LPR: TVP nas dyskryminuje, a faworyzuje PiS
Zdaniem polityków LPR, TVP faworyzuje w kampanii wyborczej PiS i dyskryminuje komitety wyborcze innych partii politycznych, a szczególnie Ligi. W związku z tym LPR kieruje protest do Państwowej Komisji Wyborczej - poinformowali na wtorkowej konferencji prasowej politycy Ligi.
- Apelujemy do Państwowej Komisji Wyborczej, aby podjęła ten temat, bowiem niemożliwe są demokratyczne wybory bez równego dostępu do mediów publicznych - powiedział szef LPR Roman Giertych.
- Dzisiejsza nasza sytuacja jest taka, że od początku kampanii, od 8 września, Telewizja Polska praktycznie rzecz biorąc pełni taką samą rolę, jak telewizja UPR (internetowa UPR TV) - ale jest to telewizja prywatna jednej z partii startującej w wyborach, a nie telewizja publiczna, na którą wszyscy płacimy abonament - powiedział Giertych.
Dlatego - dodał - zdaniem polityków LPR zachodzi sytuacja, w której Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji oraz Rada Nadzorcza TVP "powinny zobowiązać zarząd (TVP) do wystawienia faktur dla komitetu wyborczego PiS na wszystkie te spoty reklamowe, które sa puszczane w "Wiadomościach", "Teleekspresie" i "Panoramie".
- Bo większość tych materiałów przygotowanych przez dziennikarkę związaną z PiS - nie będziemy jej nazwiska lansować - jest po prostu materiałami wyborczymi i w związku z tym powinny zostać określone co do sekundy i wyliczone co do kosztów emisji w primetime - powiedział Giertych.
Dodał, że telewizja publiczna z racji dbania także o interes finansowy swojej spółki ma prawny obowiązek zwrócenia się do komitetu wyborczego PiS o zapłacenie kwot związanych z emisją tych spotów reklamowych w "Wiadomościach", "Panoramie", czy "Teleekspresie".
Szef LPR powiedział, że jego partia zwraca się do Państwowej Komisji Wyborczej o wyrażenie opinii czy PKW podziela, czy nie, poglądy polityków LPR w sprawie dotyczącej TVP.
- Każda partia ma prawo emitować w telewizji publicznej swoje spoty reklamowe, tylko nie ma prawa tego robić za darmo. A dziś PiS ma po prostu darmowe wejścia w najlepszym czasie antenowym - powiedział Giertych.
Poseł i pełnomocnik komitetu wyborczego LPR Szymon Pawłowski stwierdził, że PiS to partia, która "w zasadzie zawłaszczyła telewizję publiczną".
- Mieliśmy tego przykłady w czasie weekendu aż nadto dobitne, m.in. przerwanie konwencji LPR po to, aby oddać głos ekspertowi od marketingu politycznego, który tę konwencję zechciał - na rzecz PiS - skrytykować - powiedział poseł LPR. Przywołał także przerwanie w TVP transmisji meczu piłkarskiego po to, by transmitować konwencję PiS.
Giertych powtórzył też na wtorkowej konferencji przedstawioną w poniedziałek propozycję LPR zniesienia podatku dla emerytów i rencistów. Zrobił to - jak mówił - na użytek "Wiadomości", "Teleekspresu" oraz "Panoramy", które - według niego - w poniedziałek "nie znalazły chwili", aby o propozycji LPR powiedzieć.
- Nasza propozycja dotycząca zlikwidowania podatku od emerytur i rent nie tylko została pominięta w serwisach, ale również pod koniec transmisji (w TVP3) skwitowana uwagą dziennikarki, że jest to kontrowersyjny projekt. Pytam, jakie ma uprawnienia dziennikarz, który kończy konferencję prasową, zapowiada następną, aby w ten sposób dyskredytować nasz projekt? - mówił szef LPR.
Dodał, że telewizja publiczna "jest od tego", żeby przekazać opinii publicznej zobowiązanie się LPR do doprowadzenia do zniesienia podatku od emerytur i rent, a nie "epatować się tylko i wyłącznie transferami między PO a PiS".
Według Giertycha, LPR jest jedyną alternatywą programową dla PiS, PO i SLD. "Jedyną alternatywą programową, która daje szanse na realizacje wartości, suwerennego państwa oraz wolnego rynku jest komitet wyborczy LPR" - powiedział szef Ligi.
Zaznaczył też, że w wyborach do Sejmu startuje komitet wyborczy LPR. Z list LPR kandydować mają natomiast przedstawiciele UPR oraz Prawicy Rzeczypospolitej, które to ugrupowania współpracują z Ligą w wyborach.
Prezes UPR Wojciech Popiela przedstawił we wtorek propozycję likwidacji podatku dochodowego płaconego przez "przedsiębiorców rozliczających się formularzem PiT". Według niego, to najdogodniejsze rozwiązanie dla przedsiębiorców i oznacza dla "dwóch milionów firm możliwość nieskrępowanego rozwoju, jakiego dotąd w Polsce nie było".
- Firmy, które przychodzą z zagranicy, znajdują dla siebie pole działania w wolnych strefach ekonomicznych, gdzie mają dotacje, zwolnienia i inne rzeczy. Naszym celem jest, aby Polska stała się jedną wielką strefą ekonomiczną, w której wszyscy - 2 mln polskich przedsiębiorców - będą się mogli rozwijać tak, by móc konkurować z innymi - powiedział Popiela.
INTERIA.PL/PAP