Łukasz Ż. lekceważył wyroki sądów. Zakazy i prace społeczne nie pomogły
Mimo licznych zakazów prowadzenia pojazdów, które wydawały sądy, Łukasz Ż. - sprawca wypadku na Trasie Łazienkowskiej - lekceważył wyroki i wsiadał za kierownicę. Z analizy akt mężczyzny wynika, że nieskuteczne okazały się również ograniczenie wolności i prace społeczne, których ostatecznie Ż. nie odrobił. Zanim doprowadził do tragicznego wypadku w stolicy, mężczyzna odsiadywał rok w więzieniu, ale nie za jazdę mimo zakazów.
Do tragicznego w skutkach wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie doszło w nocy z 14 na 15 września. Volkswagen, którym kierował Łukasz Ż., najechał na tył forda, a ten uderzył w bariery energochłonne. W samochodzie, w który uderzył Ż., podróżowała czteroosobowa rodzina - 37-letni mężczyzna nie przeżył wypadku, jego najbliżsi zostali ranni.
Po wypadku Łukasz Ż. uciekł z miejsca zdarzenia i został zatrzymany w Niemczech, gdzie oczekuje na ekstradycję do Polski. "Rzeczpospolita" przeanalizowała akta z poprzednich spraw Ż., z których wynika, że polskie sądy poniosły porażkę w resocjalizacji mężczyzny.
Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Łukasz Ż. i liczne wyroki
Okazuje się, że Łukasz Ż. ma całkiem bogatą kartotekę - znajdują się w niej w głównej mierze przestępstwa drogowe. Jak czytamy, sądy pięciokrotnie orzekały w sprawie jazdy pod wpływem alkoholu oraz łamania zakazów prowadzenia pojazdów. "Łącznie 'dorobił' się ośmiu wyroków (w tym za groźby, oszustwo, zniszczenie mienia). Wydawały je sądy rejonowe w kilku dzielnicach Warszawy - od Żoliborza, przez Wolę, Pragę Północ i Śródmieście" - podaje "Rzeczpospolita".
Pierwsza wzmianka o popełnionym przez Ż. przestępstwie drogowym pochodzi z 2018 roku, kiedy 20-letni wówczas mężczyzna został zatrzymany na Żoliborzu - pierwsze badanie alkomatem wykazało 0,32 mg/l, drugie 0,81 mg/l, czyli 1,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. W ocenie policjanta z drogówki taki wzrost oznacza, że mężczyzna pił wysokoprocentowy alkohol na krótko przed tym, zanim wsiadł za kierownicę.
Kolejne przestępstwo Łukasza Ż. - styczeń 2019 rok. W publikacji czytamy, że sąd wymierzył mu osiem miesięcy ograniczenia wolności w postaci "nieodpłatnej pracy na cele społeczne" w wymiarze 20 godzin miesięcznie, a także zakaz prowadzenia pojazdów na trzy lata. Zakaz ten jednak zdał się na nic, bo w październiku tego samego roku Ż. ponownie jeździ samochodem po Żoliborzu.
Ten sam sąd skazuje go tym razem na na rok ograniczenia wolności, 20 godzin prac społeczny, z kolei zakaz prowadzenia pojazdów orzeka na pięć lat - do stycznia 2025 roku. Schemat się powtarza - jesienią 2020 roku Łukasz Ż. ponownie zostaje zatrzymany za prowadzenie auta mimo wydanego zakazu.
Łukasz Ż. wielokrotnie ukarany. Państwo nie zdało egzaminu
W lipcu 2021 roku mężczyzna zostaje skazany na rok więzienia za zlekceważenie poprzednich dwóch wyroków sądu. Zanim trafił do aresztu, został złapany, kiedy ponownie prowadził samochód, chociaż policjantom, którzy go zatrzymali, próbował wmówić, że on siedział na fotelu pasażera. Ż. dostaje kolejny zakaz prowadzenia auta.
Kiedy na jakiś czas mężczyzna zniknął z warszawskich dróg, odsiadywał rok więzienia za posiadanie narkotyków. Z aresztu wyszedł końcem maja - cztery miesiące przed tym, jak doprowadził do tragedii na Trasie Łazienkowskiej.
"Ż. odsiedział łącznie 26 miesięcy (11 za złamanie zakazu, trzy za oszustwo i rok za narkotyki). Prac społecznych nie odrobił" - podkreśla "Rzeczpospolita".
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!