ma rozstać się z teką premiera. Czy się faktycznie rozstanie? Ostatnio prezydent Aleksander Kwaśniewski sugerował, że jeśli nie uda się zdobyć poparcia dla rządu Marka Belki, to próba jego powoływania mija się z celem.
Liderzy SLD zarzekają się, że głosy o tym, iż Miller nie zamierza podać się do dymisji to tylko plotki. Niektórzy są wręcz oburzeni pytaniem. - Poddawanie pod wątpliwość czy Leszek Miller jest człowiekiem słownym, jest po prostu naruszaniem jego dóbr osobistych - mówi Jerzy Szmajdziński.
Opozycja nauczona wcześniejszymi doświadczeniami ma jednak coraz większe wątpliwości - swego czasu i prezydent, i premier obiecywali przedterminowe wybory wiosną tego roku, ale słowa nie dotrzymali. - Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że dla SLD każda decyzja, która uratuje ten Sejm przed rozwiązaniem, będzie decyzją wartą grzechu - mówi Donald Tusk z PO.
Co na to główny zainteresowany? - Oświadczam, że 2 maja przybędę do pałacu prezydenckiego i na ręce pana prezydenta złożę dymisję rządu - mówi Leszek Miller.
Nie dodaje jednak, że prezydent ma prawo tej dymisji nie przyjmować.
Premier zapowiedział dzisiaj, że nie będzie startował w wyborach prezydenckich. Dodał, że nie wiadomo jeszcze kto będzie kandydatem SLD na prezydenta.
- Ja nie będę kandydował. Pani Kwaśniewska rezygnuje, co czynić będzie rywalizacje wyborczą bardziej zaciętą, gdyż wielu kandydatów ma wyrównane szanse - powiedział Miller w wywiadzie radiowym.
W poniedziałek premier zapowiedział, że nie będzie kandydował do Parlamentu Europejskiego.
Na pytanie, kto z SLD będzie startował w wyborach prezydenckich premier odpowiedział, że decyzja taka jeszcze nie została podjęta. - Trudno mi w tej chwili powiedzieć, nie zastanawiamy się nad tym, decyzja zapadnie znacznie później, w tej chwili SLD jest zajęty kampanią wyborczą do Parlamentu Europejskiego - dodał.
Według premiera, w sprawie afery Rywina, SLD powinno poprzeć raport Anity Błochowiak (SLD). Dodał, że w głosowaniu za raportem Błochowiak upewnił go poniedziałkowy wyrok sądu. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Rywina na 2,5 roku więzienia i 100 tys. zł grzywny za oszustwo. - Przypuszczam, że wyrok sądu wpłynie na postawę wielu posłów. Trudno od niego abstrahować, albo uważamy, że od sądzenia są sędziowie, albo uważamy, że od sądzenia są politycy - powiedział Miller. Premier powiedział, że nie rozmawiał jeszcze w tej sprawie z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, który przekonywał do głosowania za raportem Tomasza Nałęcza (UP). - Nie sądzę, żeby nie wziął po uwagę tego co sąd powiedział - dodał.
Zdaniem Millera, jego błędem jako premiera była zbyt duża bierność w kwestii afery Rywina. - To nie był jeden błąd, ale być może wtedy kiedy zaczęła się sprawa Rywina, i kiedy poparcie dla rządu i SLD zaczęło spadać byłem zbyt bierny. Uważałem, że kiedy komisja śledcza prowadzi pracę to ja powinnam się zachowywać wstrzemięźliwie, nie komentować. Trzeba było od razu walczyć z tym rodzajem propagandy, którą uprawiał pan Ziobro i pan Rokita, którzy nie dociekali prawdy, tylko postawili tezę, że jest okazja, żeby trwale zniesławić SLD i mnie osobiście - powiedział.
INTERIA.PL/RMF/PAP