Macierewicz: Nie ja decyduję o aneksie raportu
To premier i prezydent mają ustawowe możliwości określenia, kiedy przygotowany przez komisję weryfikacyjną WSI aneks do raportu z likwidacji WSI będzie upubliczniony i w jakiej formie - powiedział dziennikarzom w czwartek przewodniczący komisji weryfikacyjnej i szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoni Macierewicz.
Macierewicz, który w czwartek spotkał się z sejmową komisją ds. służb specjalnych, przypomniał, że nie ma jeszcze terminu wyborów, ani decyzji o samorozwiązaniu Sejmu, więc nie można odpowiedzieć na pytanie, czy raport zostanie ujawniony podczas kampanii wyborczej. - Moja rola w sprawie raportu nie sięga do dawania rad panu prezydentowi, kiedy ma go upublicznić. Moja rola sprowadza się do napisania ściśle tajnego raportu. To co się dzieje z nim dalej, nie jest moją decyzją - zaznaczył.
Komisja weryfikacyjna jest gotowa do opublikowania aneksu - powiedział dziennikarzom Macierewicz - ponieważ aneksem może być każdy dokument odnaleziony po publikacji raportu, czy informacja uzyskana po tej dacie, a takie dane komisja każdego dnia uzyskuje.
Powiedział, że istnieją dowody, iż pracujący w wojskowych służbach do niedawna tworzyli parasol ochronny nad strukturami mafijnymi w Polsce. - Tak, istnieją takie dowody - powiedział. Nie chciał jednak ujawnić o jakie dowody chodzi. - Poczekajmy do publikacji raportu, wtedy będzie można to szczegółowo przeanalizować - mówił.
W czwartkowym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Macierewicz mówi, że działanie FOZZ byłoby niemożliwe bez przyzwolenia ministra finansów Leszka Balcerowicza, który według dokumentów służb miał o wszystkim wiedzieć i to aprobować. - Jest prawdą, że Leszek Balcerowicz wydawał akty prawne, które decydowały o tym, jak funkcjonował Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, decydował kto i na jakich warunkach, z jakimi kompetencjami był dyrektorem generalnym FOZZ i nadzorował działanie tego Funduszu - powiedział dziennikarzom Macierewicz. - Dlatego ponosi odpowiedzialność polityczną za jego działalność, powinien też ponosić odpowiedzialność prawną - dodał.
Macierewicz powiedział, że "osobną sprawą jest to, że FOZZ był kierowany przez II Zarząd Sztabu Generalnego, czyli PRL-owski wywiad wojskowy, który decydował o wielu sprawach gospodarczych w PRL-u, i chciał decydować też już po 1989 r."
Przypomniał, że jego informacje o wiedzy Balcerowicza na temat FOZZ pochodzą z "raportów oficerów II Zarządu Sztabu Generalnego, którzy tak twierdzą". - Czy tak było, będzie to przedmiotem badań nie komisji weryfikacyjnej, ale zapewne odpowiednich organów państwowych. Meldunki tych oficerów tak stwierdzają - powiedział.
Przewodniczący komisji weryfikacyjnej powiedział, że informacje komisji nie pozwalają wyjaśnić dziwnych przypadków śmierci osób, które próbowały wyjaśnić sprawę FOZZ, m.in. prezesa NIK Waleriana Pańko - powiedział Macierewicz. - Do dzisiaj nie dysponujemy materiałami pozwalającymi jednoznacznie rozwiązać te sprawy - dodał.
Szef komisji ds. służb specjalnych Paweł Graś (PO) powiedział, że Macierewicz przypomniał, iż to premier i prezydent zdecydują kiedy raport opublikować. - Według mojej prywatnej opinii jestem w stanie założyć się z każdym, że ten aneks pojawi się w kampanii wyborczej - powiedział Graś. Macierewicz nie mówił na jakim etapie jest przygotowywanie raportu - dodał Graś.
Członek komisji ds. służb specjalnych Janusz Zemke powiedział, że jest przekonany, iż aneks będzie uzasadniał tezę: "u zarania III Rzeczypospolitej istniał układ służb specjalnych, biznesmenów, polityków i tak dalej". - Ja zachęcam pana Macierewicza, by przygotował aneks, który będzie się składał z dwóch mocnych słów - wybaczcie i przepraszam za I część raportu - powiedział Zemke.
- Przepraszam za to, że w raporcie wymieniłem wiele nazwisk czynnych oficerów wojskowych służb specjalnych, że znalazły się nazwiska współpracowników tajnych służb, przepraszam za różne brednie, które napisałem o transporterze opancerzonym Rosomak, i wybaczcie. To byłby bardzo dobry aneks - powiedział Zemke.
W jego ocenie, aneks, oczywiście, zostanie ujawniony podczas kampanii wyborczej. - Pan minister od długiego czasu milczy, a jest pracowity, więc ja nie wątpię, że ma urobek, który będzie chciał na kampanię przynieść, nie mam żadnych wątpliwości - powiedział.
Jędrzej Jędrych (PiS) nie sądzi, aby opublikowanie aneksu miało znaczenie dla pracy polskich służb wojskowych za granicą. Jędrych dodał, że nie wie, czy publikacja raportu nastąpi podczas kampanii, czy przed nią, ponieważ nie wie, czy dojdzie do rozwiązania parlamentu i kiedy kampania się zacznie.
Według Marka Biernackiego, zapowiedź publikacji raportu może świadczyć o tym, że ma być on kołem zamachowym kampanii wyborczej. - Ja tylko zakładam, że pan prezydent nie upubliczni tego raportu, bo to jest w jego decyzji. Mam nadzieję, że nie dojdzie do sytuacji, że dla doraźnego celu politycznego będzie się demontowało system bezpieczeństwa państwa - powiedział.
Zdaniem Biernackiego, w naszym politycznym szaleństwie "zapomina się, że jest państwo, że jest system obronny państwa". - Poprzedni raport wskazuje, że bardzo osłabiono nasze aktywa na Wschodzie. Dlatego, mam nadzieję, że do upublicznienia tego aneksu nie dojdzie - mówił. - Ale wojna na przecieki, niszczenie przez przecieki, będzie trwała - dodał poseł PO.
Według Jana Burego (PSL), Macierewicz anonsował już kilka razy, że raport jest gotowy, przygotował go zgodnie ze swoją wiedzą i faktami, a z tym co będzie z nim dalej nie chce mieć nic wspólnego. Bury mówił, że Macierewicz podczas komisji powiedział, iż "on już swoją robotę wykonał, aneks przygotował, raport jest gotowy, a termin i forma, w jakiej zostanie ogłoszony, należy do premiera i prezydenta".
- Wszyscy czekamy, kiedy ta decyzja zapadnie. Ja zakładam, że prezydent i premier będą chcieli, żeby było to przed wyborami, więc pewnie wszyscy tę wiedzę poznamy i to w najbliższych dniach, może tygodniach - dodał Bury.
Macierewicz powiedział, że kończy weryfikację żołnierzy WSI, którzy chcieliby pracować w nowych służbach. - To kilkadziesiąt osób, które musimy jeszcze wysłuchać. Oprócz tego, jest jeszcze grupa osób trzecich, które zeznają przed komisją zgodnie ze znowelizowanymi przepisami - podał.
Powiedział, że wśród spraw, w których słuchane są osoby z zewnątrz, znalazły się "działania Fundacji Grom, pałacu w Samostrzelu i nieprawidłowości z tym związanych".
Fundacja byłych żołnierzy jednostek specjalnych "Grom" powstała w 1997 r. Jej pomysłodawcami byli gen. Sławomir Petelicki (wówczas pułkownik), a jej założycielami byli Gromosław Czempiński, Sławomir Petelicki, Mieczysław Kuras i Jarosław Wasiak. W lutym zmarł jej prezes i współtwórca GROM-u ppłk Leszek Drewniak. W radzie Fundacji zasiada obecny szef komisji ds. służb specjalnych Paweł Graś.
Na stronie internetowej fundacji można przeczytać m.in., że Fundacja pomaga odchodzącym z "Gromu" żołnierzom, wspiera tych, którzy ulegli wypadkom podczas służby, oraz ich rodziny i bliskich osób, które zmarły, pomaga też "Cichociemnym" - spadochroniarzom Armii Krajowej. Fundacja organizuje też szkolenia dla młodzieży i specjalistów z zakresu działań specjalnych, ochrony osób i mienia, sportów obronnych.
Graś pytany czy zna jakieś nieprawidłowości w Fundacji "Grom" powiedział, że "żadnych nieprawidłowości nie było". Zaznaczył, że gdyby jakieś informacje o prywatnej Fundacji pojawiły się w raporcie z weryfikacji WSI, byłoby to dziwne. "Nie widzę związku" - dodał.
Powiedział, że być może zainteresowanie Macierewicza budzi jego udział w radzie tej Fundacji. - Jestem dumny, że od 1998 r. miałem okazję pracować na rzecz Gromu, jako doradca premiera mogłem funkcjonować przy różnych operacjach przez tą formację prowadzonych. Jestem dumny, że od tego czasu zostało mi wiele przyjaźni - powiedział.
- Żołnierze tej formacji darzą mnie do dziś szacunkiem, do dziś jestem z nimi w stałym kontakcie. Żałuję, że nie mogłem ich odwiedzić w Afganistanie (niedawno była tam dwuosobowa delegacja komisji ds. służb specjalnych - przyp. red.) i jestem dumny, że jakiś czas temu zaprosili mnie, bym zasiadał w radzie Fundacji - powiedział.
Pochodzący z XVII w. pałac w Samostrzelu koło Nakła nad Notecią przed wojną był własnością rodziny Bnińskich. Po wojnie przejęło go państwo. Najpierw mieściła się tam szkoła rolnicza, potem pałac przejęło ministerstwo kultury, później pałac popadł w ruinę. Kilka lat temu sąd uznał prawo własności rodziny Bnińskich do pałacu, jednak powiat przekazał go wojsku, które chciało utworzyć tam ośrodek konferencyjno-rekreacyjny dla oficerów NATO. W inwestycję angażował się obecny członek komisji i poseł SLD Janusz Zemke, b. wiceminister obrony narodowej. Inwestorem miała być wspólna spółka Agencji Mienia Wojskowego i "Gromady", która w Bydgoszczy miała też wybudować hotel przy powstającym tam centrum szkoleniowym połączonych sił NATO. Po wyborach kontrolerzy MON, kierowanego wtedy przez Radka Sikorskiego, dopatrzyli się "szeregu uchybień" przy budowie hotelu dla oficerów NATO w Bydgoszczy i remontu pałacu. W sierpniu MON zapowiadał, że zrezygnuje z pałacu w Samostrzelu i chce oddać pałac spadkobiercom.
W raporcie z likwidacji WSI Macierewicz napisał, że przy przejęciu pałacu istotną rolę odgrywał b. dyrektor Departamentu Infrastruktury MON. Według raportu, WSI otrzymywały informacje na temat nieprawidłowości, ale nie wykorzystywały ich. Informacje oficerów operacyjnych były przekazywane przełożonym, jednak nie wszczynano czynności procesowych.
WSI zostały formalnie zlikwidowane 30 września 2006, zastąpiły je Służba Wywiadu Wojskowego i Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Powołanym w 1991 r. WSI zarzucano liczne nieprawidłowości - brak weryfikacji z lat PRL, szpiegostwo na rzecz Rosji, udział w aferze FOZZ, nielegalny handel bronią, tzw. dziką lustrację. Opisano je w ujawnionym w lutym tego roku raporcie z weryfikacji WSI. Na podstawie ustaleń zawartych w raporcie wszczęto kilka śledztw w sprawie przestępstw oficerów lub agentów WSI.
INTERIA.PL/PAP